Nieskończony kryzys: Projekt OMAC – Geoff Johns, Greg Rucka, Judd Winick, Mark Verheiden, Rags Morales, Ed Benes, Jesus Saiz, Ivan Reis, Phil Jimenez, Cliff Richards
Parę lat temu na polskim rynku wydano event
„Nieskończony kryzys” – kawał bardzo dobrej superbohaterskiej opowieści,
wprowadzającej nas w nową erę. Rzecz w tym, że była ta opowieść rzucona w
naszym kraju bez szerszego kontekstu jakże ważnych dla niej wydarzeń. Teraz
jednak, w ramach kolekcji „Superbohaterowie i złoczyńcy DC” w ręce czytelników
trafia album „Projekt OMAC”, czyli zbiór zeszytów wypełniających lukę między
„Kryzysem tożsamości” a „Nieskończonym kryzysem” i robiącej to w naprawdę dobry
sposób.
Blue Beetle wpada na trop tajemniczego projektu
O.M.A.C., który zawiera najpilniej strzeżone wiadomości o herosach - ich
tożsamości, słabości, moce. Zaczyna badać sprawę, ściągając na siebie
niebezpieczeństwo. Problem w tym, że to zaledwie początek tego, co nadciąga,
niosąc ze sobą wiatr zmian, który może zupełnie odmienić uniwersum DC...
To, co znajdziecie w tym albumie – zarówno tytułową
miniserię, jak i uzupełniające ją zeszyty i wyjaśnienia – to początek odliczania
do największego od czasów „Kryzysu na nieskończonych Ziemiach" wydarzenia
świata DC. Tak w skrócie. Początek, który już sam w sobie jest świetny, a
momentami nawet lepszy od głównego wydarzenia. Może kilkanaście pierwszych
stron albumu jest dość niemrawych, ale kiedy fabuła się rozkręca, a z czasem
okazuje się, że czytelnik wręcz nie może się od niej oderwać.
I już w tym miejscu zachodzi wiele zmian. To co
prawda dopiero szykowanie gruntu pod prawdziwe trzęsienie ziemi, ale ekipa
twórców oferuje nam coś naprawdę udanego. Dużo akcji, dużo bohaterów, ciekawy
klimat i równie ciekawe pomysły. Na nudę nie ma tu miejsca, a po całości widać,
że wtedy nowi i w znacznej mierze szerzej nieznani wówczas twórcy chcieli
namieszać i zostać zapamiętanymi. I wyszło im to całkiem dobrze, nawet jeśli
nie zrobili rewolucji na miarę Millera czy Moore’a.
Graficznie też jest nieźle. Czasem lepiej, czasem gorzej,
ale ekipa ilustratorów została dobrana do siebie stylami, królują więc
dopracowane rysunki, dość realistyczne i nastrojowe. Album tradycyjnie
uzupełnia porcja dodatków, ukazujących nam sylwetki twórców i kulisy
powstawania opowieści, a także informuje o pobocznych historiach z nią
związanych, które w tomie się nie zmieściły. W tym miejscu należy też docenić
fakt, że za stosunkowo niewielkie pieniądze – 39.99 zł w świecie komiksu to
naprawdę niska cena – dostajemy dobrze wydany (papier kredowy, twarda oprawa)
album o sporej ilości (niemal 250) stron.
Najważniejsze pozostaje to, że jest to po prostu
dobry komiks. A razem z „Nieskończonym kryzysem” daje nam epicką, wciągającą całość,
którą poznać warto. A jeśli dorzucicie do tego pozostałe eventy od DC – a jest
ich na polskim rynku mnóstwo – czeka nas solidna dawka pełnej akcji rozrywki, w
którą naprawdę warto się zanurzyć.
Komentarze
Prześlij komentarz