ALIENS
ANNIVERSARY VI
W szóstej odsłonie mojego
alienowego cyklu, powracam do kolejnego komiksowego blockbustera. „Witchblade/Aliens/Darkness/Predator:
Mindhunter”, bo o nim mowa, to historia, po której nikt – z twórcami włącznie –
nie oczekiwał niczego wybitnego. I nikt niczego takiego nie dostał. Choć,
oczywiście, mogło być gorzej.
Sylwester. Nowy Rok. Detektwy Sara
Pezzini bierze udział w imprezie, pracując pod przykrywką w celu, jak się pewnie
domyślacie, dorwania pewnego gangstera. Ale coś jest nie tak. Witchblade
dziwnie się zachowuje, a Sara zaczyna mieć wizje zgotowanej nam przez Alienów
apokalipsy. Jakby tego było mało, cała rzeczywistość wydaje się być oszustwem,
gangster umiera zabity przez Aliena, zjawia się Darkness, a w mieście pojawia
Predator-kobieta... A to dopiero początek!
"Mindhunter" to
bezpośrednia kontynuacja komiksu "Overkill", który - logiczne - w
Polsce ukazał się rok po "Mindhunterze". Fabuła jest wprawdzie na
tyle luźno powiązana z poprzednim spotkaniem czterech postaci z tytułu, że nie
robi to czytelnikom większej różnicy, ale jednak jest i taki zabieg nie ma
większego sensu. Zostawmy to jednak i skupmy się na samej opowieści.
Jak się możecie spodziewać, „Mindhunter”
jest komiksem zdecydowanie słabszym od sympatycznego poprzednika. Fabularnie to
rzecz, którą trudno nazwać ambitną. Ma skupić się tylko na akcji i kolejnych
spektakularnych sekwencjach, mieszając do całości elementy, które nijak do
opowieści nie pasują. Oczywiście początek kazał mieć nadzieję, że nie będzie
najgorzej, bo czuć w nim naprawdę dobre napięcie i widać konkretnie zbudowany
klimat. Zeszyt jednak szybko go traci na rzecz bezsensownej akcji i pomieszania
z poplątaniem, ale i tak nie sposób nie docenić tego drobiazgu.
Scenariusz jest więc niezły (Quinn
znany jest z m.in. z serii „Dr. Strange”, „Carnage” czy „Ghost Rider”) i ma
dobre momenty – nawet jeśli te toną w mieliznach fabularnych, miałkości i
nijakości. I niezłe są też rysunki Rubiego, niepowalające, ale lepsze niż w „Aliens
vs. Predator vs. Terminator”. Wszystko to składa się na komiks godzien, któremu
bez bólu można poświecić kwadrans. Tyle bowiem zajmuje lektura całości.
Komentarze
Prześlij komentarz