Wonder Woman #1: Kłamstwa - Greg Rucka, Liam Sharp, Laura Martin

ŻYCIE, KTÓREGO NIE BYŁO


Wonder Woman nie jest postacią, którą darzę szczególną sympatią. Nie przemawia do mnie ożywianie dawnej mitologii w komiksach, które same w sobie miały być mitologią XX i XXI wieku, Diana, jak i wielu podobnych bohaterów, pozostawała więc najczęściej poza obszarem moich zainteresowań. Szczególnie, że w komiksach o jej przygodach było tak wiele naiwnej polityki – jeśli jakaś wersja tej bohaterki do mnie przemawiała, to wersja twardej wojowniczki, a nie dyplomatki. Dlaczego więc sięgnąłem po jej przygody z linii DC Odrodzenie? Z prostej przyczyny. Scenarzysta tego albumu już raz zachwycił mnie doskonałą powieścią graficzną „Hiketeia” o Wonder Woman właśnie. I choć w tym przypadku nie powalił mnie na kolana, dostałem kolejny niezły komiks przygodowy, z konkretną akcją i nutą tajemnicy.


Wonder Woman, Diana, przeżywa kolejny kryzys w swoim życiu, tym razem związany z dwoma dziwnymi rzeczami, jakie stały się jej udziałem. Pierwszą z nich są wspomnienia – a dokładniej wspomnienia, których mieć nie powinna. Dotyczą one bowiem rzeczy, które się nie wydarzyły. A może jednak? Drugim problemem jest fakt, że nasza bohaterka nie jest w stanie wrócić do Temiskiry, a to przecież nigdy jej się nie zdarzało. Co się za tym kryje? Wonder Woman wyrusza do Afryki by spróbować dostać się na Wyspę Amazonek. Tam zawiązuje sojusz z Cheetah, ale to zaledwie początek tego, co czeka na nią na Czarnym Lądzie…


Akcja, nieco humoru, kilka tajemnic i całkiem przyzwoita fabuła. Taki w skrócie jest pierwszy tom przygód Wonder Woman z Odrodzenia. Czytając go, po raz kolejny miałem wrażenie, jakbym oglądał film akcji z lat 80. – czyli coś, do czego komiksy z tej linii wydawniczej nas już przyzwyczaiły. W „Batmanie” mieliśmy potwory rodem z filmów kaijū, w „Nightwingu” humor i onelinery jak z obrazów ze Schwarzeneggerem, a tu dżunglę, komandosów, wątek (mniej więcej) miłosny i porcję fantastyki.


Oczywiście każdy powie, że czytał i oglądał podobne rzeczy już tyle razy, że niczym go nie zaskoczą. I będzie to prawda, ale nie o zaskoczenia tu chodzi, tylko o dobrą zabawę w połączeniu z konkretną akcją i to dokładnie oferuje ten album. Nadal jest to rzecz głównie dla miłośników Diany, ale jeśli chcielibyście zacząć swoją przygodę z nią od tego komiksu, nie wahajcie się – szczególnie, że kolejny tom serii nosi tytuł „Rok Pierwszy” i przybliżać będzie jej genezę i młodość.


Wracając jednak do „Kłamstw”, warto jeszcze dodać, że szata graficzna jest całkiem udana. Rysunki Liama Sharpa są realistyczne i świetnie wykonane. Szkoda, że nie ma tu ręcznie kładzionego farbami koloru – pasowałby idealnie – ale i ten komputerowy też ma swój urok. Do tego dochodzi też świetne wydanie w dobrej cenie. I chociaż jeśli chodzi o nowości z DC „Wonder Woman” nie jest tak znakomita, jak choćby „Action Comics” i „Superman”, to wciąż dobry komiks rozrywkowy, wart polecenia miłośnikom opowieści graficznych z tego wydawnictwa.

Komentarze