Osiedle Swoboda - Michał Śledziński


Dziś będzie nietypowo, bo omówię pozycję, której nie posiadam, i której nie miałem nawet w rękach. Posiadam jednak wszystkie numery Produktu, z którego Osiedle Swoboda zostało do powyższego tomu przedrukowane, więc na nich oprę swoją recenzję.


Czym jest OS? To opowieść o piątce przyjaciół - Smutnego, Wiraża, Niedźwiedzia, Szopy i Kundzia - wiodących typowy żywot młodych ludzi (pełen alkoholu, imprez i narkotyków) w tytułowym blokowisku w bliżej nieokreślonym mieście. Osiedle zamieszkuje masa różnych indywiduów z z Ciachciarchciachem (telepatą) i Bossem Drwalem (szefem półświatka Osiedla) na czele. I cóż więcej można powiedzieć? Chłopaki po prostu żyją. Czasem zwymiotują w kościele, czasem zmierzą się z dilermami, czasem spotkają duchy... A wszędzie kręci się czarny kot imieniem Pazur... Normalka.


OS to dzieło wielkie polskiego komiksu i to bez dwóch zdań. Wielkie i kultowe. Dzieło, któremu zawdzięczamy, że magazyn Produkt nie zakończył się ukazywać na pierwszym numerze. Śledziu portretuje w nim życie takim, jakie jest. Brudne, smutne, pełne wulgaryzmów i braku nadziei. Zdarza się w nim czasem coś niezwykłego, ale głównie nie dzieje się nic. Tylko rozmowy z kumplami. Rozmowy filozoficzne najczęściej, zaczerpnięte bez dwóch zdań z filmów Kevina Smitha. Wnoszące często mnóstwo humoru i refleksji. A przede wszystkim satyry na współczesność.


Scenariusze więc to zawsze kawał świetnej roboty z rewelacyjnymi dialogami i dowodem na to, że przekleństwa potrafią służyć do przekazania czegoś więcej niż tylko negatywnych emocji. Konstrukcja bohaterów jest więc realistyczna, czasem do bólu, i absolutnie nie papierowa. To postacie, które żyją i które czują.


Świetne są też rysunki Śledzia. Niby proste a znakomite. I wiem, że wielu pierwszy komiks, otwierający OS, nazwie pod tym względem paroma niezbyt miłymi inwektywami, to proszę zwróćcie uwagę na scenę ze Smutnym i Wirażem pod sklepem nocnym - oświetlenie tam użyte to dla mnie absolutna perełka, a to nie jedyny taki smaczek. A dalej jest już tylko lepiej.


I cóż więcej mogę dodać? Że kiedy czytam OS po latach, w oku kręci mi się łezka wzruszenia? że ten komiks zmienił moje życie? Że jest to, jak dla mnie, obok dzieł Christy, Chmiela i Baranowskiego, największe dokonanie rodzimej sceny komiksowej? Że to cudo, które chce się czytać raz po raz? Że nawet słabsze historie (patrz: nieco chaotyczne Z pamiętnika Wiraża) zachwycają?


Polecam i tyle. Całym sercem. Szczególnie, że w tym roku ma się ukazać trzecie wydanie zbiorcze.


P.S. W drugim wydaniu znalazł sie bonus w postaci "Centrum", 5-stronnicowego komiksu zapowiadającego dalsze przygody swobodnych jeźdźców. Wprawdzie nie miałem okazji przeczytać go w całości (tylko 3 strony, jakie znaleźć można na stronie Śledzia czy wydawcy), to nowe OS zapowiada się nieźle i nie mogę się odczekać kolejnych albumów.

Komentarze