The Amazing Spider-Man #637 - Brand New Day: Grim Hunt, part IV – Joe Kelly, J.M. DeMatteis, Marco Checchetto, Zeb Wells, Michael Lark, Stefano Gaudiano, Max Fiumara, Matt Southworth

PONURY KONIEC ŁOWÓW


Wielki finał „Grim Hunt” to, jak i poprzednie części tej opowieści, kawał znakomitego komiksu. Może nie tak doskonałego, jak „Ostatnie łowy Kravena”, jednak lepszego od większości podejmujących temat opowieści, jak „Kraven’s First Hunt”, „Soul of the Hunter” czy kultowego już „Torment”. I jednocześnie to bardzo satysfakcjonująca rozrywka na poziomie, jaki w „Amazing Spider-Manie” rzadko się spotyka, a już od lat w ogóle nie widuje, odkąd serię najpierw coraz bardziej zaczął psuć Slott, a po nim dobijali ją Spencer, Wells, a ostatnio Kelly właśnie.

 

Burmistrz Nowego Jorku J. Jonah Jameson zwołuje zebranie w sprawie kryzysu z dzikimi zwierzętami biegającymi po mieście. Wtedy… atakują go pająki. Tymczasem Kravenowie szykują się do wojny. Sasha zabija Madame Web, a Arañę i Arachne pozostawia na pastwę Vladimira.

Jednocześnie Peter, który przeżył tylko dzięki oddaniu życia przez Kane’a, przywdziewa zostawiony mu przez Kravena kostium i posiadając teraz nowe moce, przybywa do posiadłości z jednym tylko zamiarem: zabić Łowcę i jego rodzinę. Czy będzie jednak w stanie złamać dotychczasowe zasady? I czy ma w ogóle szansę?

 

To ostatnia już część „Grim Hunt”, więc należałoby podsumować tę historię. Historię naprawdę świetnie napisaną, nastrojowo, choć prosto narysowaną, znakomicie podkreśloną kolorystyką. Jak na standardowe amerykańskie wydanie, całość jest grubsza niż zazwyczaj, co podkreśla jej eventowy wydźwięk. Ma też akcję, klimat, dobre tempo, dobrze nakreślone postacie i sporo zaskoczeń, gwarantujących niezapomnianą rozrywkę.


I ja wiem, że takie rzeczy już były, że to nic szczególnie oryginalnego, że te wątki, motywy i w ogóle już były, ale fajnie jest tu to wszystko skondensowane, podane z dobrą powagą, dramatyzmem i klimatem, jakiego w tej serii prawie nie ma. Ten ostatni to zasługa wyśmienitych rysunków, które stanowią jedno z najlepszych dokonań w spidermanowej hist

 


Co do dodatków, to w 4. części „Hunting the Hunter” pt. „Burning Bright” (znów ten „Tygrys” Blake’a…), Kane staje do walki z Kravenem wcale nie dlatego, że został do tego wynajęty, ale dlatego, że chce umrzeć, a w swych wizjach widział Kravena, zabijającego go. Niestety Łowca nie wydaje mu się godnym przeciwnikiem i wkrótce Kraven zostaje zakopany żywcem w grobie przez Kane’a… I dostajemy chyba najlepszą część tej krótkiej opowiastki od DeMatteisa. Rysunkowo nadal słabej, ale świetnie napisanej (poznajemy szaleństwo Kravena nieco lepiej, a poza tym odkrywamy jego dostrzegania w Kane’ie Pająka) i znakomicie łączącej „Grim Hunt” z „Ostatnimi Łowami Kravena”.

 

O drugim dodatku (tym razem Peter buduje wehikuł czasu) łaskawie będę milczał. I cóż zostaje mi do dodania? Chyba jedynie polecić, bo warto. I to jeszcze jak.

Komentarze