I wciąż ją kocham - Nicholas Sparks


Drogi Johnie


John nigdy nie był ideałem. Jego młodość to pasmo błędów i pomyłek. Zmienia si, kiedy wstępuje do wojska. Gdy na przepustce wybiera się na plażę, przypadkiem poznaje ją. Ideał. Dziewczynę, o jakiej marzył całe życie. Savannah. Wydaje się nie mieć u niej szans, ale szybko zaprzyjaźniają się i stają parą. Gdy wraca do wojska, starają się kontynuować związek na odległość, ale pojawiają się wciąż to nowe trudności...


"I wciąż ją kocham" poznałem obejrzawszy najpierw film. Filmu pewnie bym nie obejrzał, gdyby nie nazwisko reżysera, ale obejrzałem i byłem zadowolony. Naturalną koleją rzeczy było, iż musiałem zapoznać się z książką, i kiedy tylko nadarzyła się okazja, kupiłem. Oczywiście z lekturą poczekałem, wciąż za dobrze pamiętając film, ale w końcu zapoznałem się z pierwowzorem i jestem bardzo zadowolony.


Powieść to typowy, gorzko-słodki melodramat, nieco w stylu Nicka Hornbyego. Dość ambitny, nie mniej nie do końca udany. Styl jest bowiem zbyt niedojrzały, czasem zbyt prosty. Spora w tym, "zasługa" tłumacza - kiedy tłumaczy się literaturę, nie wystarczy tylko słownikowa znajomość języka - ale i sam autor wiele scen zrobił nie do końca takich, jak powinien. Nie był też konsekwentny w postaci Savannah, a to również drażni.


Nie mniej, swoją rolę powieść spełnia znakomicie, dając czytelnikowi 350 stron emocji. Czasem tanich, to prawda, ale jednak emocji. Kilka prawd też się znalazło, choć zbyt naiwnych, by uznać je za coś istotnego.


To romans głównie dla mężczyzn i tak powinno się go postrzegać. Wątpię, by kobietom się spodobał, a i wielu facetów - masa z nas, przyznaję, cierpi na brak romantyzmu, a nawet jeśli ma w sobie jego pokłady, często się go wstydzi - nie znajdzie w nim nic dla siebie. Taka literatura, choć utrzymana w nurcie popularnym, stanowi niszę, ale niszę wartą poznania. Przeczytania. Emocjonowania się nią przez kilka wieczorów.

Polecam.

Komentarze