Kosmotność – Jacek Binek

SAMI WE WSZECHŚWIECIE

 

Powiem szczerze, że widząc okładkę tej książki pomyślałem, że to coś dla dzieci. Jakaś bajka, baśń, coś z elementami fantasy. Królewicz. Dużo barw, neonowa kolorystyka aż bijąca po oczach. Okazało się jednak, że to rzecz dla starszego czytelnika, filozofująca – bo jednak nie filozoficzna – książka złożona z krótkich tekstów podejmujących różną tematykę. Sprzeczność? Dysonans? W pewnym sensie tak, ale jednak pasuje to do zawartości, bo tam też nie ma idealnego balansu. Mamy teksty do zadumy i bardzo ładne, ale jednak bajkowe ilustracje (okej, są tu prace kojarzące się choćby z Andym Warholem, artystycznymi kolarzami czy… no tu sporo można by wymienić, ale jednak wszystko i tak sprowadza się do pewnej takiej bajkowo kolorowej estetyki); mamy dobre stylistycznie miniatury, a zarazem jednak wnioski płytkie i oczywiste. Wszystko to balansuje na granicy ambitnego zamysłu i niedociągnięć wykonania. Choć i tak „Kosmotność” ma w sobie coś ciekawego.

 

Ta książka to rozważania i dywagacje. Krótkie formy, które starają się zgłębić różne tematy – od tych przyziemnych, po te kosmologiczne. O ludzkiej samotności, o problemach. Jest temat samobójstwa i namiętności. Są fakty, jest fikcja. Jest dużo o relacjach – tych oczywistych i tych mniej. A wszystko okraszone filozofią, psychologią, swoistymi analizami i poradami. Jest podejmowana kwestia uczuć i przekonań i…

 

No i zamysł doceniam, doceniam, że miało to nieść jakąś pociechę, pomoc – że przede wszystkim miało to nieść coś. Ale trochę brakuje wyczucia i literackiej wprawy. Bo to, że Binek potrafi pisać to jest jasne, chociaż nadal ma w sobie niedociągnięcia typowe dla młodych autorów i tego także nie da się nie dostrzec. Fajnie jest, że stara się szukać, nie chce iść w oczywiste, że nie chce być typowy, ale jednocześnie potrafi z tym przedobrzyć, podkreślając inność niekiedy tak usilnie, aż rzuca się to w oczy. Brakuje więc trochę wyczucia, ale jest ciekawie. Podobnie rzecz ma się z momentami, które niektórzy czytelnicy uznać mogą za kontrowersyjne czy nie do przełknięcia. Bo autor atakuje nas tu swoimi poglądami i wykłada je w sposób o tyle dosłowny i dosadny, co pozbawiony szerszego spojrzenia czy umotywowania. Nie mówię, że tak jest zawsze, ale są takie momenty i czasem aż prosi się w nich o refleksję, o coś głębszego, mocniejszego. Na wzniesienie się autora ponad jego jedynie perspektywę i przekonania. Prawdziwie filozoficzna książka skłaniałaby do samodzielnego myślenia, a nie starała się, jak ta, narzucić perspektywę i pogląd.

 

Ale są też rzeczy, które skłaniają do zadumy. Jest parę naprawdę dobrych tekstów, jest też sporo rzeczy, o których bym z autorem popolemizował. I jest ta wspomniana szata graficzna, bogata, barwna, dość realistyczna, ale bajkowa. I rozumiem ten zabieg, i nie do końca on do mnie przemawia. W sumie, jak całość tego dzieła. Dzieła, które osobiście klasyfikuję jako eksperyment literacki, żadną literaturę gatunkową czy generyczną, a eksperyment, który doceniam, ale bardziej u podstaw, założeń, niż za samo wykonanie. Gdyby to podkręcić, a może gdyby autor tekstów odłożył pracę w czasie, pozwolił emocjom opaść, spojrzał chłodnym okiem po dłuższej chwili i przeredagował to wszystko – a przede wszystkim nabrał doświadczenia – byłoby lepiej. Jest nieźle, bywa intrygująco, do tego rzecz jest naprawdę znakomicie wydana, ale czegoś w tym wszystkim zabrakło. Bo jednak całe to filozofowanie i pójście w psychologię jest jednak za bardzo oparte na frazesach, na rzeczach oczywistych i mało finezyjnych. Autor ma jednak zadatki i wierzę, że w przyszłości wyjdzie z jego prozy coś ciekawszego.

Komentarze