CZY WARTO BYĆ MĄDRYM
Wydawnictwo Rebis wystartowało
właśnie nową serię pod wiele mówiącym tytułem „Wehikuł czasu”. Jej zamysł jest prosty, ale gody pochwały:
wznowienie klasycznych, wielkich powieści literatury fantastycznej pisanych
przez gigantów gatunku. Zbyt piękne by mogło być prawdziwe? Nie. Potwierdza to
już powieść, która idzie na pierwszy ogień, znakomite „Kwiaty dla Algernona”,
która mimo upływu sześćdziesięciu lat od jej powstania wciąż robi wielkie
wrażenie, porusza, fascynuje i skłania do zastanowienia.
Charlie Gordon ma trzydzieści dwa
lata i iloraz inteligencji na poziomie 68 punktów. Pracuje w piekarni, nie robi
zbyt skomplikowanych rzeczy, ale chciałby zmądrzeć. Kiedy więc naukowcy, którzy
zdołali zwiększyć inteligencję szczura Algernona, zamierzają przeprowadzić
swoje eksperymenty na człowieku, dla Charliego pojawia się okazja spełnienia
marzeń. Pytanie jednak do czego wszystko to doprowadzi…
Po raz pierwszy z tą opowieścią
zatknąłem się lata temu w formie opowiadania, które pojawiło się w legendarnej
antologii „Droga do science fiction”. Wtedy zrobiło spore wrażenie i robi
nadal, nawet jeśli już nie zaskakuje. Bo powieściowa wersja, solidnie
rozwinięta i rozbudowana, pokazuje pełnię potencjału tej historii i daje więcej
czasu do wgryzienia się w nią i zastanowienia nad tym, co Keyes nam serwuje. A
zastanawiać się jest nad czym, tym bardziej rozpatrując całość na tle
osobistych przeżyć, które doprowadziły do napisania „Kwiatów dla Algernona”.
Fabuła w Keyesie dojrzewała przez czternaście
lat. Zaczęło się od kłótni z rodzicami o wybór przyszłej kariery – chłopak
chciał być pisarzem, jak się domyślacie, rodzice mieli inne plany. Myśli o
porzuceni edukacji doprowadziły go do rozważań nad możliwościami zwiększenia
ludzkiej inteligencji. Kiedy lata potem, samemu będąc już nauczycielem uczniów
specjalnej troski, widział starania pewnego chłopaka by trafić do normalnej
klasy, a także potworny regres innego ze swych podopiecznych, który po przerwie
w nauce znów nie potrafił czytać, wiedział już co powinien napisać. I tak
zrodziła się ta przepełniona osobistymi wątkami i zaludniona postaciami z jego
życia powieść.
I jest to powieść poruszająca. Mocna.
Znaczna część jej siły wynika z realizmu ukazanej fantastyki, przyziemności
problemów z jakimi stykają się bohaterowie i przekonującego ukazania
poszczególnych aspektów całości. Bo „Kwiaty” to przede wszystkim dobra książka
obyczajowa, dramat człowieka upośledzonego ukazany z jego perspektywy, a więc i
podany specyficznym stylem, ewoluującym wraz z bohaterem. Czasem może i czyta
się to trudno, ale całość pochłania się szybko, z emocjami i autentycznym
zaangażowaniem.
W skrócie: kawał świetnej, mądrej,
znakomicie napisanej fantastyki. Bardzo atrakcyjnie przy tym wydanej (sztywna
okładka typu integral pasuje mi bardziej, niż stricte twarda oprawa), ładnie
prezentuje się na półce. Warto. Pod każdym względem.
Dziękuję wydawnictwu Rebis za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz