B.B.P.O: Plaga żab #2 - Mike Mignola, John Arcudi, Guy Davis, John Severin, Herb Trimpe, Karl Moline, Peter Snejbjerg, Dave Stewart, Bjarne Hansen
RÓWNIE
DOBRE, JAK HELLBOY
Kiedy w pewnym momencie, a było to
w okolicach roku 2001, stało się jasne, że ścieżki Hellboya i BBPO muszą się
rozejść, Mike Migonola postanowił zacząć rozkładać swoje opowieści zarówno na
Piekielnego Chłopca, jak i Biuro Badań Paranormalnych i Obrony. W końcu od
samego początku chciał pisać serię o przygodach grupy dziwacznych bohaterów,
jednak jego komiksy zdominowała tytułowa postać, resztę spychając na margines.
Kiedy jednak wraz z opowieścią "Czerw zdobywca" doszło do rozłamu, autor
zyskał szansę realizacji swoich pierwotnych planów. I trzeba przyznać, że
doskonale ją wykorzystał, tworząc opowieść równie dobrą co "Hellboy"
i doskonale uzupełniającą jego przygody.
Wodna istota Abe Spien, władająca
ogniem Liz Sherman, duch niemieckiego medium, humunkulus Roger i specjalistka
od okultyzmu. To właśnie oni tworzą BBPO - Biuro Badań Paranormalnych i Obrony,
specjalną drużynę zajmującą się niewyjaśnionymi, ponadnaturalnymi sprawami, często
mogącymi zagrażać całemu światu. Jedną z nich jest plaga żab, inwazja podobnych
do tytułowych płazów stworów, z którymi Hellboy mierzył się w "Nasieniu
zniszczenia". Agenci Biura odnoszą co prawda zwycięstwa, ale wróg wydaje
się z każdą chwilą rosnąć w siłę. Tymczasem Abe udaje się w podróż, która ma
udzielić mu odpowiedzi na kilka pytań z jego przeszłości. Jednocześnie jednak
pojawia się kolejna zagadka do rozwikłania – w jednej z kostnic do życia
powraca trup. Jakim cudem? I co to ze sobą niesie?
Największą siłą
"Hellboya" od samego początku były dwie rzeczy: niesamowity klimat
wynikający z genialnej szaty graficznej i tajemniczej fabuły oraz
niepodrabialne połączenie horroru, akcji, sensacji, teorii spiskowych,
oldschoolowej fantastyki i legend z całego świata. Kiedy sięgałem po pierwszy
tom "BBPO" miałem spore obawy, bo ze względu na fakt, iż Mignola
ograniczył się jedynie do pisania fabuł (a i tego także nie robił sam), nie
mogłem liczyć na te genialne ilustracje, które pokochałem w jego opus magnum. I
nawet artystom, którzy starali się naśladować jego niesamowity styl, nie
udawało się osiągnąć tego, co jemu. Na szczęście ich styl, choć odmienny, też
budował ciekawy klimat, a same fabuły poszczególnych opowieści wciągały,
fascynowały i niepokoiły tak, jak "Piekielny Chłopiec".
Nie inaczej jest z drugim tomem
"Plagi żab". To fascynująca, nastrojowa lektura, którą czyta się
jednym tchem. Szybkie tempo gwarantuje, że w trakcie nie można się nudzić ani
przez chwilę, interesujące wydarzenia i postacie uatrakcyjniają całość, a mrok
dodaje "BBPO" pazura. Jest tu wszystko to, co było w
"Hellboyu", jest też kilka świeżych elementów i nieco nowości, obie
serie zaś znakomicie się ze sobą łączą, przeplatając i uzupełniając się
wzajemnie.
Nie zawodzi też szata graficzna. To
co prawda nie Mike Mignola, ale artyści którzy zastąpili go na tym polu,
doskonale wiedzą co robią. Jest zatem mrok, jest dobre oddanie detali i
zanurzenie się w niezwykłościach, jest też nieco fajerwerków - to w końcu
opowieść rozrywkowa - i kilka budzących niepokój scen. Niepokój co prawda
bardziej sugerowany, niż odczuwalny (nawet u Mignoli różnie z tym bywało), ale
taki jest już komiksowy horror. Może i nie straszy, ale ten jego przedstawiciel
jest tak piekielnie dobry i wciągający, że wciąż chce się tylko więcej i więcej.
Komentarze
Prześlij komentarz