Droga - Cormac McCarthy


KSIĄŻKA WIELKA... NA SIŁĘ


Doszło do wielkiej zagłady. Spustoszony, postapokaliptyczny świat przemierza mężczyzna z synem. Starają się przeżyć...


Wielkim pisarzem jest Cormac McCarthy, ale niestety nie tym razem. Rozumiem dlaczego powieść dostała Pulitzera, ale czy się z tym zgadzam, to już inna sprawa.


Cormaca pokochałem po "To nie jest kraj dla starych ludzi". Powieści absolutnie wielkiej. Genialnej. Na podobne wrażenia liczyłem i tym razem, ale niestety. Stylistycznie powieść przypomina inne dokonania autora, minimalizm, oszczędność, surowość, brutalność... Wszystko to jest jednak miałkie i nijakie, a przesłanie proste. Zbyt proste. Konkretne sformułowania, budowa zdań, pewne zwroty i stwierdzenia mogą dawać wrażenie obcowania z wielką literaturą, ale w rzeczywistości brak w tym wszystkim prawdy i szczerości. Jakby wszystko to zostało zrobione pod publiczkę. Pod jury przyznające nagrody. Zgodnie z oczekiwaniami i gustami wielkich krytyków.


Nie twierdzę, że moja opinia jest właściwa, ale tak to właśnie czuję. Nie przejąłem się losem żadnego z bohaterów, nie odczułem żadnych emocji. Czytałem i tyle. Beznamiętnie. Nie tak powinno być. Wystarczy sięgnąć po naprawdę wielkich pisarzy i ich arcydzieła, by przekonać się jak powinna wyglądać powieść, która przejdzie do historii.


Nie oznacza to jednak, że książka jest zła. Masa ludzi uzna ją za wybitną, dając się zwieść autorowi, a to też pewna sztuka. Dobre kłamanie jest w cenie. Ale ja zdecydowanie wolę coś, co poruszy mną do głębi, pokaże prawdę i urzeknie, każe nad sobą pomyśleć, nie da zapomnieć... Coś, co nie będzie na siłę wielkie, co nie będzie miało ambicji do bycia czymś więcej, niż jest. Tylko wtedy bowiem powstać może prawdziwe arcydzieło, które nawet po setkach lat nie starci nic ze swej świeżości.

Komentarze