Batman Metal #2: Mroczni Rycerze - Scott Snyder, James Tynion IV, Greg Capullo, Dough Mahnke, Jorge Jimenez, Carmine Di Giandomenico
ODWIECZNY
WRÓG BATMANA
Pierwszy duży event Odrodzenia DC
trwa. Po udanym pierwszym tomie, w którym skupiono się na postawieniu kilku
ciekawych pytań, udzieleniu paru odpowiedzi i próbach połączenia w jedno wątków
z metalami, pojawiąjącymi się w różnych miejscach historii uniwersum DC, a w
szczególności w historii Batmana. Teraz nadszedł czas na rozbudowanie wątków
pobocznych, bo drugi tom niemal w całości składa się z tie-inów. W znaczący
sposób nie posuwają one do przodu całej opowieści, przez co album jest nieco
słabszy od poprzednika, ale wciąż to dobra, szybka i epicka historia warta
polecenia miłośnikom superhero i – w szczególności – Człowieka Nietoperza, bo
to głównie o nim traktuje „Metal”.
Fabuła tego eventu skupia się na
metalach, które od wieków pojawiały się w uniwersum DC. Metalach, które nie
pochodzą jednak z naszego multiwersum, a ponieważ dotąd sądzono, że nic poza
nim nie istnieje, bohaterowie musieli zrewidować swój pogląd i przygotować się
na to, co nadciągało z mrocznego świata, gdzie herosi posiadają swoje szalone,
jakby żywcem wyjęte z horrorów i koszmarów. Batman, który z dziwnymi metalami
miał najwięcej do czynienia – to między innymi dzięki nim on i Joker przeżyli
swoje starcie, a także udało mu się odzyskać pamięć – ma do odegrania w tych
wydarzeniach największą rolę, ale oznacza to działanie wbrew swoim kolegom po
fachu i narażanie wszystkiego na jeszcze większe niebezpieczeństwo. Bo oto nasz
świat atakują prawdziwe potwory, a Barbatos, istota, która od wieków ściga
Batmana, jest coraz bliższa osiągnięcia swojego celu, a co za tym idzie
przejęcia władzy nad naszą Ziemią. Gdy sytuacja robi się coraz gorsza, a nasz
świat coraz bardziej zmienia się na podobieństwo koszmaru, na bohaterów czeka
kolejne, niezwykle ciężkie zadanie…
„Metal” to event, który powstał
właściwie po to, by wyjaśnić istnienie tajemniczych metali (co w świecie
fikcyjnym nie było konieczne, ale to już wola twórców), a także dopowiedzieć
nieznane dotąd faktu o prawdziwym pochodzeniu Batmana. By to zrobić,
scenarzyści wzięli na warsztat najważniejsze wątki serii „Batman” z Nowego DC
Comics, elementy z „Ostatniego kryzysu” Granta Morrisona i parę innych
drobiazgów, zmiksowali i bawiąc się kultowymi postaciami, które przepuszczają
przez filtr rodem z horrorów, serwują nam kolejną epicką historię. Przełomową?
Cóż, kilka istotnych zmian zostaje tu wprowadzonych, przede wszystkim jednak
jest to lekka, niezobowiązująca i epicka opowieść. Niegdyś DC serwowało nam
podobne wydarzenia bardzo rzadko, teraz zwiększyło częstotliwość, ale ponieważ
nie traci przy tym na jakości, warto jest po podobne opowieści sięgać, a „Metal”
nie jest tu wyjątkiem.
Fabularnie to kawał dobrej,
rzemieślniczej roboty. Ten tom jeszcze mocniej skupia się na postaci Batmana,
niż poprzedni, choć robi to za pomocą dodatkowych zeszytów. O główny wątek
właściwie jedynie się tu ocieramy, ale i tak jest dobrze. Różnorodnie, bo ekipa
scenarzystów, jak i rysowników jest tu bardzo bogata, jednak większość fabuł i
ilustracji wypada naprawdę sympatycznie. Czasem trafią się prostsze i mniej
porywające momenty, ale całość jest mroczna, dynamiczna – na polach scenariusza,
jak i grafik – a rysunki w większości wypadają znakomicie, realistycznie,
szczegółowo i nastrojowo. Dobre wydanie i rewelacyjna okładka stanowią dobre
uzupełnienie całości. Miłośnikom Batmana i opowieści DC, a także dobrych,
komiksowych eventów polecam, będą bawić się znakomicie.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz