Teorie spiskowe to część amerykańskie kultury – tej
popularnej także też. Owszem, cały świat nimi żyje, ale nie oszukujmy się,
gdzie jest największa wiara w podobne rzeczy? I gdzie podobnych teorii jest
najwięcej? Właśnie. Nic więc dziwnego, że to również tam powstaje najwięcej
dzieł opartych na tych motywach, a „Departament prawdy” to kolejne z nich. I
całkiem udane, mimo iż za scenariusz odpowiada James Tynion IV, którego pracami
trudno jest się zachwycić.
Cole Turner to specjalista od teorii spiskowych,
który długimi latami poznawał je wszystkie. Rzecz w tym, że nie ma jeszcze
pojęcia, co takiego kryje się za tym wszystkim. Co zatem będzie, kiedy każda,
nawet najbardziej wymyślna z teorii okaże się prawdą? Kto i dlaczego ukrywa
fakty przed nimi? W co owe fakty się łączą? I czym jest Departament Prawdy?
Turner może nie być gotów na to, z czym przyjdzie mu się zmierzyć…
Najsłynniejszym i najlepszym dziełem w temacie
teorii spiskowych było, jest i będzie „Z archiwum X”. Zrodzone z policzka
wymierzonego autorowi przez rzeczywistość w postaci afery Watergate, stało się
nie tylko satyrą na amerykańską rzeczywistość i rządowe działania, ale też i zwierciadłem,
gdzie przejrzeć mogły się wszelkie horrorowe i thrillerowe motywy, z
parodystycznymi włącznie. Nic więc dziwnego, że dzieło to do dziś pozostaje
niedoścignione, a w sferze horroru ujętego w ramy serialu telewizyjnego jedynie
„Mistrzowie horroru” i „American Horror Story” zdołały w późniejszych latach zbliżyć
się do „Archiwum|”. A czy nowa seria Tyniona IV zbliża się do tej kultowej – często
adaptowanej na komiksowy grunt przecież – opowieści?
Nie. Nie jest to też historia na miarę wspominanej przy niej serii „Black Monday Murders”, chociaż akurat do niej jest jej już dużo bliżej. A jednak lektura dostarczyła mi więcej przyjemności niż „Coś zabija dzieciaki”. Nie wiem czy za sprawą fabuły, ale graficznie na pewno. Bo ilustracje w tym albumie, przypominające połączenie prac Billa Sienkiewicza, Bena Templesmitha i Aadiego, Salmana są znakomite, z miejsca wpadają w oko, mają swój klimat i sporo realizmu. Ogląda się je przyjemnie, a co więcej to one stanowią główną siłę całości, przydając jej jakości i nadrabiając wszelkie niedociągnięcia scenariuszowe.
Ale i fabuła nie jest zła. To typowa robota, gdzie
thriller i sensacja łączą się z political fiction. Rozrywka jest lekka i przyjemna,
oparta na nośnym i całkiem udanym pomyśle. I całkiem nieźle wykonana. Owszem,
przydałoby się więcej ciężaru i zaangażowania, więcej ponadczasowości i głębi,
ale tak czy inaczej dostajemy całkiem ciekawy projekt, który dobrze się czyta i
śmiało sięgnąć może po niego każdy miłośnik klimatów teorii spiskowych i
thrillerowych motywów. Bo to całkiem niezłe zastępstwo dla nieobecnego od lat „Archiwum
X”, które w ostatnich sezonach niestety nie oferowało już tego, na co wszyscy czekali.
I na pewno jedna z ciekawszych serii Tyniona.
Komentarze
Prześlij komentarz