Matrix według Śledzia – Michał ‘Śledziu’ Śledziński

ŚWIAT, JAKI ZNAMY NIE ISTNIEJE


„Matrix” braci Wachowskich to jeden z filmowych fenomenów. Dzieło, które wstrząsnęło widzami i stało się inspiracją dla rzeszy autorów. Co prawda film, choć rewelacyjny, sam ocierał się o plagiat – zarówno klasyki fantastyki, komiksów choćby Granta Morrisona czy opartej na identycznej idei powieści „Loop” Kojiego Suzuki, wywołał jednak falę naśladownictw i parodii. Także tych polskich. Wszystkich nie sposób zliczyć, warto jednak pamiętać o dwóch; „Maciek: Komiks rewelacja” duetu Adler i Piątkowski, będący kolejną częścią ich serii „48 stron”, oraz wydany przed laty jako dodatek do „Świata Gier Komputerowych” „Matrix według Śledzia”, obecnie dostępny do przeczytania w całości w sieci. I z nich dwóch wolę ten drugi, mniej wymuszony, zabawny, choć też nie do końca spełniony.


Roman Patafian to pracownik zakładu mięsnego, który nocami przeistacza się w Neona - kolekcjonera kolorowych pluszowych misiów. I to właśnie misie stają się źródłem jego kłopotów, kiedy przez nie właśnie poznaje Orfeusza, a także Trititi, którzy uświadamiają mu, że świat to tylko iluzja. Teraz dla Patafiana nadchodzi czas próby. Czy okaże się wybrańcem, który ocali świat przed tajemniczymi grubasami w garniturach? I jaka jest prawda o naszej rzeczywistości?


Parodia „Matrixa” w wykonaniu Śledzia to komiks, który rozbawi wszystkich fanów przeboju braci Wachowskich. Może nie humorem najwyższych lotów, ale na pewno ciętym dowcipem i idiotyzmem akcji w stylu filmów robionych przez trio ZAZ – twórców „Nagiej broni” i tym podobnych produkcji. Akcja jest szybka, żartów dużo, są też nawiązania do „Osiedla Swoboda” – pojawiają się nawet bohaterowie z tego opus magnum Śledzińskiego – a wszystko to może i niechlujnie, ale przyjemnie dla oka zilustrowane. I to w pełnym kolorze, co może dziwić zważywszy na fakt, że autor stworzył komiks pospiesznie (podobno w trzy dni).


Oczywiście dzieło to nie posiada żadnych ambicji, żadnych wyższych wartości, ale kto po takim tytule spodziewa się filozoficznych rozważań? Głębi? Poruszania ważkich tematów? Śledziu był wówczas pod wielkim wrażeniem „Matrixa” – zostało mu to na długo, bo jeszcze w „Osiedlu Swoboda 2” wracał do tematu – i z tej gorączkowej fascynacji zrodził się niezły komiks rozrywkowy. Całkiem sympatyczny, mający swój urok i warty przypomnienia.


Komentarze