BOHATEROWIE
Z ZESPOŁEM STRESU POURAZOWEGO
Tom King powraca z nowym komiksem. Po zaserwowaniu
nam rewelacyjnych albumów „Vision” i „Mister Miracle”, a także regularnie
pisanego, całkiem udanego „Batmana”, tym razem oferuje nam event o nazwie
„Kryzys bohaterów”. I jaki jest to event? Udany, nie wybitny, jak najlepsze
prace Kinga, ale bardzo, bardzo dobry, przypominający nieco wcześniejsze
podobne opowieści, jak „Kryzys tożsamości” czy niewydane w Polsce zeszyty o
Projekcie OMAC, jaki stworzył Batman i naprawdę wart poznania, jeśli lubicie
konkretne superhero.
Mierzyli się z najróżniejszymi problemami. Ich
tożsamość przeżywała kryzys. Jak poradzą sobie z Zespołem Stresu Pourazowego?
Witajcie w Sanktuarium tajnej placówce, w której
superbohaterowie mają szansę poradzić sobie z przeżytymi traumami, jakich nie
brakuje, kiedy codziennie walczy się ze złem. Jak jednak poradzą sobie z
masowym mordem, który burzy spokój panujący w tym miejscu? Superman, Batman i
Wonder Woman zaczynają poszukiwania sprawcy. Wszystko wskazuje na to, że winni
są Harley Quinn i Booster Gold, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Czas
ucieka, a zagrożeni stają się wszyscy, którzy korzystali z Sanktuarium. Czy
bohaterom uda się zażegnać ten kryzys? A jeśli tak, jak połamani wyjdą z tego
starcia?
Świat eventów DC, to świat tak zwanych „Kryzysów”. Tak
nazywała się pierwsza opowieść tego typu, „Kryzys na Ziemi Jeden” (wydana w
Polsce w jednym z tomów „WKKDC”), tak potem określono także pierwszy event w
dziejach – „Kryzys na nieskończonych Ziemiach” – a potem coraz wracano z
kolejnymi, aż w „Ostatnim kryzysie” zakończono temat. Przynajmniej pozornie.
Oczywiście poza opowieściami z „Kryzysem” w tytule, istnieją też inne eventy od
DC, czego najlepszym przykładem są zarówno „Flashpoint”, jak i „Metal”, a i nie
wszystkie „Kryzysy” zaliczane są do głównych wydarzeń tego wydawnictwa. „Kryzys
bohaterów”, podobnie jak „Kryzys tożsamości” uważa się za eventy poboczne, co
nie zmienia faktu, że są równie dobre, a właściwie często i lepsze, od tych głównych.
Dziewięcioczęściowa seria Toma Kinga też jest
lepsza od większości z nich. To bowiem kawał dobrego thrillera superhero,
chociaż scenarzysta ten akurat w superbohaterskich komiksach nie czuje się
najlepiej. To, co zrobił dla „Visiona” czy „Mister Miracle’a” było tak genialne
dlatego, że stanowiło przede wszystkim komiks obyczajowy, życiowy, pełen psychologicznie
frapujących, krwistych bohaterów i wydarzeń, jakie mogłyby stać się w pewnym
stopniu udziałem każdego z nas. Typowe komiksy o herosach zmagających ze złem
wychodzą mu średnio, czego dowodem są niektóre zeszyty „Batmana” (na szczęście tam też zdołał wycisnąć coś więcej), dlatego w „Kryzysie bohaterów” postawił na
zagadkę i zmienił całość w dobry, rasowy thriller. To, że mamy tu bohaterów w trykotach
i pelerynach nie zmienia faktu.
Wyszła mu z tego znakomita opowieść, gdzie akcja i
tajemnice łączą się z bardziej przyziemnymi elementami. Znakomicie zilustrowana
przez stale współpracujących z nim rysowników takich, jak Clay Mann, Travis
Moore, Lee Weeks czy Mitch Gerads, warta jest poznania, jeśli lubicie po prostu
dobre komiksu superbohaterskie, albo opowieści akcji na granicy dreszczowca.
King to w końcu jeden z najciekawszych i najlepszych scenarzystów pracujących
obecnie w DC i nawet, kiedy tworzy bardziej typową opowieść, robi to z
wyczuciem, smakiem i przede wszystkim w satysfakcjonujący sposób.
Komentarze
Prześlij komentarz