Battle Royale - Koushun Takami


Japończycy to dziwny naród. Z jednej strony nowoczesny i postępowy, z drugiej nadal wierzą w dawne bóstwa i przesądy... To również dziwny kraj, jeśli chodzi o tolerancję. W Japonii bowiem akceptowane są rzeczy, które daleko wykraczają poza granice, jakie narzucili sobie europejczycy czy amerykanie. I nie tylko jeśli chodzi o seks (wszędobylska pornografia, też komiksowa, automaty z używaną damską bielizną dla fetyszystów, chore pomysły w stylu Bukkake, które nie sprzedało się nigdzie poza Krajem kwitnącej Wiśni...), ale też i o przemoc. Któż nie słyszał o filmie "Króliki doświadczalne 2: Kwiat z ciała i krwi", który, po trafieniu do USA, był badany przez FBI czy nie jest czasem rejestracją prawdziwego morderstwa. Nie mniej jednak Battle Royale wstrząsnął Japończyków brutalnością. Dlaczego? Przyznam, że po pierwszych rozdziałach byłem gotów to zrozumieć, ale potem...


Cóż... Ale po kolei.


Shuya ma 15 lat i chodzi do Gimnazjum w Shiroiwa. Pewnego dnia jedzie z klasą na szkolną wycieczkę, która kończy się tragicznie. Uprowadzeni przez wojsko trafiają do opuszczonej szkoły na wyludnionej wyspie i zostają poinformowani, że zostali wytypowani do Programu. Brutalnej gry, która co roku odbywa się w Japonia. Cel gry jest prosty: zabić wszystkich innych. Przeżyć może tylko jeden uczestnik z 42. Zaczyna się walka o przetrwanie...


Japonia komunistycznym krajem pozbawionym dawnych wierzeń? Świat tolerujący brutalną grę z przyczyn ekonomicznych? Upadek moralności i obyczajów...


Jak już pisałem początek BR to kawał dobrej literatury. Mocny, szokujący, wstrząsający... kopie czytelnika w głowę dosadnością i realizmem. Zachwyca i przerażą. Ale potem zaczyna być gorzej. Liczba trupów rośnie z każdym rozdziałem (po każdym dostajemy też podsumowanie zgonów), ale słabnie jej wymowa. To co przerażało i wstrząsało, teraz śmieszy i nuży. Przemoc staje się groteskowa, autor na siłę chce nas zszokować, przez co popada w przesadę, a logika szwankuje coraz bardziej. Bez sensu są motywacje gry, motywacje bohaterów i łatwość z jaką zabijają. Logiki brak jest rónież w samobójstwach, braku prób choćby zdjęcia wybuchowych obroży (skoro chcą się zabić, czemu nie spróbują), czy talentów w posługiwaniu się bronią. Czytelnika irytuje np. fakt, że nikt nie rozpoznaje w jednym z bohaterów zwycięscy poprzedniej gry, choć pokazywała go telewizja, czy konstrukcje niektórych postaci. Pewni bohaterowie, jak np Sho, są wymyślni tak sztampowo i bez sensu, że czytelnik tylko czeka, żeby w końcu umarli i skończyła się tortura.


Nie mniej jednak jest to niezła i mocna lektura. Rzekłbym nawet porąbana. Kojarzy się nieraz aż za bardzo z Wielkim Marszem Kinga/Bachmana, ale nijak nie psuje to jej odbioru. I jest zdecydowanie lepsza i bardziej logiczna od filmu.


Tak więc, kto lubi takie klimaty, niech przeczyta, ale cała reszta może sobie spokojnie darować Battle Royale. Naprawdę nie wiele straci.

Komentarze

  1. Film oglądałem :) Ma się wrażenie że igrzyska śmierci czerpią inspirację właśnie z niego. Na samą książkę się na pewno skuszę, film mi się podobał :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam, bo mimo mojego czasem sarkania, jest warta lektury.
    Również pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz