Life and Death #1: Predator - Dan Abnett, Brian Albert Thies


ŻYCIE I ŚMIERĆ Z PREDATOREM


Seria „Fire and Stone”, która niedawno ukazała się na naszym rynku, stała się jednym z najbardziej cenionych tytułów z uniwersum Obcych i Predatorów. Nic więc dziwnego, że wydawnictwo Scream Comics poszło za ciosem i zaczęło wydawać jej ciąg dalszy „Life and Death”. I dobrze, że tak się stało, bowiem również ta seria przedstawia się znakomicie i dostarcza dużo dobrej rozrywki miłośnikom dwóch kultowych filmowych bestii.


Ponad rok po wydarzeniach z „Fire and Stone” (i czterdzieści trzy lata po akcji filmu „Obcy: Decydujące starcie”) kolonialni marines przybywają na planetę LV-797, potocznie zwaną Tartarem. Zadanie wydaje się proste – asystować przy zbadaniu nielegalnych działań konkurencyjnej dla Weyland-Yutani spółki, chociaż żołnierze zdają sobie doskonale sprawę, że coś takiego, jak rutynowa misja po prostu nie ma i zawsze coś może pójść nie tak. Jak wiele racji jest w tych słowach, oddział przekonuje się już niedługo. Chociaż czujniki nie wykrywają żadnych dużych istot na powierzchni, wśród drzew czai się niewidoczny dla nich Predator, a to dopiero początek niespodzianek, jakie czekają na LV-797. Kiedy wkrótce komandosi znajdują rozbity statek kosmiczny, a także jednego z ocalałych ludzi, który w panice opowiada jakieś dziwne rzeczy, staje się jasne, że pobyt na Tartarze będzie niczym innym, jak próbą przetrwania polowania i odkrycia z czym tak naprawdę marines muszą się tu mierzyć. Tymczasem Weyland-Yutani jak zwykle zależy nie na ludziach, a przejęciu wraku statku obcych. I to za wszelką cenę…

 

Póki co „Life and Death” bliżej jest do ideologicznej niż fabularnej kontynuacji „Fire and Stone”, jednak nie zmienia to faktu, że to naprawdę udany album. Do tego śmiało można czytać go jako dzieło niezależne od poprzedniej serii, bo w chwili obecnej tym właśnie jest. Co ciekawe, chociaż zebrane tu zeszyty opowiadają o starciu z Predatorem, a właściwie Predatorami, twórcy zadbali o to by całość przede wszystkim przypominała film „Obcy: Decydujące starcie” – a jednocześnie równie blisko jej klimatem także do kultowego filmu o kosmicznym Łowcy ze Schwarzeneggerem. W skrócie, miłośnicy obu filmowych serii otrzymują dokładnie to, czego oczekiwali.


Od strony graficznej „Life and Death” prezentuje się bardzo dobrze. Rysunki są proste, to prawda, ale na tej prostocie i pewnym brudzie bazuje większość klimatu albumu. całość nie jest przekombinowana, twórcy skutecznie poprowadzili historię, a perspektywy na ciąg dalszy wyglądają naprawdę intrygująco. Jeśli więc lubicie „Obcych”, „Predatorów” i „Prometeusza”, „Life ad Death” to komiksy, których nie powinno zabraknąć na Waszej półce. Rozejrzyjcie się więc za nimi wśród nowości.

Komentarze