Czarodzieje i ich dzieje #1 – Stefano Ambrosio, Marco Mazzarello, Lorenzo Pastrovicchio, Marco Gervasio, Marco Palazzi, Alessandro Perina, Vitale Mangiatordi, Alessandro Pastrovicchio, Roberto Vian
„Czarodzieje i ich dzieje” to jedna z tych
kaczo-myszowych opowieści, na której wznowienie i kontynowanie fani czekali od
lat. Zanim ten tom pojawił się na rynku, zdołał rozpalić wśród nich
oczekiwania, jak i wywołać dyskusję na temat jakości wydania. Ja w tym miejscu
mogę powiedzieć, że cieszę się, iż ten komiks się pojawił i mimo dziwnego
podzielenia serii na części, edytorsko przypadł mi do gustu i z czystym
sumieniem mogę polecić go wszystkim miłośnikom disnejowskich Kaczek i Myszy.
Akcja dzieje się w świecie fantasy, gdzie toczy się
walka różnych drużyn, zarówno tych dobrych, jak i złych. Celem jest zdobycie,
oczywiście, wielkiej mocy, jaką mogą dać pewne magiczne kryształy. Ale to
zaledwie początek, bo w pełnym magii, wrogów i budzących się właśnie smoków, na
bohaterów czyha niejedno zagrożenie! I jeszcze więcej przygód!
Losy „Czarodziejów i ich dziejów” na polskim rynku
sięgają roku 2008, kiedy pojawił się „MegaGiga”, w którym pojawiła się pierwsza
część serii. Ciąg dalszy miał trafić na rynek wkrótce, niestety tak się nie
stało. Nie była to pierwsza taka saga fantasy na polskim rynku, wcześniej
mogliśmy cieszyć się chociażby znakomitymi „Władcami smoków”, wydanymi w ramach
„Giganta Extra”, ale tym razem chodziło o wielką sagę, rozbudzającą apetyt na
dalsze części i fani poczuli się zawiedzeni. Na szczęście teraz opowieść
wróciła i…
Właśnie, można mieć wątpliwości, co do podziału –
pierwszy tom oferuje nam wznowienie całej tej pierwsze historii, jak i również…
połowę drugiej – ale nie da się chyba narzekać na sam fakt, że „Czarodzieje i
ich dzieje” wrócili i w końcu są kontynuowani. Na ciąg dalszy przyjdzie jeszcze
czas, przed nami sporo tomów, ale już teraz zabawa jest udana. Akcja, przygody,
humor, magia, niezwykłości szybkie tempo, przesłanie, puszczanie oka do
czytelników z klasyką fantasy obeznanych, wszystko to sprawia, że dostajemy
świetny komiks familijny. Bardzo ładnie w swej prostocie narysowany, kolorowy i
miły zarówno dla oka, jak i po porostu w odbiorze.
Wydanie? Z jednej strony mamy solidną ilość stron,
papier kredowy i twardą oprawę, z drugiej tomik ma format typowego „Giganta”, a
zatem jest niewielki. Ale dla mnie nie trzeba tu większego komiksu. Wszystko jest
czytelne, wyraźne i przyjemne, a w takiej formie bardziej przypomina powieść w
twardej okładce, niż komiks, co jakoś pasuje mi do gatunku fantasy.
Kto lubi Kaczki i Myszy, sięgnąć powinien. Nie jest
to może dzieło na miarę komiksów Barksa czy Rosy, niemniej nadal warte jest
uwagi. Dla wszystkich małych / młodych ciałem i duchem.
Dziękuję wydawnictwu
Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz