Kajko i Kokosz: Złota kolekcja #1 – Janusz Christa

POCZĄTEK PRZYGODY

 

Zbiorcze wydanie „Kajka i Kokosza” to na pewno jedno z ważniejszych komiksowych wydarzeń minionego roku. Ale nic w tym dziwnego, skoro to jeden z najlepszych i najważniejszych rodzimych komiksów w historii. Jeśli więc jeszcze jakimś cudem jej nie znacie, to wydanie to coś, co powinno znaleźć się na Waszym celowniku.

 

Akcja komiksu dzieje się w czasach słowiańskich, w należącym do kasztelana Mirmiła grodzie, który zamieszkują dwaj wojowie – Kajko i Kokosz. Ich największymi wrogami są Zbójcerze, którzy pod wodzą Hegemona często napadają na gród. A oni sami co chwila pakują się w różne tarapaty i przygody, a tym razem muszą odzyskać skradziony puchar ich wodza i poradzić sobie z szaloną intrygą!

 

Zacznijmy może od tego, że przygodom Kajka i Kokosza nieraz zarzucano graniczące z plagiatem podobieństwo do losów Asteriksa i Obeliksa. Patrząc tylko na obie te serie, trudno jest nie zgodzić się z tym faktem: bohaterowie są podobni, realia tu i tam historyczne, wrogowie też bliscy, a nawet stylistyka i gatunkowe przynależności się zgadzają. „Asteriks” powstał jednak w roku 1959, więc na dobre kilkanaście lat przed „Kajkiem i Kokoszem”, trzeba jednak pamiętać, że w rzeczywistości seria Christy była niczym innym, jak przeniesieniem jego wcześniejszych bohaterów – Kajtka i Koka – w słowiańskie czasy. Ta zaś swoimi korzeniami sięgała aż 1958 roku, kiedy to jeszcze ukazywała się pod tytułem „Niezwykłe przygody Kajtka-Majtka”, gdzie bohater był tylko jeden. Co nie wyklucza mocnej inspiracji działem Goscinnego i Uderzo, ale pokazuje jednocześnie, że Christa swój sukces zawdzięcza przede wszystkim sobie.

 

Pierwszy zbiorczy album serii „Kajko i Kokosz: Złota kolekcja” to zbiór kompletnej debiutanckiej historii „Złoty puchar”, która ukazywała się w latach 1972-1973 w „Wieczorze Wybrzeża”, a potem wznawiana była w różnych edycjach. Przygody te wtedy z miejsca zyskały wielkie uznanie czytelników i po dziś dzień ta seria Janusza Christy, obok takich tytułów, jak chociażby „Tytus, Romek i A’Tomek”, pozostaje najsłynniejszym rodzimym cyklem komiksowym. Nie przypadkiem zresztą. Christa w rewelacyjny sposób bawił się humorem i niesamowitymi wydarzeniami, a całość wprost przepięknie ilustrował.

 


Mamy tu zresztą wszystko to, co w takim komiksie znaleźć się powinno. Akcja, humor, lekkie, żywe i zabawne dialogi, dobre tempo, swojski urok, świetny klimat, inteligentne dowcipy i mnóstwo uroku. Do tego zbiorcza edycja zawiera mnóstwo dodatków, w tym te o samym twórcy i jego losach, a przy okazji może pochwalić się iście rewaluacyjnym wydaniem.

 

Dlatego polecam go gorąco Waszej uwadze. Ta seria wciąga i poprawia humor, urzeka, a przy okazji niesie ze sobą sporo satyry. I pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że wydawca nie ograniczy się tylko do wznowienia „Kajka i Kokosza”, ale też i przypomni od lat nieobecne na rynku wczesne przygody „Kajtka i Koka”.

Komentarze