Lodowe piekło. Katastrofa na Grenlandii - Mitchell Zuckoff


GDYBY PIEKŁO ZAMARZŁO


Nie zdarza się to często, ale jednak. Nie zdarza się każdemu, ale każdemu zdarzyć się może. Skrajnie ekstremalne sytuacje, bo o nich mowa, pokazują do czego zdolny jest człowiek. Przytrafiają się zwykłym przecież ludziom i udowadniają, gdzie znajdują się granice ludzkich możliwości. Tych pozytywnych, jak i negatywnych. A relacja z katastrof lotniczych na Grenlandii do jakich doszło na przełomie roku 1942-43 to doskonały przedstawiciel opowieści tego gatunku.


Rok 1942, samolot transportowy rozbija się o pokrywę lodową Grenlandii. Wszystkim członkom załogi udaje się ujść z życiem i od razu nadać sygnał SOS. Pozostaje tylko czekać na ratunek, prawda? Wysłany z pomocą bombowiec także ulega katastrofie, a grupa rozbitków powiększa o dziewięć osób. Niestety, kiedy na pomoc wyrusza im samolot Grumman Duck i kiedy on także staje się ofiarą wypadku, losy ocalałych malują się w czarnych barwach. Od tej chwili bowiem przyjdzie im spędzić niemal pół roku w morderczych warunkach arktycznej zimy…

Rok 2012. Mitchell Zuckoff, pisarz, który postanowił zrelacjonować przebieg tej nieludzkiej walki o przetrwanie, natyka się na grupę, która szykuje wyprawę na Grenlandię, by sprowadzić do kraju zwłoki członków załogi Grumman Ducka. Mitchell przyłącza się do nich a ich wyprawa po 70 latach od tragicznych wydarzeń sprawia, że na światło dzienne wychodzą wreszcie nieznane wcześniej szczegóły…


Brzmi intrygująco? I tak właśnie jest. „Lodowe piekło” to nie powieść, tylko szczera, rzetelna i szczegółowa relacja historyczna, ale czyta się ją jak rasowy thriller. Jak nieprawdopodobnie, ale zarazem przejmująco skonstruowaną fabułę, obok której nie sposób przejść obojętnie. Uświadomienie sobie, że to jednak najszczersza prawda, że byli ludzie, którzy musieli się z tym zmierzyć – przeraża.


Dowód hartu ducha czy upadek cywilizowanych wartości? Czym w rzeczywistości okazuje się taki test natury zgotowany niektórym ludziom? Drobiazgowa relacja nie tyle daje gotowe odpowiedzi ile pozwala wyrobić swoje własne zdanie. Napisana w bardzo przystępny, ludzki a nie akademicki sposób opowieść, splata w sobie survivalową historię rozbitków z o siedemdziesiąt lat od niej młodszym dziennikiem z wyprawy do obcego niemalże świata. Nuta pikanterii w postaci tajemnic historii i porcja zdjęć podkreślających autentyzm przedstawionych na kartach zdarzeń łączą się z pozostałymi elementami w znakomitą książkę z gatunku literatury faktu, po którą śmiało sięgnąć mogą nawet wszyscy ci niezainteresowani stricte non Fiction pozycjami. Polecam.

Komentarze

  1. ja na pewno nie chciałabym przeżyć czegoś podobnego. Już jak czytałam tę książkę zastanawiałam się jak ja bym się zachowała w tej sytuacji, trudne do wyobrażenia. Ale dzięki realizmowi czytało się ją tak super.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz