Na Netflixie pojawił się właśnie najnowszy sezon „Stranger
Things”. A na sklepowe półki trafiła oparta na serialu gra karciana „Stranger
Things: Attack of the Mind Flayer”, która pozwoli graczom wcielić się w jedną z
dwóch stron konfliktu. A przy okazji poczuć się, jak bohaterowie serialu.
O co w tym wszystkim chodzi? Jeśli pytacie o
serial, to fabuła zabiera nas do lat 80. XX wieku, gdzie w małym miasteczku
grupa bohaterów, głównie nastoletnich, musi stawić czoła złu, jakie nawiedziło
ich okolice. I powstrzymać byty z innego świata przed przedostaniem się do
naszego.
I w podobnej sytuacji znajdujemy się w grze. Stwór zwany
łupieżcą umysłów opanowuje kolejnych ludzi, którzy mają mu posłużyć do przeprowadzenia
inwazji na Ziemię. Trzeba go powstrzymać, ale czy to możliwe, skoro wśród
graczy znajduj się osoby już opętane?
„Stranger Things: Attack of the Mind Flayer” to
prosta, ale wciągająca karcianka, która całkiem dobrze oddaje ducha serialu. Gracze
(od czterech do dziesięciu osób – i to dla mnie jest właściwie jedyny minus
gry, bo czasem przydałoby się dopasowanie jej do mniejszej liczby ludzi
biorących udział w zabawie) dzielą się na dwie drużyny. Jedna jest wolna od
wpływu łupieżcy umysłów, druga opętana przez niego. Ci pierwsi mają powstrzymać
wroga, opierając się jego atakom, ci drudzy chcą doprowadzić do własnego zwycięstwa
poprzez opętanie albo pozbawienie przeciwników przytomności. Problem w tym, że
każdy gracz wie jedynie po której stronie sam się znajduje…
Gracze wcielić mogą się w jednego z dziesięciu
najważniejszych bohaterów „Stranger Things”: Mike’a, Nastkę, Willa, Dustina,
Lucasa, Max, Steve’a, Nancy, Billa albo Jonathana. I od teraz, mając do
dyspozycji karty przygód i spotkań (te pierwsze mogą opętać, anulować kartę,
zadać cios, przynieść pomoc albo po prostu zapewnić punkty, drugie reprezentują
różne miejsca znane z serialu i co należy w nich robić), muszą doprowadzić do
wygranej. Ale kto wygra to odwieczne starcie dobra i zła? Przekonać się można
już mniej więcej po dwudziestu minutach, bo tyle zajmuje rozgrywka.
Ale jest to rozgrywka wciągająca. „Stranger Things:
Attack of the Mind Flayer” nie jest grą o nie wiadomo jak rozbudowanym i
skomplikowanym silniku, to prosta zabawa dla paczki przyjaciół czy rodziny,
niemniej w tym tkwi jej siła. Przyznam, że zawsze najlepiej bawię się, sięgając
po karcianki, które nie wymagają zbyt długiego przyswajania zasad, a zatem i
powrotu do sprawdzania ich w trakcie samej gry, a po prostu pozwalają się
cieszyć sesją. I ta produkcja dokładnie to oferuje. Wciąga, bawi, potrafi
wywołać napięcie, nie nudzi, a i całkiem dobrze oddaje ducha serialu. Ładnie wykonana,
ma i swój urok, i odpowiedni oldschoolowy nastrój, czyli dokładnie to, co mieć
powinna.
Ja jako fan serialu i karcianek jestem
usatysfakcjonowany. To naprawdę dobra propozycja, może trochę szkoda, że dla
większej grupy graczy, ale to właściwie drobiazg. A już na pewno na tle
wszystkich pozytywów, jakie oferuje. Niby to tylko siedemdziesiąt kart i
dziesięć żetonów, a ile w tym frajdy. Wcale nie tylko dla fanów „Stranger
Things”.
Recenzja opublikowana na portalu Kostnica.
Komentarze
Prześlij komentarz