Dragon Ball Super #72: Saiyans and Cerealian – Akira Toriyama, Toyotarou

SAIYANIE I CEREALIANIN

 

Nowy odcinek „Dragon Balla Super” to wreszcie przejście do walki naszych bohaterów z Granolą. Komu brakowało dotąd akcji, teraz nie będzie miał powodów do narzekań. Tak samo, jak wszyscy ci, którzy lubią bardziej przegadanego „DB”, bo tekstu w tym epizodzie bynajmniej nie brakuje. Ale że całość jest przyjemna i dobrze poprowadzona, każdy fan „Smoczych Kul” będzie usatysfakcjonowany.

 

Po trwającej osiemnaście dni podróży, Gokū, Vegeta i reszta docierają na planetę Cereal. Przekonani, że czeka tu na nich potężny wróg, Saiyanie nie są świadomi, że zostali wmanewrowani w kosmiczne rozgrywki. Ale rzeczywiście, czeka tu na nich przeciwnik, który nie dość, że ma od dawna żywione urazy do rodu wojowników z planety Vegeta, to jeszcze za sprawą Smoczych Kul stał się najpotężniejszym wojownikiem we wszechświecie. Gokū i Vegeta szybko przekonują się, że sytuacja jest o wiele trudniejsza, niż myśleli, a walka może okazać się dla nich z góry przegrana…

 


Kolejna walka z kolejnym wrogiem, ktoś powie. Kolejna walka w kosmosie, powie ktoś inny. Jeszcze jedno starcie z wrogiem, któremu Smocze kule dały wielką siłę, dorzuci jakaś następna osoba. I wszystko to będzie prawda, ale pytam, co z tego? To schemat typowy dla shounenów, nie tylko „Dragon Balla”, a gatunek ten, z bitewniakami na czele, wciąż pozostaje niezmiennie popularny, chociaż wciąż powiela te elementy. Liczy się to, by nadal był dobry, wciągający, dynamiczny i interesujący. I taki właśnie jest ten rozdział.

 


Nie ma tu zaskoczeń, nie ma wielkich zmian, ale jest dobra, wciągająca rozrywka oparta na obijaniu sobie twarzy. Ciekawe postacie, niezła intryga, sympatyczny klimat i świetne ilustracje składają się tu na naprawdę dobry bitewniak. Wiemy, że bohaterowie wygrają, wiemy czym się to wszystko skończy, bo przecież w starym „Dragon Ballu” mieliśmy rozdziały dziejące się kilka lat po tych wydarzeniach, ale nadal jesteśmy ciekawi jak bohaterowi zwyciężą i co jeszcze przeżyją. Dlatego tak dobrze się to czyta i chce wciąż wracać po więcej i więcej.

Komentarze