Nowa Gwinea (gra)


ZBUDUJEMY NOWY DOM

 

Twórca znakomitego „Ubongo” wraca z nowa grą. I, jak się można było spodziewać, jest to kawał bardzo dobrej rozrywki dla całej rodziny. Wykorzystującej znane nam już schematy, ale oferującej nieprzerwanie wysoką jakość i mnóstwo przyjemnie spędzonego czasu, zarówno samotnie, jak w gronie wielkości do czterech osób.

 

Zacznijmy może od tego, o czym jest ta gra. Wszystko sprowadza się tu do faktu, że gracze wcielają się w plemiona. Te plemiona mają jeden cel: budowę wioski, jak się po tytule domyślacie, gdzieś w Nowej Gwinei. Trzeba budować więc chaty, uważając przy tym na źródła wody, zwierzęta i krzewy owocowe. I tak aż do osiągnięcia celu!

 

„Nowa Gwinea” składa się z dużych, prostych elementów. W zestawie znajdziecie tutaj 32 dwustronne plansze (co daje nam po 192 zadania w trybie łatwiejszym i trudniejszym), 48 kafelków chat, tor punktacji, pinki, kostkę i żetony punktów. Skład, jak widać, skomplikowany nie jest. Zasady zresztą też. Wszystko zostało tutaj dostosowane tak, by nawet młodzi, bo już około ośmioletni gracze mogli wszystko bez trudu zrozumieć.

 

Jak to w takich przypadkach bywa, prostota wcale nie przekłada się na rozczarowanie rozgrywką. Gra może i nie jest wymagająca, ale wciąga naprawdę mocno. Tym bardziej, że mamy tu sporo różnorodności, losowości i świetne wykonanie. Tym wykonaniem zresztą „Nowa Gwinea” stoi, bo już samo pudełko wygląda bardzo ładnie, z błyszczącą papugą na czele. A skoro ładnie wygląda, to i zachęca. A środek zachęca jeszcze bardziej. I co ważne, w dobry sposób oddaje egzotycznego ducha zielonej dżungli.

 


Gra się w to naprawdę przyjemnie. Jedna, złożona z dziewięciu rund, rozgrywka zajmuje ok. 25 minut. Nie wymaga zbyt wiele czasu, nie zawodzi też byciem zbyt krótką. Nikt się nie znudzi ani nie będzie żałował czasu. Za to każdy spędzi sympatycznie czas, budując swoje chaty i starając się stworzyć wioskę na zielonej, pełnej piękna wyspie.

 

Lubicie gry planszowe? Cenicie niewymagającą prądu rozrywkę dla całej rodziny? Podobały się Wam poprzednie gry autora, takie jak „Ubongo”? Sięgnijcie koniecznie, „Nowa Gwinea” jest właśnie dla Was.

 

Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


Komentarze