Avengers kontra Ultron – Roy Thomas, Jim Shooter, George Perez, Al Ewing, John Buscema, Barry Windsor-Smith, Sal Buscema, George Perez, Alan Davis

ULTRON NA ZAWSZE

 

Kiedy ta kolekcja debiutowała na rynku, z braku czasu i wszystkich tych innych rzeczy, które nałożyły się na siebie, zamiast zajmować się nią tom po tomie zrobiłem jeden, zbiorczy tekst na temat tych komiksów. Ale, że lubię wracać do tego wydawnictwa – ja wiem, wiele można i trzeba mu zarzucić, ale to jedna z tych rzeczy, które będę sobie odświeżał raz na jakiś czas i będę miał do niej sentyment – postanowiłem wrócić też do omówienia wszystkich tomów po kolei. Bo raz, że są tego warte, tak po prostu, dwa, że mamy w nich najczęściej wiele historii dotąd po polsku nieznanych. I tak jest też z tym tomem, złożonym z materiału po części powtórkowego, po części premierowego.

 

Wszystko zaczyna się od ataku Visiona na Avengers. Wszystko na zlecenie tajemniczego Ultrona. Czy jednak wykona swoje zadanie? Wkrótce potem w ekipie zaczyna dużo się dziać. Do drużyny wracają Thor i Iron Man, znika jednak Vision, a kiedy wraca, wraca też Ultron i…

Potem na scenie pojawia się żeńska wersja Ultrona – Jocasta i Avengers starają się zażegnać kolejnemu kryzysowi. A wreszcie w ostatniej historii, dziejącej się w odległej przyszłości, Ultron znów wygrał, ludzkość niemal wyginęła, ale zebrani zostają bohaterowie z różnych czasów, żeby stawić mu czoła.

 

Co tu jest powtórką? Historia narodzin Ultrona z zebranych tu zeszytów #57 i 58 serii „Avengers” była już po polsku dwukrotnie, raz w tomie WKKM „Narodziny Ultrona” i w tomie SBM „Vision”. Do tego zeszyty #170 i 171 to fragment „Sagi o Korvacu” wydanej w całości w ramach „WKKM”. Nowy materiał to więc klasyczne zeszyty #66-68 oraz miniseria „Ultron Forever”. Wszystko to daje nam przekrój przez wydarzenia związane z Ultronem, od jego narodzin i powrotów – tak mniej więcej, bo to tylko wycinek – po wydarzenia zabierające nas pięćset lat w przyszłość. Jeśli więc macie na półkach inne historie, jak „Ultron bez ograniczeń” czy „Era Ultrona”, fajnie się to Wam wszystko dopełni o jeszcze parę innych rzeczy.

 


A jak to wszystko wypada? Wiadomo, klasyka nawina, acz fajna. Ważny początek, który jednocześnie stanowi początek Visiona, jako takiego, ale także i początek udany. To klasyka, którą się lubi, która dobrze wchodzi i ma swój urok. wycinanie fragmentów z „Sagi o Korvacu” można było sobie darować (choć w sumie debiutuje tam Jocasta, czyli w sumie ważna rzecz), ale za to trzyczęściowa opowieść z końca lat 60., z rysunkami Windsora-Smitha, który wtedy starał się operować stylem, jak wszyscy inni, to takie fajne, konkretniejsze stricte ultronowe naparzanie. A finałowa rzecz, „Ultron Forever” to już taka w sumie pokręcona wariacja z podróżami w czasie, zbieraniem herosów z różnych epok i przedstawianiem nowych ich wariacji. I, jak na Ewinga, całkiem to spoko, wchodzi przyjemnie, choć to taki niewyszukany akcyjniak w stylu „Fantastyczna Czwórka: Koniec” – tak mi kojarzy nie tylko ze względu na rysunki tego samego Alana Daviesa.

 


Wszystko to, oczywiście, dopełnia niezłe wydanie w niskiej cenie i kiepski przekład połączony z równie kiepską redakcją. Błędy, literówki, kiepska znajomość angielskiego… Coś, jak „Superbohaterowie Marvela” (mniej więcej ci sami ludzie nad oboma siedzieli), tylko że bez twardej oprawy, papieru kredowego no i taniej. A że fabularnie i graficznie jest warto, można przymknąć oko na te minusy i sięgnąć, bo to fajne dopowiedzenie kilku słów do całkiem sporej ilości historii o Ultronie wydanych nad Wisłą.

Komentarze