SZCZURZE
KRÓLOWE RUSZAJĄ W DROGĘ
„Rat Queens”, nie ma się co
oszukiwać, to seria w sam raz dla facetów. A właściwie nastolatków, którzy
odkryli właśnie fantasy i kręci ich ten gatunek. Bo komu innemu można polecić
cykl opowiadający o seksownych, wiecznie napalonych twardych heroinach, które
klną i zarzynają wrogów na różne krwawe sposoby, a całość przepełniona jest
niewybrednym, wulgarnym humorem? Pierwszy tom całkiem mi się podobał, drugi
okazał się nieco słabszy, bo poza niewymagającą rozrywką nie oferował nic
więcej. Trzeci też nie stara się wznieść na szczególne wyżyny ambicji, ale
jeśli lubicie komedie fantasy, będziecie bawić się w trakcie lektury całkiem dobrze.
Trolle, armie orków, koniec świata
z demonami z nieba… To wszystko jest już za naszymi bohaterkami, lubiącymi wypić,
zażyć coś mocniejszego i oddać się uciechom cielesnym wojowniczkami. Teraz nadszedł
czas na zmierzenie się z nowymi kłopotami. Hannah dowiaduje się, że jej ojciec,
który z polityką nigdy nie miał nic wspólnego, wmieszał się w bunt przeciwko
Radzie Dziewięciu. Dziewczyna rusza więc w drogę do Dunlas by rozeznać się w
sytuacji i pomóc mu w kłopotach. Oczywiście przyjaciółki jej nie opuszczają. Zanim
jednak uda im się dotrzeć do miasta, wpadają w tarapaty. Hannah zasnęła na
warcie, a gobliny smakosze uprowadziły ją i jej towarzyszki i teraz całą czwórkę
czeka pożarcie. Oczywiście wiadomo, że poradzą sobie z tymi tarapatami, ale w
jaki sposób? I jakie problemy czekają ich w Dunlas?
Jak pisałem na wstępie, nie macie
co szukać w „Rat Queens” głębi, ambicji, wyższych wartości czy zaangażowanych
treści. Ta seria ma przede wszystkim dostarczyć prostej, dynamicznej rozrywki.
Czegoś w sam raz na popołudnie, kiedy chce się odreagować po ciężkim dniu i
wyłączyć myślenie albo do poczytania w pociągu czy autobusie w drodze do pracy
bądź szkoły. Można się pośmiać, można się wciągnąć w przygodowe opowieści i spędzić
przyjemnie nieco czasu w towarzystwie twardych bohaterek.
Fabuła każdego z tomów to właściwie
mix motywów znanych z literatury fantasy, przepuszczonych przez krzywe
zwierciadło i podlanych solidną dawką wulgarności. Czy jest to szczególnie
odkrywcze? Odpowiedzi na to pytanie domyślacie się pewnie sami, ale autorom
udało się wszystko wykorzystać na tyle dobrze, że serię czyta się lekko, szybko
i przyjemnie, nawet jeśli niczym nie zaskakuje ani nie powala na kolana.
W przypadku trzeciego tomu muszę
natomiast pochwalić szatę graficzną. Po zmianach na bardziej szkicowaną
grafikę, jakie mieliśmy okazję oglądać w poprzedniej części, teraz mamy rysunki
czystsze i bardziej typowe dla historii z tego gatunku. Ogląda się je
przyjemnie, bo dobry jest też sam kolor, do tego mamy świetne wydanie z solidną
porcją dodatków, więc fani takich komiksów będą zadowoleni. I cóż, że nie ma w
tym większej głębi, czasem wcale jej nie potrzeba, jeśli czytelnik dobrze się
bawi.
Komentarze
Prześlij komentarz