Wolverine: Czerń, biel i krew - Gerry Duggan, Matthew Rosenberg, Declan Shalvey, Vita Ayala, Saladin Ahmed, Chris Claremont, John Ridley, Donny Cates, Jed Mackay, Kelly Thompson, Ed Brisson, Steven S. Deknight, Steve Epting, Andy Kubert, Joshua Cassara, Declan Shalvey, Greg Land, Jay Leisten, Kev Walker, Salvador Larroca, Jorge Fornes, Chris Bachalo, Jesus Saiz, Khary Randolph, Leonard Kirk, Paulo Siqueira, Oren Junior
Seria Black, White and Blood to nowa
inicjatywa Marvela, zapoczątkowana pod koniec 2020 roku zeszytami poświęconymi
Wolverine’owi i sukcesywnie rozwijana po dziś dzień, wraz z takimi tytułami,
jak Carnage czy ostatnio Deadpool. I to seria naprawdę znakomita,
skupiona na klimacie i krótkich opowieściach składających hołd jednej z
najciekawszych postaci. I chociaż poziom poszczególnych opowieści jest różny,
jako całość ten album to jeden z najlepszych komiksów o Wolviem od lat i rzecz
absolutnie warta polecenia fanom postaci i X-Men.
LOGAN.
PATCH. BROŃ X. WOLVERINE.
Ten
tajemniczy mutant nosił kilka przydomków i podejmował się wielu różnych zajęć.
O jego wyczynach opowiedziano mnóstwo historii, lecz wiele innych nadal
pozostaje okrytych nimbem tajemnicy. Przed wami dwanaście nieopowiedzianych
epizodów z jego życia i najkrwawszych bitew, które stoczył przez lata, po raz
pierwszy ujawnionych w całej swojej brutalnej okazałości dzięki talentowi
zarówno największych twórców komiksowych ostatnich dekad (Chris Claremont,
Chris Bachalo i Adam Kubert), jak i znanych animatorów amerykańskiej kultury
popularnej (Steven S. DeKnight i John Ridley).
Kiedy po raz pierwszy sięgnąłem po Wolverine:
Czerń, biel i krew, na samym początku wydawania serii w USA, byłem
pozytywnie zaskoczony. Nie spodziewałem się bowiem, że ten komiks będzie tak
świetny. Po pierwsze scenarzyści tacy, jak Gerry Duggan, Matthew Rosenberg i
Declan Shalvey to nie czołówka marvelowskich artystów. Po drugie temat wydarzeń
z życia Logana zaś jest tak zgrany. A wreszcie przecież forma antologii
zazwyczaj nie pozwala artystom rozwinąć skrzydeł, ale okazało się, że to rzecz
doprawdy wyśmienita w swej prostocie. Sentymentalna podróż w czasie, która
odsłania przed nami nieznane dotąd epizody z życia Logana i dostarcza świetnej
rozrywki.
Oczywiście największa w tym zasługa wyśmienitej
szacie graficznej. Bo to właśnie ona najczęściej podnosi poziom całości, co
widać w otwierającej album, genialnie zilustrowanej, choć dość przeciętnej fabularnie
opowieści. Czasem jednak zdarza się tak, że to scenariusz podnosi poziom
jedynie nieźle (ale nie znajdziecie tu źle narysowanych komiksów i to duży
plus) historyjki – tak mamy w przypadku dzieła Chrisa Claremonta, legendy X-Men
i autora takich legendarnych tytułów, jak Saga Mrocznej Phoenix czy
Czasy minionej przyszłości. Są tu również historie, gdzie świetny scenariusz
współgra ze znakomitą szatą graficzną (Spłoń!). A wszystko to razem
wzięte daje świetny komiks.
Może i wtórny, bo sam pomysł, by zaserwować nam
czarno-biały komiks uzupełniony o czerwony kolor nie jest niczym nowym
(spójrzcie tylko Sin City: Ten żółty drań czy Batman: Black and White,
Vol. 2), ale doskonale pasuje do tej opowieści. Dzięki unikaniu komputerowych
fajerwerków album jest nastrojowy i robi świetne wrażenie. Oby Mucha wydała kolejne
albumy z tego cyklu.
Recenzja opublikowana także na portalu Planeta Marvel.
Komentarze
Prześlij komentarz