GDY ŁOWCA ZMIENIA SIĘ W OFIARĘ
Właśnie ukazał się drugi i zarazem
ostatni tom „Aliens: Bunt”. Nie byłoby to nic istotnego, jak bowiem wiadomo,
komiksy rozwijające kinowe i growe uniwersa zazwyczaj nie są niczym szczególnie
wartym uwagi, ale w tym wypadku mamy do czynienia z bardzo chlubnym wyjątkiem.
Bo napisana przez Briana Wooda dwunastoczęściowa maxi seria, osadzona w
realiach starych filmów z Obcymi, a zarazem w świecie znakomitej gry „Obcy:
Izolacja” to kawał znakomitego horroru SF, który godnie reprezentuje legendarną
serię.
2137 rok. Zula Hendricks, niegdyś jedna
z Kolonialnych Marines, obecnie przemierza kosmos w towarzystwie zbuntowanego
androida i doktor Hollis, chcąc odnaleźć i zniszczyć wszystkich Alienów zanim
wpadną w ręce korporacji Weyland-Yutani. Trójka zmierzyła się już z niejednym
zagrożeniem, niemal zginęła już kilka razy, ale nadal daleko im do zakończenia
samozwańczej misji. A zagrożenie czai się nie tylko w samej przestrzeni
kosmicznej, pełnej najróżniejszych typów, od żołnierzy po piratów, ale także na
ich własnym statku. Oto bowiem Hollis okazuje się nosić w sobie jednego z
ksenomorfów. Nie chce jednak go uśmiercać, woli wyjąć go z siebie żywego i
zamknąć w jakimś bezpiecznym miejscu. Pytanie jednak czy takie miejsce w ogóle
istnieje? I co potem? A to przecież zaledwie początek…
Seria o „Obcych”, obok „Terminatora”
i „Matrixa” należy do moich ulubionych filmowych cykli Science Fiction.
Komiksami z ksenomorfami zaś zaczytuję się właściwie od dziecka, bo od ponad
dwudziestu lat, więc także do nich mam spory sentyment, choć nawet mając te
dziewięć, dziesięć lat na karku, widziałem ich infantylizm a często także
rażący brak logiki. Ale tego nie znajdziecie w „Buncie”. Owszem, może kwestie
pokroju zachowania androida mogłyby być lepiej umotywowane, bo stoją w pewnej
sprzeczności z faktami, ale zawsze można to sobie jakoś wytłumaczyć. Cała
reszta natomiast to już czysta przyjemność.
Bo napisana przez Wooda opowieść to
rzecz doskonale wpasowująca się w klimat „Aliena”. Jest więc mroczna, zagrożenie
czai się na każdym kroku, wróg jest potężny i groźny, a kosmiczne bestie nie są
jedynym, co czai się w próżni. Poza tym, tak, jak w tej serii być powinno, Obcy
wcale nie są najgorszymi bytami w kosmosie. Zło czai się wszędzie, a człowiek
potrafi być gorszy i mniej ludzki od krwawiących kwasem bestii. Do tego
dochodzi zgrabna fabułą, szybka akcja i sympatyczni bohaterowie – czego chcieć
więcej?
Pewnie dobrej szaty graficznej, ale
ta również nie zawodzi. Artystów za nią odpowiedzialnych jest trzech, styl mają
dość różny, ale całość jest szczegółowa, realistyczna i przyjemnie dla oka
brudna. Dzięki temu „Bunt” wygląda tak, jak powinien dobry horror SF, który ma
w sobie zarówno solidną dawkę krwawych scen, jak i epicką nutę. Miłośnikom
„Alienów” polecam gorąco, warto się za tą serią rozejrzeć wśród nowości i
zanurzyć w ten mroczny, groźny świat. Oni – jak i fani grozy w najróżniejszych
odsłonach – będą zadowoleni.
Komentarze
Prześlij komentarz