ALIENS
ANNIVERSARY II
Dziś wracam z drugą częścią
wspominek o alienowych komiksach. Tym razem na tapetę biorę najlepszą opowieść
z Ksenomorfami, jaka kiedykolwiek powstała i jeden z najlepszych komiksów,
jakie TM-Semic wydało w naszym kraju. Gotowi?
Pułkownik Crespi przybywa na stację
kosmiczną Innuminata, oficjalnie mając zastąpić zmarłego niedawno pracownika.
Nieoficjalnie jednak ma wszelkimi sposobami dowiedzieć się, co właściwie dzieje
się na stacji. W ciągu ostatnich kilku lat zginęło tu więcej ludzi niż
kiedykolwiek oficjalnie postawiło w tym miejscu nogę. Wszystko skazuje na
tajemnicze eksperymenty prowadzone na Obcych przez szalonego dr. Churcha.
Prawda jednak jest dużo bardziej przerażająca niż ktokolwiek mógłby się
spodziewać, a kiedy na jaw wyjdzie przeszłość Churcha, nikt już nigdy nie spojrzy
na Alienów tak, jak do tej pory…
"Obcy: Labirynt" to jedna
z najodważniejszych pozycji, jakie kiedykolwiek ukazały się nakładem
wydawnictwa TM-Semic i zarazem jedna z lepszych, a na pewno najlepsza z
udziałem Alienów. A wszytko to za sprawą scenariusza Woodringa, czterokrotnego
zdobywcy nagrody Eisnera i masy innych artystycznych wyróżnień, który stworzył
przejmującą, wstrząsającą i co najważniejsze do głębi psychologicznie
realistyczną opowieść o potworach, które tkwią w nas samych. Bo to nie Alieni
są u niego najgorsi, wręcz przeciwnie. Dodajcie do tego świetną psychologię, rewelacyjnie
nakreślone sylwetki postaci ich, palną kontrowersji i zwrotów akcji fabułę i
poruszającą prawdę.
A wszystko to zdobią doskonałe
ilustracje Kiliana Plunketta (znanego głownie z pracy nad komiksami „Star Wars”).
Brudne, jakby niechlujne i niestaranne, a zarazem przejmujące i pasujące wręcz
idealnie. Uzupełnia je znakomity kolor Matta Hollingswortha, który przeraża nie
mrokiem, a bielą i sterylnością. Bo to nie krwiożercze plując kwasem bestie są
genezą strachu, a człowiecze szaleństwo i mrok w nas samych.
Jednym słowem znakomity komiks o
niesamowitym klimacie. Po prostu super. Nie znać, nie wypada.
Komentarze
Prześlij komentarz