2011. Antologia współczesnych polskich opowiadań – Krystyna Sakowicz, Artur Daniel Liskowacki, Grzegorz Strumyk, Janusz Rudnicki, Brygida Helbig, Hubert Klimko-Dobrzaniecki, Ewa Elżbieta Nowakowska, Michał Szalonek, Bohdan Sławiński, Marcin Zegadło, Dariusz Muszer, Krzysztof Maciejewski, Waldemar Bawołek, Olga Tokarczuk, Miłka O. Malzahn, Natasza Goerke, Irena Wiszniewska, Jarosław Błahy, Wojciech Klęczar, Agnieszka Kłos, Łukasz Suskiewicz, Jerzy Franczak, Wojciech Kuczok, Tomasz Organek, Andrzej Turczyński, Grzegorz Wróblewski, Paweł Gorszewski, Paweł Orzeł, Krzysztof Niewrzęda, Agnieszka Masłowiecka
LITERACKI
2011
„2011. Antologia współczesnych polskich opowiadań”.
Jak tytuł wskazuje, trochę czasu minęło od wydania tego zbioru opowiadań – bo
nie, nie jest to jakaś literacka retrospektywa tamtych czasów, a po prostu
publikacja, która na księgarskie półki trafiła w 2011 roku – ale nie zmienia to
faktu, że ten się nie zestarzał. To, co tu mamy, to bowiem nie przegląd trendów
literackich z danego okresu, nie kompilacja krótkich form najmodniejszych i
najpopularniejszych autorów. Po prostu antologia prac typowych dla serii
„Kwadrat” pochodzących sprzed niemal półtorej dekady. Co to znaczy? Że
dostajemy opowiadania różne, ale jednak trzymające się ziemi, ludzi, nieco trudniejsze,
cięższe nieco, do zastanowienia, zadumy. Po prostu dobre i różnorodne, niekiedy
nawet bardziej poetyckie niż literackie, ale mające do zaaferowania… coś.
Treść… Nie ma tu jednej treści, teksty są różne, najczęściej
swojskie, ale bywają też historie stylizowane na amerykańskie. Mamy opowieści
nastrojowe – są opowiadania o świętach Bożego Narodzenia, są opowiadania
traktujące o upalnych dniach – i te eksplorujące szarą codzienność, często
wcale też nie mniej klimatycznych. Mamy teksty rozliczeniowe. I eksperymentalne
także, bo to, co serwuje nam np. Irena Wiszeniwska (podpisując rzecz jako
wideoklip) to dla mnie swoista współczesna poezja opowiadająca o ważnych
sprawach za pomocą odczuć, gestów, rzeczy czy emocji, a przecież mamy też iście
metatekstualne podejście Miłki O. Malzahn.
I wszystko to spotyka się tu, zderza ze sobą,
atakuje czytelnika. Teksty pisane przez różnych autorów, różnymi stylami dzieli
wiele, od tematyki, miejsca akcji, podejścia do omawianej materii czy nawet
okoliczności przyrody, ale łączy to, że są nam bliskie. Bliskie nie tyle
geograficznie, ile emocjonalnie, życiowo. Bo to teksty o życiu, nieważne o czym
opowiadają. Teksty o nas i naszym tu i teraz, o naszej przeszłości, ale i
przyszłości. Różni ludzie, różne spojrzenia, ale… Jak w jednym z tekstów Kaczmarskiego
– „Nasza klasa”, gdzie bard opisuje ludzi, jako drzewo, którego gałęzie i liście
rozrosły się we wszystkie strony, czasem na stracenie, czasem ku słońcu, ten w
prawo, ten w lewo, każde sobie, ale wszystkie i tak mają jedne korzenie. I te
swojskie korzenie się tu czuje.
A te korzenie odbijają się w stylu, który nie jest stylem
rozrywkowym. Są autorzy, którzy nie żałują nam dialogów, więcej tu jednak
tekstów podanych w sposób opisowy. Pod względem wykonania, pisarstwa większość
prac ma spory ciężar, wysmakowanie, wystylizowanie – a czasem i
przestylizowanie – i bawienie się słowem, smakowanie go. Bywa trochę słabiej,
bywa, że te zabawy wypadają infantylnie, ale to naturalna kolej rzeczy, w końcu
obok znanych autorów mamy tu i takich, którzy dopiero się w pisarskiej materii
wprawiają, ale nawet ci mniej udani, wprawiający się (acz nie tylko oni,
niektórym bardziej znanym twórcom zdarzyło się przekombinować), mają w sobie
coś intrygującego.
„2011. Antologia współczesnych polskich opowiadań”
to też taka pozycja, której nie czyta się od deski do deski – to coś, po co się
sięga, kiedy ma ochotę na coś krótkiego, szybkiego, ale zostającego jednak z
czytelnikiem na dłużej. Może w przerwie między zajęciami, może w czasie
krótkiego przejazdu środkiem lokomocji w roli pasażera albo nawet w oczekiwaniu
w kolejce do lekarza, urzędu etc. Przysiąść, przeczytać jeden tekst, może dwa,
odłożyć, przetrawić i wrócić za jakiś czas, by dostarczyć sobie porcji niezłej
literatury z pewną dozą ambicji. A wracać się chce. I to chyba najlepiej podsumowuje
niniejszą antologię.
Komentarze
Prześlij komentarz