Pod wpływem sentymentów ożywionych przez
zbiorcze wydanie „Knightfall” od Egmontu postanowiłem wrócić do starych
tmsemicowych „Batmanów”. Na początek na warsztat wziąłem te najbardziej
kultowe, przez samo wydawnictwo wymienione na liście 10 najlepszych ich zdaniem
opowieści o Gacku, jakie zaprezentowali polskim odbiorcom. A wśród nich znalazł
się oczywiście legendarny „Mroczny rycerz mrocznego miasta”, niezapomniana,
klimatyczna opowieść, która po dziś dzień robi wrażenie.
W osiemnastym wieku grupa okultystów przeprowadza
mroczny rytuał. Rytuał przerażający, brutalny, choć odprawiany w przerażającej ciszy.
Rytuał skierowany do nietoperza…
Czasy obecne. Batman zostaje wezwany bo Riddler
znów zaatakował. On i Gordon będą musieli zmierzyć się jednak z zagadką i
szaleńcem, który nie waha się odbierać życia. A pętla coraz bardziej zaciska
się wokół szyi Gacka…
Największą siłą tego komiksu nie jest ani jego
pomysłowość, ani głębia, a genialne wręcz operowanie klimatem. Niby wszystko
jest proste, ale Milligan, który jak się mówi popełnił tę opowieść od niechcenia,
a jakiś czas potem zasugerował stworzenie Azraela, co doprowadziło do powstania
„Knightfall”, genialnie dotarł do sedna tematu. I wykorzystał przy tym wiele
nieoczywistych środków, co doskonale pokazuje już sam początek: makabryczny
rytuał odprawiany jest w przerażającej ciszy, która mocniej oddziałuje na nas,
niż najgorsze krzyki i wrzaski. A potem wcale nam nie odpuszcza.
Cała gama serwowanych przez niego zagrywek by
wywołać napięcie, niepewność i uczucie osaczenia jest o tyle prosta, co
skuteczna. Chociaż Milligan wykorzystuje tutaj znane zagrywki, za każdym razem
po prostu w punkt trafia z ich użyciem, nie przesadzając przy tym z nadmiarem
horrorowych schematów. Bywa brutalny, bywa nieoczywisty, a akcja, którą nam
serwuje, jest zarazem dynamiczna, ale i nie nadmiernie pospieszona. A i docenić
należy tu nową, brutalniejszą wersję Riddlera, która chyba pozostaje moją
ulubioną wizją tego łotra ze wszystkich.
Co jednak jeszcze nawet ważniejsze, to wykorzystanie
tego, czego często w opowieściach o Gacku wykorzystywać zapominano – miasta, w
którym dzieje się akcja. Gotham jest tu pełnoprawnym bohaterem. Klimatyczne,
mroczne, brutalne, obojętne, a jednak pełne nadziei. Miesza się w nim historia
i współczesność, horror i kryminał a wreszcie także superbohaterstwo i bardzo
ludzką historię w idealnych proporcjach. Do tego dochodzą znakomite, klasyczne
ilustracje, też budujące udany nastrój. I tylko szkoda, że jak do tej pory
komiks ten nie doczekał się wznowienia nad Wisłą. Tym bardziej, że ta historia
stanowiła inspiracje dla kolejnych pokoleń twórców.
Komentarze
Prześlij komentarz