Blaze - Richard Bachman (Stephen King)


Clayton Blaisdell junior to olbrzymi, lecz ograniczony umysłowo bandyta. Zawsze współpracował z George'em, ale teraz George nie żyje, a Blaze (jak wszyscy go zawsze zwali) ciągle słysząc go w swej głowie, podejmuje się dokończenia wymyślonej przez niego akcji porwania dziecka zamożnego małżeństwa dla okupu. Tylko, co będzie, kiedy zakocha się w noworodku...?


King wymyślił Richarda Bachmana pod koniec lat 70, ponieważ pisał za dużo książek, a wydawca nie chciał wypuszczać na rynek tylu dzieł z jednym nazwiskiem. King zaczął więc wydawać pod pseudonimem powieści, które nie za bardzo pasowały do niego: krótkie, pozbawione fantastyki i zdecydowanie bardziej dosadne, niż reszta jego twórczości. Kiedy jednak został zdemaskowany, po wydaniu "Chudszego" w połowie lat 80, porzucił pseudonim. Nie na zawsze jednak, bowiem w 1996 roku wydał pod tym nazwiskiem "Regulatorów", a dekadę później "Blaze'a" właśnie.


Co można o tym tytule powiedzieć? Przede wszystkim, że jest to prawdziwy Bachman. Nie jak "Chudszy" czy "Regulatorzy" - powieści grozy typowe dal Kinga - ale właśnie obyczajowy, surowy i dosadny. Pesymistyczny. Krótki. Stylistycznie nie-Kingowy.


Czy to źle? Absolutnie nie, bo książka po prostu zachwyca. Nie brak w niej emocji, genialnej psychologii i typowo bachamnowskiego zakończenia. Stylistycznie rzecz jest lekka, przyjemna i szybka w lekturze. Mocna, zachwycająca szczególnie rewelacyjnymi retrospekcjami i nie dająca się odłożyć na półkę przed końcem.


I za to ja po prostu kocham i polecam wszystkim tym, którzy uwielbiają inteligentną i przejmującą rozrywkę na wysokim poziomie.

Komentarze