Uniwersum DC. Stan przyszłości: Batman – John Ridley, Mariko Tamaki, Paul Jenkins, Ben Oliver, Dan Mora, Laura Braga i inni
Event „Batman: Death Metal” zrobił kolejny porządek
z uniwersum DC, a jak to po porządkach zawsze, zostało trochę śmieci, kurzu do
zamiecenia i spojrzenia, co z tego wszystkiego wyszło i jak to będzie teraz
wyglądać. I tym właśnie jest trylogia „Stan przyszłości”. Na razie w nasze ręce
trafia pierwsza część, poświęcona Batmanowi. I jest całkiem niezła, momentami
naprawdę świetna (wtedy, gdy za scenariusz bierze się chociażby Jenkins), więc
fani śmiało mogą sięgać.
Liga sprawiedliwości nie żyje. Od tego wszystko się
zaczyna. Od tego i od pokolenia nowych herosów, które wkracza do akcji.
A w Gotham? W Gotham Magistratur, prywatna agencja
pilnująca prawa i porządku, która kontrolę objęła właściwie nad wszystkim, za
cel obiera sobie działających tu bohaterów. Bat-rodzina stanie przed nie lada
wyzwaniem, zmuszona do połączenia sił z tymi złymi by razem mogli stawić czoła
temu wrogowi…
Nie będę tu wnikał jak „Death Metal” przetasował
całe uniwersum i co z tego wynikło, ale jak to po takich wydarzeniach bywa,
wiele rzeczy jest rozgrzebanych, niewiadomych. Twórcom otwiera to furtki, by
snuć nowe wersje starego, robić serie atrakcyjne dla nowych odbiorców i przy
okazji ustalenia nowego kanonu. Co ze starego przejdzie dalej, co wypadnie.
Teraz jednak artyści postanowili szybciej pokazać nam przyszłość i jej
spuściznę. I robią to w całkiem niezły sposób.
Sporo już było wizji przyszłości Batmana. Większość
wypadła mi z głowy dość szybko, nie robiły wrażenia. Co mi zapadło? Na pewno
„Rok 100”, bo Paul Pope pokazał, co potrafi. I na pewno też wizja Morrisona związana
z Damianem („Batman #666”). Plus „DC: One Milion”. Snyder? Na pewno pamiętam
jego koncepcję przyszłości, gdzie kolejne klony Batmana wypełniane są jego
tożsamością upomadowaną do ich mózgów, ale nie wiem, czy jest to koncepcja,
którą pamiętać chcę, choć dobrze bawiłem się czytaj m.in. „Ostatniego rycerza
na Ziemi”. Na podwalinach inicjatywy DC „5G”, która miała pokazać nam nową, piątą
generację herosów, ale nie pokazała, bo projekt skonał nim się narodził,
powstał „Stan przyszłości”, który w dość rozległy i epicki sposób ukazuje nam,
jak będzie wyglądała najnowsza wersja przyszłości uniwersum. A może jedna z
nich, bo jak to wszystko ma się do spójności i kanonu, to się okaże, a pewnie
więcej niż pojedyncze elementy na stałe nie wejdzie. Ale póki co jest i jest
przyjemnie.
Dobra akcja, ciekawa zabawa bohaterami. Czasem, jak
to w opowieściach złożonych z zeszytów robionych przez różnych artystów, jest lepiej,
czasem gorzej, jest tu trochę sztampy, ale oryginalności przy takim zapleczu
już stworzonych dzieł próżno szukać. Można szukać dobrego wykonania, dobrej
akcji i miłych rysunków i to właśnie dostajemy. Rzecz to dla fanów przede
wszystkim, ale o to chodziło i jako fan bawiłem się dobrze. A teraz czekam na
dalsze tomy, ale i na to, że Egmont wyda „Batman” Universe” i „Flashpoint
Beyond”.
Dziękuję wydawnictwu
Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz