Sympatyczne dla całej rodziny, z przesłaniem,
mądrością i dużą, dużą dawką lekkości i prostoty. Tak w skrócie podsumować
można przygody Yakariego. I czternasty album z serii żadnym wyjątkiem tu nie
jest. No i dobrze, bo być nie musiał. Dostarcza w końcu wszystko to, na co
liczymy i mamy ochotę i robi to konsekwentnie na tym samym poziomie i w tym
samym stylu.
Yakari znów musi ruszyć z pomocą! Tym razem
potrzebuje jej Powolny łoś, Siuks, który wpadł w pułapkę złego kruka. Co gorsza
sytuacja jest tym cięższa, że zagrożenie jest… magiczne! Czy z niej także uda
się wyjść naszym bohaterom obronną ręką?
„Yakari” to klasyka, rzecz kultowa, ale swego
czasu, lata temu, szczęścia na polskim rynku mu zabrakło i szybko zakończył
swoją karierę na kilku zaledwie albumach. No ale w końcu Egmont wziął się za
wznawianie cyklu i wydanie go w końcu w całości i w tych wysiłkach nie ustaje.
I tak oto w nasze ręce trafia tom czternasty. Czternasta porcja tego samego,
jak już pisałem, ale jest to to samo, co lubimy i czego chcemy. I na pewno
trafiającego do dzieci.
Bo co tu dużo mówić, cykl Joba i Deriba to typowa w
swoim gatunku rozrywka dla całej rodziny. Dziecięcy bohater, z którym najmłodsi
mogą się identyfikować, przeżywa kolejne przygody i odkrywa, jak ważne są
wszelkiej maści ideały czy najmniejsze jednostki. Z założenia to seria jak
najbardziej przygodowa, nastawiona na akcję i zagrożenia, najczęściej ze strony
zwierząt, choćby bywa także, że i warunków pogodowych albo zwykłej ludzkiej
głupoty. Nie brak tu humoru, przede wszystkim jednak fabuły zasadzają się na
prowadzącej nas do konkretnego przesłania dobrej zabawie.
No i właśnie cała ta zabawa jest bardzo przyjemna i szybka w odbiorze. Scenarzysta, Job, skupia się na sednie swoich historii, unikając nadmiaru tekstu i dialogów. Znaczna część odpowiedzialności za snucie fabuły spoczywa tu na rysowniku, a ten wywiązuje się z tego zadania znakomicie. Jego ilustracje są proste, przypominają wiele klasycznych prac, jak np. „Smerfy” czy rysunki Alberta Uderzo, ale mają swój urok i są przyjemne dla oka.
Ot po prostu przyjemna jest to rzecz. Przyjemna,
niegłupia, ciekawa i sympatyczna. Mali czytelnicy na pewno będą zadowoleni, a i
dorośli, którzy coś tam jeszcze z dziecka w sobie mają nie pożałują sięgnięcia
po tomik. Może być i ten, wszystkie w końcu są niezależne i nie wymagają od nas
znajomości reszty.
Dziękuję wydawnictwu
Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz