Amazing Spider-Man: The Return Of Anti-Venom – Dan Slott, Giuseppe Camuncoli, Rayan Stegman, Christos Gage, Humberto Ramos, Klaus Janson

POWRÓT ANTY-VENOMA

 

Ten cieniutki tomik „Amazing Spider-Mana” to nie tylko kolejny fragment runu Slotta, ale i pewna forma wstępu do eventu „Spider-Island”. W odróżnieniu od poprzedniego albumu, ten jest jednak ciekawy, wprowadza istotne wątki i dostarcza naprawdę bardzo dobrej rozrywki. Typowej, temu nie da się zaprzeczyć, ale dobrze przygotowanej i podanej.

 

Do Nowego Jorku wraca Anty-Venom. Akurat wtedy dochodzi do serii ataków na przestępców dokonanych przez kogoś, kto wygląda jak Jean DeWolff. Czyżby zamordowana policjantka wróciła do życia? Zbadaniem jej powrotu zajmuje się Carlie. Tymczasem Peter świętuje swój wielki dzień, a już wkrótce na jaw wychodzi kto jest Mister Negativem!

 

Wreszcie zabawa nabiera tempa i jakości. Świetna historia, niezła kreska, no ogólnie taki niczego sobie. Stojąc u progu „Pajęczej wyspy”, twórcy zawiązują istotne wątki i wyprowadzają opowieść na prostą. A robią to w sposób dynamiczny i widowiskowy. I czego chcieć więcej? Może przydałoby się uatrakcyjnić rzecz dla nowych odbiorców, bo żeby w pełni docenić tą historię, należy mieć sporo ponad podstawową wiedzę o świecie Spider-Mana i jego losach, ale tak to już z długimi seriami bywa.


Album wieńczy dodatkowy zeszyt, poprzedzający bezpośrednio wydarzenia z „Pajęczej wyspy”. W nim to Betty zostaje napadnięta. Flash, który wyrusz na misję jako Venom, pospiesznie wraca do ukochanej. W szpitalu zjawiają się wszyscy znajomi i bliscy, z burmistrzem na czele, jednak tylko Peter, który chce dorwać winnego, odmawia przybycia do rannej. Pomiędzy nim a May wywiązuje się kłótnia...



I jest to świetny obyczajowy zeszyt o osobistych pretensjach, braku zrozumienia i sekretach, które nas drążą i rujnują nam życie. Niezła kreska, świetne dodatki (nie mogę o nich powiedzieć nic, bowiem są epilogami i zbyt wiele bym Wam zdradził)... Po prostu warto poznać. Tak samo, jak cały ten komiks. Niby niewielki rozmiarami, ale jakże treściwy i o wiele lepszy, niż większość poprzedzających go.

Komentarze