Dni pośród nocy - Neil Gaiman, Matt Wagner, Stephen Bissette, John Totleben, Dave McKean, Richard Piers Rayner, Mike Mignola, Mike Hoffman, Ted Kristiansen
MNIEJ
ZNANE OBLICZE GAIMANA
Najsłynniejszym dziełem Gaimana,
chyba nie tylko na polu opowieści graficznych, bez dwóch zdań jest „Sandman” –
przełomowa, wielokrotnie nagradzana, kultowa już seria Vertigo, z którą autor
nie mógł się nigdy ostatecznie zerwać i coraz wraca do tego świata. W
międzyczasie jednak stworzył też wiele świetnych historii zarówno dla Marvela,
jak i DC, a w tym tomie zebrano różne krótkie opowiastki napisane dla drugiego
z tych wydawnictw. Opowiastki tak znakomite, że „Dni pośród nocy” uznane
zostały jednym z najlepszych komiksów w dziejach.
Wołający „przytul mnie, samotny
duch. Potwór z bagien spotykający na swojej drodze niezwykłego przybysza i
zagłębiający tajemnice istnienia. Sandman ze Złotej Ery spotykający swojego
współczesnego odpowiednika. Wszyscy oni zanurzają się w szaleństwo, naturę i ukrytą
przed oczami zwykłych ludzi stronę naszego świata. Pojawia się nawet Batman!
Komiksy Gaimana, tak jak jego
książki, albo się kocha, albo nienawidzi. Obojętnie też można do nich
podchodzić, bo w życiu trafiłem na kilka krótkich form, które były zaledwie
ciekawostkami, lekkimi w odbiorze, ale wypadającymi z pamięci zaraz po
lekturze. W „Dniach pośród nocy” zebrano jednak to, co w komiksach brytyjskiego
autora najlepsze. Mamy tu mroczne, dojrzałe treści, wiele mistycyzmu i
symboliki, dobre pomysły, świetne wnikanie w bohaterów i ich psychologię (a
przede wszystkim ich uczucia) i niezwykły klimat.
Komiksy te, wcześniej wydawane w
ramach różnych serii, takich jak „Swamp Thing”, „Hellblazer” czy „Sandman:
Midnight Theatre”, nie pasowały nigdy do żadnego zbiorczego wydania. W końcu
znajdziecie tutaj jedyną historię o Johnie Constantine’ie jaka wyszła spod ręki
Gaimana (choć postać ta pojawiła się też w jego „Sandmanie”) oraz trzy krótkie
opowieści o potworze z bagien – też będące wynikiem jego jednorazowej przygody
z tą serią. Jest tu także one-shot „Sandman: Teatr nocy”, bo jakże mogłoby się
obyć bez najważniejszego bohatera, jakim zajmował się pisarz. A każda z tych
historii jest intrygująca, inteligenta, wciągająca i absolutnie warta poznania,
nawet jeśli niektóre są prostsze i stanowią bardziej dodatek niż cokolwiek
innego.
Fabularnie zbiorek jest bardzo
dobry, graficznie natomiast to prawdziwa rewelacja. Ilustracje, poza „Teatrem
nocy” to czysta, klasyczna robota, ale w najlepszym tego słowa znaczeniu. Szczegółowa
i realistyczna kreska, jaka dominuje w „Potworze z bagien”, dodatkowa historia
zilustrowana przez Mike’a Mignolę w czasach, kiedy starał się rysować w
bardziej typowym stylu, brudne, mroczne grafiki Dave’a McKeana, w których kryje
się o wiele więcej, niż mogłoby się wydawać, a wreszcie oniryczne prace Teda
Kristiansena, składają się na rzecz intrygującą i potrafiącą autentycznie
zachwycić. Wszystko to, w połączeniu ze świetnym wydaniem, daje komiks, który
warto polecić wszystkim miłośnikom tego medium, Gaimana i dobrej fantastyki
niezależnie od tego, w jakie szaty została odziana.
Komentarze
Prześlij komentarz