STAN
‘THE MAN’
Wydawnictwo SQN miało chyba
przebłysk profetycznego geniuszu, zapowiadając premierę biografii Stana Lee na
polskim rynku na listopad 2018. Kiedy informacje na ten temat pojawiły się
jakieś pół roku temu, nikt się przecież nie spodziewał, że ten legendarny twórca
komiksowy odejdzie z tego świata na dwa dni przez trafieniem książki na
sklepowe półki. Tak się jednak stało, a niniejsza pozycja nie tylko – z
marketingowego punktu widzenia – pojawiła się w idealnej chwili, ale okazała
się także pięknym pożegnaniem z twórcą potęgi Marvela. I chociaż nie jest wolna
od pewnych błędów, to świetna lektura, godna polecenia każdemu miłośnikowi
komiksów, który chciałby poznać zarówno życie Stana Lee, jak i kulisy jego
pracy – a zatem i całej branży opowieści obrazkowych oraz nieco także
hollywoodzkiej machiny przerabiającej je na kinowe hity.
Stan Lee. The Man. Człowiek
legenda, autor niezliczonych postaci ze świata Marvela, takich jak Fantastyczna
Czwórka, Spider-Man, X-Meni, Daredevil, Thor czy Hulk. Scenarzysta kilkuset
komiksów i powieści graficznych. Aktor, który zagrał w ponad czterdziestu
produkcjach, opartych na jego własnych dziełach. Ikona amerykańskich historii
obrazkowych, która na swych barkach niosła całego Marvela. Urodził się jako Stanley
Martin Lieber, potomek żydowskich imigrantów. Kochał pisać, chciał tworzyć i
dążył do realizacji swoich marzeń. Teraz możecie przekonać się, jak wyglądała
jego droga do sławy i jak bardzo jego życie i twórczość mieszały się w
nierozerwalnym tańcu…
„Stan Lee: Człowiek-Marvel” to doskonałe
uzupełnienie jednej z najlepszych (jeśli nie najlepszej) poświęconych komiksom książek,
jakie ukazały się na naszym rynku „Niezwykła historia Marvel Comics” (również wydanej
nakładem oficyny SQN) a także bardzo udanego komiksu „Zdumiewający, fantastyczny,niesamowity Stan Lee: Cudowne wspomnienia”. W tej pierwszej mogliśmy poczytać o
narodzinach Marvela, jego rozwoju i wkraczaniu w XXI wiek, a co za tym idzie
także o losach Lee – i to bez upiększeń czy gloryfikacji – w drugiej to sam
Stan podjął się opowiedzenia (z humorem i przymrużeniem oka) swojego życia i
kariery. Książka Boba Batchelora znajduje się na styku obu tych pozycji.
Przedstawia bowiem postać Stanleya Martina Liebera z perspektywy fana, bez
większego zagłębiania się w co bardziej kontrowersyjne aspekty jego osoby, za
to z dość dokładnym wgryzieniem się w poszczególne wydarzenia, które
ukształtowały twórcę i miały wpływ na jego dzieło.
Jest w tym uwielbienie, jest też
pewna gloryfikacja, które nie każdego przekonają, ale jest też szczerość i
rzetelność, które wcale nie stoją w opozycji z tym, co napisałem powyżej. Autor
zrobił dogłębny research, zadbał też o lepsze poznania komiksów Stana Lee i
ukazanie ich z nowej perspektywy, a całość wzbogacił ciekawostkami i porcją
zdjęć. Co więcej zadbał o to, by jego książka była lekka, przyjemna w odbiorze
i podana z humorem podobnym do tego, z jakim omawiany artysta tworzył swoje
komiksy. Wszystko to sprawia, że analityczna strona biografii, próbująca
rozłożyć na czynniki pierwsze tak artystę, jego legendę, jak i fenomen jego
twórczości, nie nuży akademickością, a zyskuje klimat swoistej gawędy.
W skrócie: SQN wydało kolejną
naprawdę dobrą książkę o popkulturze. Książkę może nie idealną, ale dla fanów
Stana Lee będącą prawdziwym skarbem, bo obrazującą jego życie właściwie po
dzień dzisiejszy. O śmierci, z wiadomych przyczyn, Batchelor nie pisze, ale te
kilka ostatnich zdań dopisało już samo życie, stawiając definitywną kropkę –
nad „i” i na końcu zdania także. Nam zostały już tylko wspomnienia, takie
właśnie, jak „Człowiek-Marvel”. Oby tylko wszystkie były tak udane.
Komentarze
Prześlij komentarz