W
PARZE Z „IZOLACJĄ”
Jeżeli lubicie uniwersum Alienów (a
czy można go nie lubić?) i nie stronicie od gier komputerowych, pewnie
graliście w znakomitą produkcję, jaką bez dwóch zdań była gra „Aliens:
Izolacja”. Gra, stanowiąca na dodatek swoistą kontynuację filmowej serii. Jeśli
było Wam mało tamtych przygód i tamtego klimatu, teraz macie okazję przedłużyć
przyjemność, sięgając po jedną z ciekawych opowieści o Obcych dostępnych na
naszym rynku, „Aliens: Bunt”, osadzoną właśnie w tamtejszych realiach.
Jest 14 grudnia 2137 roku. Zula
Hendricks, jedna z Kolonialnych Marines, budzi się z trwającego miesiąc snu, by
odkryć, że wszystko się zmieniło. Kilka tygodni temu zmagali się z plagą
Alienów, która opanowała statek Europa. Udało się powstrzymać zagrożenie, ale
teraz została tylko Zula i android, który złamał wszelkie protokoły, uprowadził
ją i zbuntował się przeciw korporacji Weyland-Yutani, bo odkrył jej plany
przejęcia Obcych w celu użyci ich jako broni. Tak zaczyna się krucjata, w którą
wyruszają oboje, mając tylko jeden cel: ubiec swoich pracodawców i wyeliminować
wszystkich odkrytych Alienów. Miejsc do odnalezienia jest jednak wiele, a
zagrożenie wydaje się zbyt wielkie, jak na możliwości jedynie człowieka i
androida…
No dobrze, zapytacie, ale gdzie tu
nawiązania do „Izolacji”? Być może nie powinienem tego zdradzać, ale ponieważ
drobiazgi te pojawiają się już na pierwszych stronach tego tomu, nie będzie to
zbyt wielkim nietaktem. A zatem mamy tu takie rzeczy, jak np. Seegson czy
stacja Sevastopol, a na scenie pojawia się nawet Amanda Ripley, główna
bohaterka gry i córka bohaterki całej oryginalnej filmowej sagi Oczywiście
„Bunt” to maxiseria (całość składa się z dwunastu zeszytów, w tym tomie
dostajemy połowę) doskonale nadająca się do czytania bez znajomości gry, ale
wyłapywanie elementów z innych dzieł to też część zabawy, jaką oferują te
komiksy.
Jednocześnie jednak to kawał dobrze
napisanego i tak samo zilustrowanego komiksu. Brian Wood, któremu zawdzięczamy
świetne „Miejsca” czy „Ludzi północy”, stworzył naprawdę udany scenariusz. Fabuła
jest dobrze poprowadzona, pełna akcji, mrocznego klimatu typowego dla filmów,
nie brak też brutalności i kosmicznych scenerii, ale wszystko to jest
przyziemne i realistyczne. Bohaterowie zostali nieźle skrojeni, a jakość
całości jest zadziwiająco wysoka, jak na komiksy z Alienami.
Do tego dochodzi znakomita, brudna,
ale szczegółowa szata graficzna, niezły kolor i świetne wydanie. Kiedyś przygody
Obcych i Predatorów były tak popularne na naszym rynku, że zdominowały linię Mega
Komiks wydawnictwa TM-Semic. Teraz znów wróciły do łask, stając się jednym z
filarów wydawnictwa Scream Comics. Miłośnicy
kosmicznej sagi mogą więc się cieszyć, tym bardziej, że mamy tak znakomite
opowieści, jak „bunt”, należące do najlepszych, jakie seria ma do zaoferowania.
Polecam, bo to znakomity komiks do celebracji czterdziestolecia istnienia
Alienów i świetni uzupełnienie sagi/gry.
Komentarze
Prześlij komentarz