Pan Mercedes - Stephen King

POD NIEBIESKIM MERCEDESEM


Brady Hartsfield to seryjny morderca, który zabija 8 osób wjeżdżając w tłum na targach pracy. Nigdy nie zostaje złapany, ale gdy ścigający go policjant, Bill Hodges, przechodzi na emeryturę, zaczyna z nim zabawę w kotka i myszkę, chcąc doprowadzić go do samobójstwa, a zarazem dokonać wielkiej masakry. Policjant, który cierpi na depresję nagle odzyskuje sens życia i zaczyna własną grę z mordercą...


King powraca z kolejną całkiem pokaźną (choć jak na jego możliwości, nie przesadnie pokaźną) powieścią. Mówi się, że to jego pierwsza powieść detektywistyczna, ale nie jest tak do końca. Opowieści o policjantach pisał wielokrotnie (głównie w konwencji grozy), ale nie zabrakło też w jego bibliografii powieści niemal stricte detektywistycznej, czyli znakomitego "Colorado Kid". Jak radzi sobie tym razem?


Początek jest znakomity i wciągający. Szybko jednak pojawiają się pierwsze minusy. Właściwa akcja jest bowiem opowiedziana w czasie teraźniejszym, co rzadko dobrze wychodzi. Kingowi wyszło nieźle, nie mniej parę zgrzytów, w tym translatorskich, znalazło się na kartach.


Poza tym in minus zaliczyłbym także swoistą schematyczność powieści. Jej konstrukcja i bohaterowie są tak klasyczni, że czasem aż to drażni. King pełnymi garściami czerpie z literatury noir (a także z własnych, ogranych już schematów konstrukcji postaci i akcji), co ujmuje uroku tej powieści.


Nie mniej "Pan Mercedes" (pomimo infantylnego tytułu), to powieść znakomita, wciągająca, nie stawiająca na zagadkę "kto jest mordercą" - co zawsze łatwo przewidzieć i co psuje niemal każdy aktualny thriller psychologiczny czy powieść detektywistyczną - tylko ujawnia jego tożsamość na początku i skupia się na psychologii. Zabieg niby znany z dzieł Thomasa Harrisa, i niby słabszy niż u niego (psychologia Kinga przypomina dokonania z jego "Czarnej bezgwiezdnej nocy", choć jest kilka błyskotliwych momentów), ale nadal urokliwy i wart poznania. Szczególnie, że na tle podobnych dzieł (choćby "Wołania kukułki" Rowling), jest to książka na pewno warta poznania i wydania na nią niecałych 40 zł.


Fani Kinga nie będą zawiedzeni, fani tego typu literatury, którzy Króla nie zdołali jeszcze poznać, też nie. Nie będzie to może powieść, którą uznają za wybitną i zachwycą się nią, jak żadną inną, ale też i nie rozczaruje, dostarczy masy ciekawych wrażeń (plus rewelacyjną postać Holly - choćby dla niej warto) i nikt nie pożałuje poświęconego na lekturę czasu.


P.S. Mam jednak wrażenie, że ta powieść to typowy kingowy przerywnik pomiędzy poważniejszymi rzeczami i liczę, że zapowiedziana na 11 listopada tego roku powieść "Revival", a także kontynuacja "Pana Mercedesa" planowana na rok 2015 "Finders Keepers", przyniosą wiele radości.

Komentarze

  1. Mnie, typowemu "kingowcowi" przypadła do gustu. Na prawdę dobra książka, wciągnęłam ją dosłownie w kilka dni (wcześniejszego Doktora Sen katowałam chyba miesiąc).
    Polecam i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyszedł Kingowi taki"Coben dla ubogich"
    Czytało się owszem dobrze,ale bez tego dreszczyku do którego zdążył przyzwyczaić mnie Król.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz