Ze wszystkich animacji jakie Disney wypuścił na
rynek w latach 90. XX wieku, „Mulan” była zdecydowanie jedną z najlepszych. Tym
bardziej po takich rozczarowaniach, jak „Król lew”, „Aladyn” czy „Herkules”. „Mulan”
okazała się też najlepszą z fabularnych produkcji disnejowskich, jakich
ostatnio pełno jest w kinach. A teraz – nie po raz pierwszy zresztą – dostajemy
ją w wersji komiksowej. I jest to komiks niemal równie dobry jak film. Co
prawda kilka rzeczy ujętych jest tu skrótowo, ale zabawa i tak jest bardzo
udana.
W Chinach źle się dzieje. Siły Hunów, dowodzone
przez Szaon Ju, przekroczyły Wielki Mur i wydaje się, że nie ma już przed nimi
ratunku. I tu na scenę wkracza Mulan, młoda niepokorna kobieta, która dla
ratowania swojego ojca postanawia przebrać się za mężczyznę i wyruszyć na
wojnę. Nikt jeszcze nie ma pojęcia, jak ta jej decyzja wpłynie na to, co
nadchodzi i na losy całego kraju i mieszkających w nim ludzi!
Często przy omawianiu komiksów dla dzieci wspominam
o tym, jak jako dziecko uwielbiałem magazyn „Kaczor Donald” i jak kochałem
tamte opowieści. Wychowany na tym wszystkim, pamiętam również, jak film animowany
„Mulan” wchodził do kin, kiedy byłem już u progu nastoletniości. I to właśnie
wtedy po raz pierwszy zapoznałem się z „Mulan” właśnie. Komiksowa adaptacja w
formie dwóch zeszytów dołączona została do magazynu „Kaczor Donald” i muszę
przyznać, że była całkiem atrakcyjnym tytułem. I atrakcyjnym pozostaje
najnowsza jej wersja - w końcu to to samo dzieło tylko z odświeżonymi barwami.
Film „Mulan” z 1998 – a po nim wersja fabularna z
2020 – oparte są na podaniach o Mulan z okolic czwartego wieku naszej ery. To,
co widzieliśmy na ekranie, było przeniesieniem historii na grunt familijnie
przyjazny, z jednoczesnym feministycznym przesłaniem. Powstała z tego
przyjemna, zgrabna opowieść przygodowa z elementami fantastyki i komedii
pomyłek opartej na zamianie ról. I
dokładnie to samo znajdziecie w tym komiksie. Historia Mulan może i mówi o
śmierci, dyskryminacji czy wojnie, ale robi to w sposób lekki, prosty i
przyjemny. Jednocześnie to historia o przyjaźni, tolerancji i wiary w marzenia.
Zabawa jest więc nie tylko udana, ale i zaserwowana
z przesłaniem. Bardzo ładnie przy tym zilustrowana, może czasem zbyt mocno
atakuje nas barwami - wolałem kolorystykę starego wydania - ale nadal pozostaje udana pod każdym względem. Zarówno dla
tych, którzy już znają cała opowieść i chcieliby ją przeżyć jeszcze raz z
szybszej formie – komiks czyta się bowiem zdecydowanie szybciej, niż ogląda
film – jak i poznać „Mulan” po raz pierwszy.
W skrócie: przyjemny komiks dla najmłodszych. A
właściwie dla całej rodziny. Przyjemny, udany, ale i wartościowy.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
"Mulan" to druga po "Pocahontas" bajka Disneya, do której chętnie wracam, choć dawno z bajek wyrosłam, a jednak ciągle bawią mnie teksty MuSzu :D
OdpowiedzUsuń