Aliens: Ratunek - Brian Wood, Kieran McKeown

GRZECHY PRZESZŁOŚCI


Brian Wood chyba dobrze poczuł się w świecie Alienów, bo po świetnej maxi serii „Aliens: Bunt” i jej udanej kontynuacji „Aliens: Opór” serwuje nam „Ratunek”, ciąg dalszy losów Amandy Ripley i Zuli Hendricks. Ciąg dalszy i zarazem domkniecie opowieści o ich przygodach. Czy ostateczne? Tego Wam nie zdradzę, mogę za to powiedzieć, że niemal równie udane, co poprzednie odsłony.


Alec Brand powraca. Niegdyś jeden z ludzi ocalonych przez Amandę Ripley i Zulę Hendricks, teraz pracuje jako Kolonialny Marine. Tajna misja sprawia, że Brand powraca na księżyc, gdzie czekają na niego Obcy. Przeszłość nie śpi, zagrożenie jest wielkie, a sytuacja z każdą chwila staje się trudniejsza…

I tu na scenę wkraczają Amanda Ripley i Zula Hendricks, by połączyć z nim siły w swojej misji. Walka z korporacją Weyland-Yutani trwa, stawką jest życie milionów, a przed nimi dodatkowo zagrożenie w postaci gniazda Alienów. Czy zdołają przetrwać? I czy grzechy przeszłości zostaną odpokutowane?


Książki i komiksy uzupełniające uniwersa gier i filmów to najczęściej kiepskie dzieła odcinające kuponiki od ich popularności. Istnieją jednak wyjątki takie, jak opowieści ze świata „Z archiwum X”, „Predatorów” i oczywiście „Alienów”. Pewnie uważam tak po części dlatego, że seria o „Obcych”, obok „Terminatora”, „Powrotu do przyszłości” i „Matrixa” należy do moich ulubionych cykli SF, a komiksami z ksenomorfami zaczytuję się od dziecka, ale sentyment to jednak za mało bym coś docenił, a komiksy Wooda z tej serii doceniam bardzo. Głównie za dynamizm, realizm i klimat.


„Bunt” i „Opór”, choć nie wyłamywały się ze schematów typowych opowieści o ksenomorfach, okazały się bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Dobrze skrojony scenariusz, niezłe postacie, szybkie tempo akcji, klimat… Nawiązania do „Izolacji”, bodajże najlepszej alienowej gry komputerowej w dziejach, też miały swój urok, zwłaszcza że niewiele wcześniej grałem właśnie w tę odsłonę… Poza tym całość była po prostu wzorcowo wykonana i taki jest też „Ratunek”. Ma akcję, świetny nastrój, sporo smaczków i ten typowy dla „Alienów” feeleing, za który kocha się serię. Czyta się to wprost znakomicie i aż żal, że album liczy niespełna sto stron. Chciałoby się bowiem więcej.


Graficznie zebrane tu komiksy też prezentują się całkiem nieźle. Co prawda Kieran McKeown nie jest tak znakomitym artystą jak jego poprzednicy, ale też radzi sobie ze swoim zadaniem na poziomie. Owszem, jego kreska jest prostsza i czysta, niemniej „Aliens: Ratunek” ogląda się przyjemnie i trudno cokolwiek albumowi zarzucić. Do tego dochodzi świetne wydanie, które dobrze całość dopełnia – nic więcej dodawać nie trzeba. Dla miłośników „Obcych” to świetne zwieńczenie sagi o Hendricks, a cała saga to znakomite uzupełnienie kultowego cyklu. A jakby było Wam mało, pamiętajcie że Brian Wood stworzył też „Aliens: Colonial Marines - Rising Threat”, nowy tytuł inspirowany kolejną, jeszcze nie wydaną grą. Póki co jednak cieszmy się, że mamy wśród nowości znakomity „Ratunek”.

Komentarze