Superman #3: Wielokrotność - Peter J Tomasi, Patrick Gleason, Tony S. Daniel, Ivan Reis, Jorge Jimenez, Ryan Sook
SUPERVERSUM
Jaka jest dla mnie najważniejsza
historia o Supermanie? Z pewnością pierwszy komiks z tym bohaterem, jaki
przeczytałem, a dokładniej "Rządy Supermanów", opowieść traktująca o
tym, jak po śmierci Supermana na Ziemi pojawia się kilku Ludzi ze Stali, którzy
wydają się być właśnie nim. Podobna sytuacja ma miejsce w seriach o Superze
wydawanych w ramach "Odrodzenia DC", nowy heros z "S" na
piersi umiera, jego miejsce zajmuje wersja sprzed "Flashpointu", ale
nie brak także kolejnych jego wcieleń. A teraz wszystko zaczyna nabierać tempa,
kiedy Supermani z różnych rzeczywistości łączą siły w walce ze wspólnym
wrogiem.
Nad fabuła nowego „Supermana” nie
ma się co zbytnio rozwodzić, bo jest prosta, a na dodatek dobrze znana
wszystkim miłośnikom komiksów. Tym razem znikają Supermani z różnych
rzeczywistości, ale kto lub co jest tak potężne, by porywać bohaterów
posiadających niemal boską moc? Nadzieją całego multiversum staje się
oczywiście nasz Superman, który będzie musiał połączyć siły z Międzywymiarową
Ligą Sprawiedliwości, ale czy ten wróg nie okaże się zbyt potężny dla nich
wszystkich?
Przyznam, że bardzo czekałem na ten
tom Supermana - wszystko za sprawą sentymentów, o jakich wspominałem na
początku. I z jednej strony dostałem po części to, co chciałem, z drugiej w moje
ręce trafiła powtórka z rozrywki. I to nie tylko odnosi się do "Rządów
Supermanów", to w końcu byłoby jak najbardziej pożądane, skoro w
"Odrodzeniu" bohaterowie stracili 10 lat swej egzystencji i na nowo -
choć w zupełnie inny sposób - przeżywają wydarzenia znane już czytelnikom.
Problem w tym, że fabuła aż za bardzo przypomina wcześniejszy (choć w Polsce
opublikowany w maju tego roku) event Marvela "Spiderversum" - swoją
drogą mocno czerpiący z innego eventu, "Kryzysu na niekończonych Ziemiach"
wydanego pod szyldem DC. W tych "inspiracjach" można się pogubić, ale
liczy się jedno - tym razem w "Supermanie" zabrakło świeżości.
Co nie zmienia faktu, że komiks
czyta się naprawdę dobrze, szybko i przyjemnie. Akcja jest epicka i
poprowadzona została tak, że w historii nie ma miejsca na nudę. Do tego mamy
mnóstwo ciekawych bohaterów i dobrą szatę graficzną. Różnorodną, to prawda, ale
udaną, realistyczną i szczegółowa. Poza tym otrzymujemy też dobre wydanie w
dobrej cenie, ale to już przecież standard.
I chociaż nie ma tu ani świeżości,
ani oryginalności, nowy tom "Supermana" wciąż ma sporo do
zaoferowania. Co prawda to pozycja stricte rozrywkowa, niemniej fani postaci
będą zadowoleni. Jak zawsze zresztą w przypadku obu serii z tym bohaterem wydawanych
obecnie w linii "Odrodzenie". Zresztą te spodobają się także
czytelnikom, którzy chcieliby od nich zacząć swoją przygodę z Człowiekiem ze
Stali i to także należy zaliczyć im in plus.
Komentarze
Prześlij komentarz