„Asteriks:
Kiedy niebo spada na głowę” (szukajcie go w ofercie księgarni TaniaKsiazka)
to jeden z tych tomów serii, które, choć nie zostały stworzone przez
Goscinnego, zawsze chciałem przeczytać. Bo już sam tytuł, a potem sam pomysł,
opis itd. z miejsca zachęcały do sięgnięcia. Więc w końcu sięgnąłem i… Jak to
jest z tym albumem? Bardzo dobrze, lepiej nawet, niż można by się spodziewać.
Asteriks, Obeliks i inni Galowie z ich wioski to
dzielni ludzie. Nie boją się Rzymian, nie boją obcych wojsk, dziwnych
przybyszów, jeszcze dziwniejszych miejsc. Właściwie to nie boją się niczego. No
może poza tym, że niebo spadnie im na głowę. Co się jednak stanie, gdy w końcu
ten najgorszy koszmar się ziści?
Podczas polowania Asteriks i Obeliks odkrywają, że
coś jest nie tak. Znaleziony dzik nie rusza się, właściwie to skamieniał, a to
oznacza, że nie nadaje się do celów spożywczych. Szybko jednak okazuje się, że
nie jego jedynie spotkał taki los. Gdy nasi Galowie wracają do wioski,
przekonują się, że nie tylko zwierzęta uległy osobliwemu paraliżowi, ale też i
ludzie – wszyscy poza Panoramiksem. Genialny druid może i jest w stanie coś na to
poradzić, ale czy będzie miał okazję i czas? Oto bowiem nad wioską pojawia się
dziwna olbrzymia kula… a to dopiero początek!
Kiedy René Goscinny odszedł z tego świata, seria
„Asteriks” została w rękach drugiego z jej twórcy, doskonałego rysownika,
Alberta Uderzo. Najpierw okazało się jednak, że to już nie to samo. Potem autor
złapał wiatr w żagle, serwując nam kilka świetnych tomów (wznowionych właśnie
przez Egmont), ale niestety zdążył stworzyć jedynie osiem albumów. Pokazał w
nich jedno: że chce wracać do ważnych dla serii motywów (Obeliks chcący napić
się eliksiru etc.) i pokazywać ich konsekwencje. Wcześniej wątki te były obecne
gdzieś w tle, nigdy jednak nie wysuwały się na główny plan. Uderzo nie
zamierzał jednak ich pomijać a co więcej robił to w dobrym stylu. I dokładnie
to samo robi w „Kiedy niebo spada na głowę”, ostatnim albumie, jaki wyszedł
spod jego ręki. Ostatnim, a zarazem najlepszym.
Owszem, swego czasu krytycy nie byli zachwyceni tym
komiksem, niezadowoleni z wprowadzania elementów, które w serii dotąd się nie
pojawiały, a które ich zdaniem do cyklu nie pasowały, ale trudno przyznać im
rację. Z jednej strony bowiem to wciąż ten sam stary dobry „Asteriks”, w którym
jest akcja, przygody, humor, satyra – co doceniono, przyznając albumowi Eagle Award 2006 dla najlepszego komiksu
europejskiego – z drugiej zaś to, co dzieje się w komiksie, ma pewną motywację
kulturową. Jeśli nie chcecie sobie zbyt wiele zdradzać, przejdźcie do kolejnego
akapitu. A zatem jak umotywować wątki fantastyczne? Zacznijmy od tego, że nigdy
ich nie brakowało (eliksir dający niezwykłe moce etc.), ale dla mnie osobiście
ważniejsze jest to, że Uderzo odwołuje się tu do tradycji takich filmów, jak
„Żandarm i kosmici” czy „Kapuśniaczek” i robi to w sentymentalny i jakże udany sposób.
I wprowadzając pewne odświeżenie w skostniałym schemacie.
Abstrahując jednak od tego, „Kiedy niebo spada na
głowę” to kawał dobrego komiksu. Dobrze napisanego, świetnie zilustrowanego…
Czyta się go wyśmienicie, bo to nie tylko najlepszy z tomów stworzonych
samodzielnie przez Uderzo, ale i jeden z ciekawszych „Asteriksów”. I nic więcej
dodawać nie trzeba.
Sprawdźcie też inne komiksy i nowości w
księgarni TaniaKsiazka.pl.
Komentarze
Prześlij komentarz