Osiedle Swoboda: Epizody niezebrane – Marian, Maciej „Simpson” Simiński, Filip „Fil” Wiśniowski, Olaf Ciszak, Michał „Śledziu” Śledziński

INNE OSIEDLE

 

Być może nie wszyscy o tym fakcie pamiętają, ale „Osiedle Swoboda” to nie tylko te zebrane w czterech tomach epizody z „Produktu” czy kolorowej serii zeszytowej (z pominiętymi paroma rzeczami). Z jednej strony znajdziecie gościnne występy chłopaków ze Swobody w innych pracach Śledzia, jak np. „Matrix według Śledzia”, z drugiej kot Pazur pojawiający się na stronach serii miał własny cykl – gangsterską opowieść z gadającymi zwierzętami: „Gangstę”. A na stronach „Osiedla” pojawiały się odniesienia do innych rzeczy, więc pewnie wszystkie dzielą jedno uniwersum – mowa o seriach Śledzińskiego (choćby „Mondo i Dab”) i innych autorów („Opowieści na sygnale” Mariana i Simsona). Obok tego wszystkiego jest jednak jeszcze jedna ważna rzecz: pierwszy numer magazynu „P Lux”, a tam trzy nowe, różne swobodne opowieści innych autorów. I między innymi o tym chcę tu opowiedzieć.

 

Więc to było tak. Magazyn komiksowy „Produkt” ukazywał się wtedy już od jakichś dwóch lat i twórcy postanowili zaserwować nam całą ideę w nowej odsłonie, wypuszczając bliźniaczy, ale jednak inny magazyn. Najpierw to miało być „D Lux”, ale okazało się, że nazwa jest zastrzeżona, więc na szybko wypuścili całość jako „P Lux” właśnie. Różnice? Widoczne były już w samym wydaniu – kartonowa lakierowana okładka, klejony nie szyty środek, grzbiecik. Wewnątrz też było inaczej, zniknęła publicystyka, został stricte komiks – z jednym dodatkiem, czyli krótkim kursem Śledzia, jak i czym komiksy się robi – a komiks ten z założenia miał być inny, poważniejszy, mroczniejszy, bardziej europejski. No i taki po części był.

 

Oczywiście całym numerem zajmować się nie będę, w większości to, co w „P Lux” było, było zaczątkiem dłuższych serii, które przepadły w pomrokach dziejów, bo magazyn przetrwał na rynku tylko dwa numery. A poza tym to „OS” mnie / nas interesuje, więc lećmy do meritum. A zatem „Osiedle”… No są tu trzy opowieści, pierwsza „W Babilonie zdrada” Mariana i Macieja „Simpsona” Simińskiego to bardzo w stylu Śledzia historia, przegadana, realistyczna, z humorem, ale i dramatem. Ot wyznania kuzyna Szopy na kozetce u psychologa traktujące o relacjach jego rodziców. No i to jest nie dość, że bliskie pierwowzorowi i fajnie dopełnia tego i owego, także graficznie trzymając się stylu Śledzia, to jeszcze jest to kawał sympatycznego komiksu z gatunku „komedia obyczajowa”.

 

Druga rzecz to „U Dźwiedzia na urodzinach jest wujek” Filipa „Fila” Wiśniowskiego (tego od „Gwiezdnej nabojki” czy „Bazgrolli”, czyli krótko i śmiesznie, wulgarnie i w ogóle, niby o wujku Dźwiedzia, niby z gościnnym występem Ciacha i Niedźwiedzia, ale jakoś tak inaczej, tak bez klimatu „OS”, za to typowo dla Fila, chociaż tak czy inaczej całkiem to spoko. Ale dla tych, którzy szukają tylko niezobowiązującej, wulgarnej, przesyconej alkoholem i seksualnymi żartami komedii. A fabuła? Oto, jak mówi tytuł, Dźwiedź ma urodziny, więc wuja wsiada w pociąg i jedzie na imprezkę. Ale problem w tym, że nie ma jeszcze dla młodego prezentu, a co gorsza pomysłu na niego. Czy spotkanie z Ciachem, który przepowiada mu przyszłość, pozwoli rozwiązać ten problem?

 


No i na koniec jest „Osiedle Swoboda 2025” – czyli popis Olafa Ciszaka („Karsten Storoż”), jak zepsuć fajny materiał wyjściowy. To, że Ciszak wziął i zrobił po swojemu, to spoko, bo na własne podejście liczyłem, ale że fabuła jest tak słaba i kiepsko poprowadzona to już niestety rzecz nie do przełknięcia. Opowieść zabiera nas w przyszłość, która wygląda jak jakieś postapo, cyberpunkowe ruiny. Tu żyje Niedźwiedź, który już wkrótce wraz z kumplem (niby nie Smutny to, a jakby Smutny), wmieszany zostanie w iście seksualną aferę. Bo oto na Osiedlu jest niejaka Monika, tutejsza seksualna legenda, o której wszyscy marzą. No i ta Monika raz na jakiś czas wybiera sobie kochanków i tym razem pada na naszego dobrego znajomego i…

No i Ciszak jakoś nie umie tego poprowadzić. Fabuła prosta, jak drut okazuje się być w jego wykonaniu chaotyczna, tempo niewłaściwe, tu za szybkie, tam za wolne, brak wyważenia, brak czegokolwiek co przypominałoby „OS” i jeszcze ta szata graficzna. Ja wiem, że Ciszak potrafi, że umie, ale nie tu – ot jakby na szybko, od niechcenia i w ogóle słabo. Szkoda. Ale jako ciekawostkę i tak można, choć ani to zbyt udane, ani kanon żaden.

 


Do tego, żeby tak kronikarstwa dopełnić, jeszcze parę rzeczy. Pierwsza to „Pure Hemp” Michała "Bizona" Lasoty, czyli kolejna część jego serii, ale tym razem z bohaterami „OS”, gdzie Wiraż spotyka Kufaja i poznaje historię jego życia. Druga to coś, przy czym zatrzymam się chwilę dłużej - komiks, który wyszedł stosunkowo niedawno, bo w 2021 roku. Czyli „KDP 64+”, zbiorze krótkich form Śledzia robionych do magazynu o grach. I to tam do tego albumowego wydania zrobił specjalną historię „KDP x Osiedle Swoboda”, gdzie dostajemy historię dziejącą się przed „Niedźwiedź kontra Papa Stajlo” ze zbioru „Centrum”. Rzecz w skrócie opowiada o tym, jak Misiek i Smutny spotkali się, pogadali i Dźwiedź poczęstował kumpla czekoladką, a czekoladka z narkotykami była. I tak obaj siedzą na ławce i odkrywają, że ludzie grają w Komumony, czyli coś jak Pokemony ale tu łapie się komunistów. A kiedy wciągnięci zostają do gry i jeszcze stawiają czoła samemu Śledziowi… Cóż, rodzi się pytanie czy coś z tego dzieje się naprawdę, czy to może ćpuńska jazda?


I niby to taka jak widać niezobowiązująca historia, ale mająca swoje znaczenie. Bo to ostatnie spotkanie kumpli, potem wspominane w „Papie”. Do tego są tu elementy przenikające się z resztą. No i jest w tym jakiś sentyment, smutek czasem. Fajna, choć lekka i prosta rzecz.




Do tego dochodzi jeszcze „Akt #36” poświęcony „Produktowi”, gdzie dochodzą kolejne historie. Pierwsza z nich to „Wstępniak”, czyli krótka historia Krzysztofa Churskiego o Pazurze. Dalej mamy krótki epizod Śledzia, „Osiedle Swoboda: Koniec świata” o powrocie Ńiedźwiedzia z zakupami do domu. A wreszcie „Miejsce, w którym zatrzymał się czas”, gdzie dwóch głównych bohaterów chce kupić kolekcję „Produktu” w antykwariacie na Swobodzie - niby to nie „OS” w zasadzie, ale jednak bym zaliczył.

 

I to już koniec. Wszystko, co poboczne a „Osiedle” ma w tytule. Komplet dodatków, które przeczytać można, acz (poza „KDP”) nie trzeba, bo bardziej są, niż mają znaczenie. Ale w większości to całkiem fajne komiksy, których najczęściej zdobycie graniczy z cudem (mowa o tych z „P lux”), acz warto pamiętać, że były. I że ten „P lux” miał jeszcze fajną gościnną galerię osiedlową, gdzie postacie z „OS” rysowali Minkiewicz, Kowalski czy Leśniak. I to już temat nam wyczerpuje. Przynajmniej na razie.

Komentarze