Serca Atlantydów - Stephen King


Bobby Garfield to typowy nastolatek. Dziecko żywe i pragnące poznawać wszystko co zakazane. Kiedy w jego domu zamieszkuje starszy mężczyzna Ted Brautigan, wydaje się on być zwyczajnym człowiekiem. Ciekawym, ale zwyczajnym. Ale to tylko powierzchowność, bo Ted kryje w sobie wielką tajemnicę...


"Serca Atlantydów" to pozycja ciekawa w dorobku Stephena Kinga. Stanowi bowiem zbiór opowiadań/nowel, a zarazem każdy z tekstów w niej zawartych łączy się z pozostałymi w jedną wielką całość. Opowieść rozgrywającą się w latach 1960-1999. I choć niemal każda z opowieści za głównego bohatera ma kogoś innego, a nawet różni się stylem narracji (a to pierwszo- a to trzecioosobowym), trudno mi nazwać serca inaczej jak powieścią. Sagą życia kilku osób.


To nie jest horror, a fantastyki jest w nim jak na lekarstwo. I nie ma ona nic wspólnego z Atlantydą jak mógłby sugerować tytuł. To, co King serwuje nam na tych 512 stronach książki to przede wszystkim opowieści obyczajowe. Bliskie zresztą biografii autora: dziecko wychowane przez samotną matkę, utrata niewinności, wojna w Wietnamie... długo można by wymieniać. Ale w tym tkwi właśnie największa siła "Serc..." a w szczególności dwóch tekstów, absolutnych perełek w dorobku Mistrza: "Mali ludzie w żółtych płaszczach (1960)" (sfilmowanego potem) i tytułowego "Serca Atlantydów" (1966).


Emocjo dosłownie wciskają czytelnika w fotel, walą po głowie i wzruszają niemal do łez. Do tego intrygujące tajemnice (które King rozwiązuje dopiero w kolejnych powieściach "Buicku 8" i ostatnim tomie sagi "Mroczna Wieża") i wspaniała psychologia postaci. I oczywiście świetne, niezepsute zakończenie (z czym u Króla bywa różnie) a także lekka, wciągająca stylistyka.


Po prostu super. Książka, którą śmiało mogę polecić wszystkim ceniącym sobie dobrą literaturę. A dla fanów Kinga (a w szczególności MW) to pozycja obowiązkowa.


Bobby Garfield to typowy nastolatek. Dziecko żywe i pragnące poznawać wszystko co zakazane. Kiedy w jego domu zamieszkuje starszy mężczyzna Ted Brautigan, wydaje się on być zwyczajnym człowiekiem. Ciekawym, ale zwyczajnym. Ale to tylko powierzchowność, bo Ted kryje w sobie wielką tajemnicę...


"Serca Atlantydów" to pozycja ciekawa w dorobku Stephena Kinga. Stanowi bowiem zbiór opowiadań/nowel, a zarazem każdy z tekstów w niej zawartych łączy się z pozostałymi w jedną wielką całość. Opowieść rozgrywającą się w latach 1960-1999. I choć niemal każda z opowieści za głównego bohatera ma kogoś innego, a nawet różni się stylem narracji (a to pierwszo- a to trzecioosobowym), trudno mi nazwać serca inaczej jak powieścią. Sagą życia kilku osób.


To nie jest horror, a fantastyki jest w nim jak na lekarstwo. I nie ma ona nic wspólnego z Atlantydą jak mógłby sugerować tytuł. To, co King serwuje nam na tych 512 stronach książki to przede wszystkim opowieści obyczajowe. Bliskie zresztą biografii autora: dziecko wychowane przez samotną matkę, utrata niewinności, wojna w Wietnamie... długo można by wymieniać. Ale w tym tkwi właśnie największa siła "Serc..." a w szczególności dwóch tekstów, absolutnych perełek w dorobku Mistrza: "Mali ludzie w żółtych płaszczach (1960)" (sfilmowanego potem) i tytułowego "Serca Atlantydów" (1966).


Emocjo dosłownie wciskają czytelnika w fotel, walą po głowie i wzruszają niemal do łez. Do tego intrygujące tajemnice (które King rozwiązuje dopiero w kolejnych powieściach "Buicku 8" i ostatnim tomie sagi "Mroczna Wieża") i wspaniała psychologia postaci. I oczywiście świetne, niezepsute zakończenie (z czym u Króla bywa różnie) a także lekka, wciągająca stylistyka.


Po prostu super. Książka, którą śmiało mogę polecić wszystkim ceniącym sobie dobrą literaturę. A dla fanów Kinga (a w szczególności MW) to pozycja obowiązkowa.

Komentarze