17 podniebnych koszmarów – Ambrose Bierce, Tom Bissell, Ray Bradbury, Roald Dahl, James Dickey, Arthur Conan Doyle, Cody Goodfellow, Joe Hill, Stephen King, E. Michael Lewis, Richard Matheson, David J. Schow, Dan Simmons, Peter Tremayne, E. C. Tubb, John Varley, Bev Vincent,

STRACH PRZED LATANIEM

 

Dopełniam recenzji prozy Kinga. Wszystkie książki (wydane po polsku i większość tego, co nie) zrobione, wszystkie zbiory opowiadań omówione, została mi w sumie ta antologia, dawno już przeczytana i jakieś drobiazgi, jak opowiadanko w „Nowej Fantastyce”. Więc omawiam. Szybko i krótko, bo rozpisywać nie ma się za wiele nad czym. Niezła rzecz, ale nie ma tu tekstu, który by na kolana powalił, nic co zrobiłoby wielkie wrażenie (choć akurat tekst Joe Hilla naprawdę daje radę), a całość dość szybko wypada z pamięci, jak już się przekonałem.

 

Różni autorzy, różne historie, jeden wspólny temat – latanie. Jedni podchodzą do niego z humorem, inni pokazują swój lęk przed lataniem, jeszcze inni zastanawiają się, co kryje się w niezbadanej wówczas, kiedy powstawały ich teksty pustce nieba. Są też tacy, których zastanawia, co by było, gdyby wylądować już się nie dało albo co, gdyby jakieś dziwne zjawisko pojawiło się na zewnątrz samolotu.

 

No i tak to sobie wszystko, nomen omen, leci przed siebie. Zbiór jest całkiem udany, teksty trzymają zbliżony dość poziom – choć np. taki Ambrose Bierce to w ogóle słabo wypada, a liczyłem na coś naprawdę dobrego, jak na klasykę przystało – problem w tym, że nie jest to jakiś wysoki poziom. Wszystko, co tu mamy, jest proste i zachowawcze. Najlepiej wypada Joe Hill z jego tekstem o wojnie atomowej i ludziach, którzy zostali w samolocie i nie mają, gdzie wylądować. King jest niezły, z historią dającą upust jego lękowi przed lataniem i wierze, że samolot się nie rozbije, póki na pokładzie jest ktoś, kto latać się boi, bo jego strach zapobiega katastrofie. Niezły, ale nie robi wrażenia niestety. Nieźle wypadają też Doyle i Matheson, ale…

 

No właśnie, od kiedy czytałem książkę, minęło już kilka lat i prawie nic z tego wszystkiego już nie pamiętam. To, oczywiście, wiadoma rzecz, nawet dobrych dzieł po pewnym czasie już za dobrze się nie pamięta. Ale dla mnie ta antologia z pamięci wypadała niemal zaraz po przeczytaniu. Już w trakcie lektury, choć fakt, wydzielałem sobie teksty powoli, zapominałem co było we wcześniejszych.

 

Co nie znaczy, że jest zła. To zbiór oparty na lękach i obawach i najbardziej przemówi do tych, którzy sami latać się boją. To też zbiór horrorów, thrillerów i fantastyki lotniczej, który spodoba się miłośnikom tych gatunków. Literacko bowiem jest przyzwoicie, naprawdę, rzecz w tym, że jakoś nic tu nie zaskakuje. Fabuły są, jakie są, hermetyczny temat, więc i autorzy się nie popisali. I ewidentnie trochę im się nie chciało, bo przecież z każdego tematu wycisnąć coś się da (i z latania np. fajnie wybrnął taki „Rozbitek”, jeśli czytaliście) a tu posucha.

 

Więc sięgnąć można, ale bardziej dla nazwisk, niż dla samych tekstów. Niezła rzecz i tyle. Lekka, szybka w odbiorze, w sam raz do wchłonięcia czasem po jednym opowiadanku. Ale mogło być zdecydowanie lepiej.

Komentarze