KOLEKCJONER
NUDY
Znalezione zostają pojemniki z precyzyjnie
odciętymi częściami ciał ludzi. Maggie prowadzi śledztwo, które utrudnia
zbliżający się huragan... Jak poradzi sobie z tym wszystkim dzielna agentka?
Nijak. A może raczej: w nudny sposób. "Kolekcjoner"
(kto tak przełożył tytuł, zapytam się na wstępie?). Wydawało się, że nawet
jeśli nie dostaniemy nic o Albercie Stuckim (to w końcu on miał taki przydomek)
to przynajmniej coś w stylu "Dotyku Zła" czy w "Ułamku
sekund". A co dostaliśmy? Najsłabszą powieść o Maggie i jedną z
najgorszych w dorobku Kavy. A co gorsza nie można nawet powiedzieć, że mogło
być super.
Fabuła to już nie tylko zabawa ogranymi kliszami
gatunku, ale po prostu klisza i autoplagiat sam w sobie. Kava nie robi tu
niczego oryginalnego. Stara się wykazać inwencją dodając huragan, ale tak
naprawdę robi to, by zamaskować brak jakichkolwiek pomysłów. Wszystko jest w
"Kolekcjonerze" przewidywalne i wiejące nudą, powtórkowe i kiczowate.
Dreszczowiec powinien wywoływać emocje, ale tu brak jest nawet napięcia, a
psychologia szwankowałaby, gdyby jakakolwiek istniała. Z dawnego miotania się
Maggie zostały tylko jęki jakby zmagała się z zaparciem. Został miałki,
zachowawczy styl i usilne pisanie kolejnych części, nie wiadomo właściwie po
co.
Na szczęście w Polsce dorzucono do powieści
opowiadanie, które w oryginale ukazało się w oddzielnym zbiorze. Opowiadanie
średnio udane i do fabuły nie pasujące (choć rozgrywające się w jej trakcie),
ale jednak stanowiące miły akcent. I jedynie żal, że tak słabą powieść wydano w
twardej oprawie i z taką udaną okładką.
Co więcej mogę dodać? "Kolekcjoner" to
słaba powieść dla wyznawców Kavy i nikogo poza tym. Ale nawet i oni poczują się
oszukani i rozczarowani.
Komentarze
Prześlij komentarz