Kapitan Ameryka #5: Człowiek bez twarzy – Ed Brubaker, Gene Colan, Steve Epting, Butch Guice, Luke Ross

NOWY KAPITAN NA NOWE CZASY

 

Świetna saga Eda Brubakera o Kapitanie Ameryce trwa. Co prawda tytułowy bohater zmarł w tomie trzecim, ale opowieść nie tylko się nie kończy, ale i nie traci impetu. A przy okazji także trzyma poziom, co potwierdza nagroda Eisnera przyznana za 601 numer Kapitana Ameryki, który możecie przeczytać w tym tomie. W skrócie, przygotujcie się na porcję sensacyjnej rozrywki w naprawdę znakomitym stylu.

 

Po tym, jak uporał się z chaosem po śmierci Steve’a Rogersa, Bucky Barnes ma przed sobą obiecującą przyszłość jako nowy Kapitan Ameryka… o ile tylko nie przytłoczą go wspomnienia z czasów, gdy wbrew woli służył jako sowiecki zabójca. Przeszłość nie daje mu jednak spokoju, a ci, którzy pragną zemsty na byłym Zimowym Żołnierzu, rosną w siłę. Na szczęście Bucky może liczyć na pomoc Czarnej Wdowy, Namora i Sharon Carter, która niespodziewanie trafia na nowy trop w sprawie morderstwa Steve’a.

Oto piąty tom mrocznego thrillera szpiegowskiego ze scenariuszem Eda Brubakera – laureata Nagrody Eisnera i twórcy serii „Daredevil: Nieustraszony!”, „Gotham Central” czy „Nieśmiertelny Iron Fist”. Autorami rysunków są: Gene Colan („Daredevil”), Steve Epting („Avengers”, „Velvet”), Butch Guice oraz Luke Ross.

Album zawiera zeszyty #43–50 i #600–601 serii „Captain America”. Zeszyt #601 wyróżniono w 2010 roku Nagrodą Eisnera w kategorii „best single issue”.

 

Run Eda Brubakera to najlepszy run w dziejach Kapitana Ameryki. Wcześniej podobnym uznaniem cieszyły się zeszyty tworzone przez duet Stern / Byrne, który również zrewolucjonizowały serię (spójrzcie tom Kapitan Ameryka: Wojna i pamięć), a po nim świetnie odświeżył całość Nick Spencer (w swojej serii Kapitan Ameryka: Steve Rogers evencie Tajne imperium). Brubaker jednak zrobił to najlepiej z nich wszystkich. Zaczął mocnym Zimowym żołnierzem, gdzie przywrócił postać Buckyego, potem uśmiercił Kapitana, a teraz Bucky nadal nosi tarczę i pokazuje, że jest dobrym nowym Kapitanem na nowe czasy.

 


Jeśli chodzi o fabułę, to album ten, tak jak poprzednie, to świetny thriller sensacyjny. Brudny, mocny, pełen akcji, ale akcji przyziemnej, dojrzalszy przy tym, niż większość podobnych opowieści. Dobre tempo, zwroty akcji i znakomite dialogi w połączeniu z rzadko spotykaną w superhero zwyczajnością zmieniają ten album w rewelacyjny komiks, który czyta się z zapartym tchem. I to komiks poważny, skierowany do dojrzałego czytelnika.

 

I doskonale przy tym zilustrowany, mroczny i realistyczny jak sama treść. Świetna, dopracowana kreska, znakomity kolor, do tego rewelacyjne wydanie… Razem wzięte, daje nam to naprawdę dobry komiks, wart polecenia każdemu. Owszem, ci, którzy nie przepadają za senascyjno-szpiegowskimi dreszczowcami mogą nie być serią zachwyceni, ale fani takich klimatów z pewnością uznają cykl za jeden z najlepszych w swoim gatunku. Tym bardziej, że w tym tomie świętujemy jubileusz sześćsetnego numeru serii.

 

Recenzja opublikowana także na portalu Planeta Marvel.

Komentarze