ŚWIAT,
JAKI ZNAMY NIE ISTNIEJE
„Matrix” braci Wachowskich to jeden z filmowych
fenomenów. Dzieło, które wstrząsnęło widzami i stało się inspiracją dla rzeszy
autorów. Co prawda film, choć rewelacyjny, sam ocierał się o plagiat – zarówno
klasyki fantastyki, komiksów choćby Granta Morrisona czy opartej na identycznej
idei powieści „Loop” Kojiego Suzuki, wywołał jednak falę naśladownictw i
parodii. Także tych polskich. Wszystkich nie sposób zliczyć, warto jednak
pamiętać o dwóch; „Maciek: Komiks rewelacja” duetu Adler i Piątkowski, będący
kolejną częścią ich serii „48 stron”, oraz wydany przed laty jako dodatek do
„Świata Gier Komputerowych” „Matrix według Śledzia”, obecnie dostępny do
przeczytania w całości w
sieci. I z nich dwóch wolę ten drugi, mniej wymuszony, zabawny, choć też
nie do końca spełniony.
Roman Patafian to pracownik zakładu mięsnego, który
nocami przeistacza się w Neona - kolekcjonera kolorowych pluszowych misiów. I
to właśnie misie stają się źródłem jego kłopotów, kiedy przez nie właśnie poznaje
Orfeusza, a także Trititi, którzy uświadamiają mu, że świat to tylko iluzja.
Teraz dla Patafiana nadchodzi czas próby. Czy okaże się wybrańcem, który ocali
świat przed tajemniczymi grubasami w garniturach? I jaka jest prawda o naszej
rzeczywistości?
Parodia „Matrixa” w wykonaniu Śledzia to komiks,
który rozbawi wszystkich fanów przeboju braci Wachowskich. Może nie humorem
najwyższych lotów, ale na pewno ciętym dowcipem i idiotyzmem akcji w stylu
filmów robionych przez trio ZAZ – twórców „Nagiej broni” i tym podobnych
produkcji. Akcja jest szybka, żartów dużo, są też nawiązania do „Osiedla Swoboda”
– pojawiają się nawet bohaterowie z tego opus magnum Śledzińskiego – a wszystko
to może i niechlujnie, ale przyjemnie dla oka zilustrowane. I to w pełnym
kolorze, co może dziwić zważywszy na fakt, że autor stworzył komiks pospiesznie
(podobno w trzy dni).
Oczywiście dzieło to nie posiada żadnych ambicji,
żadnych wyższych wartości, ale kto po takim tytule spodziewa się filozoficznych
rozważań? Głębi? Poruszania ważkich tematów? Śledziu był wówczas pod wielkim
wrażeniem „Matrixa” – zostało mu to na długo, bo jeszcze w „Osiedlu Swoboda 2”
wracał do tematu – i z tej gorączkowej fascynacji zrodził się niezły komiks
rozrywkowy. Całkiem sympatyczny, mający swój urok i warty przypomnienia.
Komentarze
Prześlij komentarz