Idąc za ciosem w moich topkach „Spider-Manów”
postanowiłem zrobić jeszcze jedną, tym razem nieco inną. Nie będzie to
zestawienie od najlepszego do najgorszego, czy od najgorszego do najlepszego.
Nie, tym razem chciałem przedstawiać 35 komiksów z Pająkiem – albo po prostu z
pajęczego świata – które moim zdaniem koniecznie powinny zostać wydane w
Polsce. Od klasyki, przez współczesne, ale pominięte w planach wydawniczych
nadwiślańskich oficyn, po rzeczy, które być może wyjdą, bo jeszcze do tego
momentu nie dobiliśmy w planie wydawniczym, ale niestety na razie nic o tym nie
wiadomo. Znów jest subiektywnie, wiadomo, ale jednocześnie starałem się wybrać
takie dzieła, w których każdy fan znajdzie coś dla siebie.
1. Amazing
Spider-Man: The Goblin's Last Gasp – Klasyczna opowieść o
Goblinie, ale z czasów, gdy „Amazing Spider-Man” łamał tabu. Pomiędzy śmiercią
ojca Gwen, a fabułą, która to ją pozbawiła życia, ta historia, w której Goblin
znów miesza, Harry przedawkowuje narkotyki, a MJ występuje na Broadwayu,
wywraca życie bohaterów do góry nogami i nawet teraz, ponad pół wieku później,
wciąż robi wrażenie.
2. Amazing
Spider-Man: Return of the Burglar – Czy trzeba dodawać coś
jeszcze? Napisana z okazji jubileuszu #200 zeszytu serii, rozpisana na numery
#193-200 opowieść to absolutny klasyk, który znać trzeba. Świetna historia o
tym, jak w życiu Peter znów pojawia się bandzior, który zabił wujka Bena i tym,
co z tego faktu wynika.
3. Fantastic
Four/Spider-Man Classic – Tym razem nieco
wyjątkowo, bo nie jedna historia, a album stanowiący kompilację opowieści z
różnych okresów wydawania różnych pajęczych serii. Zbiór spotkań Pajęczaka i
Fantastycznej Czwórki od lat 60., do 90. nie jest może ani kompletny, ani
kompleksowy, ale daje dobry przekrój przez ich wspólne przygody. To, co jednak
najważniejsze, to nazwiska twórców, którzy zagwarantowali tak świetną jakość:
Chris Claremont, Frank Miller, J.M. DeMatteis, Kurt Busiek, Stan Lee, Bill
Mantlo, Michael Allred, Mike Zeck, Sal Buscema, John Byrne. Mamy tu takie
historie, jak opowieść o tym, co by było, gdyby Mr. Fantastic nie mógł
korzystać z własnego intelektu, jak wyglądałaby randka Spidera i Sue, a nawet
opowieść o wrogu, który przejmuje umysł Petera i zaczyna działać, jako
Spider-Man (Slott dekady później zerżnął bezczelnie ten pomysł w serii
„Superior Spider-Man”).
4. Amazing
Spider-Man: Hooky – Fabularnie mamy tu do
czynienia z prostą historyjką o tym, jak Spider-Man trafia do swiata fantasy.
To, co jednak sprawia, że ten komiks jest tak niesamowity do doskonałe,
horrorowo-baśniowe ilustracje, które budują idealny klimat albumu.
5. Spider-Man
2099 – Klasyczny „Spider-Man 2099” to po dziś dzień
świetna sprawa. Trochę go liznęliśmy tu i tam po polsku, ale ta wariacja na
temat Pająka zasługuje na pełne wydanie jej przygód. Ciekawie skrojony bohater
i świat przyszłości, plus szata graficzna, która ma swój urok i ten klimacik
komiksów z tamtych lat.
6. Druga
„Saga klonów” – Ja wiem, że „Saga
klonów” wychodzi po polsku w Epicach, właściwie wyszły już dwa tomy, ale… No
właśnie, nie wiadomo co z tym dalej, bo jak na razie w tym wydaniu trzeciego
tomu nie ma i nie wiadomo co, kiedy i gdzie, a nie powiem, marzy mi się, żeby
ktoś wydał to wszystko kompleksowo. Bo opowieść o tym, jak w życiu Petera znów
pojawia się jego klon i wychodzi na to, że to właśnie klon jest prawdziwym
Peterem, ale tak naprawdę to nie wiadomo już nic, a wrogów i problemów
przybywa, to rzecz, która w pełnej wersji – a nie wątpię, że w Epicach zostanie
to ograniczone do tego, co najważniejsze – liczy sobie jedenaście tomów takich,
jak te dwa wydane nad Wisłą. A jest tam całe mnóstwo rzeczy nie z głównej
serii, jak np. doskonałą mniserię „Lost Years” (po polsku inny komiks nosił ten
tytuł i niestety nie dane było nam poznać tych wczesnych lat Bena) czy rzeczy z
symbiontami albo związane z wydarzeniami, acz odlegle, zeszyty takich serii,
jak „New Mutants”. To dopiero jak czytać ciągiem to wszystko w tak kompleksowym
wydaniu, zyskuje się pełny ogląd na wszystkie plusy i minusy opowieści. A
jednocześnie dostrzega się prosty fakt – że to chyba najbardziej epicki event w
dziejach komiksów w ogóle.
7. Venom:
Separation Anxiety – Ta pochodząca z czasów
drugiej „Sagi klonów” opowieść pokazuje nam Eddiego po rozdzieleniu z Venomem,
jakiego dokonał Ben w „Powrocie wygnańca”. Więc Brock Venomem już nie jest,
został złapany, symbiont trafił w ręce rządu, ale na świecie są inne symbionty
i przypuszczają atak na placówkę, a wtedy…
Sympatyczna, klasyczna robota w dobrym stylu. Fajna
akcja, fajny klimat i to oldschoolowy podejście, które robi robotę.
8. Planet
of the Symbiotes – David Michelinie,
człowiek, który wymyślił Venoma, Carnage’a i parę innych symbiontów, choć
opuścił pokład „Amazing Spider-Mana”, wrócił w trakcie trwania „Sagi klonów”,
by opowiedzieć tę historię. I w zasadzie to taki jego ostateczny test z
symbiontów mam wrażenie. Całość zasadza się na tym, że Eddie chce odrzucić
symbionta, bo uważa, że to przez niego dokonał wszystkich zbrodni. Mentalny
krzyk wywołany rozdzielaniem dociera do symbiotycznej rasy i pojawia się
zagrożenie z ich strony, jakiego Pająk jeszcze nie znał, a walka toczyć się
będzie nie tylko na Ziemi, ale i na planecie symbiontów!
Ambicji w tym żadnych, ale za to ile frajdy i
epickiej akcji, nawet jeśli nie wszystkie pomysły są trafione. Czego tu zresztą
nie ma, Kapitan Ameryka opanowany przez symbionta, Venom z wąsami i masa innych
atrakcji. Plus Peter i jego klon we wspólnej akcji, gdzie Venom, Carnage i inne
atrakcje.
9. Spider-Man
and Batman / Batman/Spider-Man – Spotkanie bohaterów
Marvela i DC to jednak rzadkość. Było ich kilka, mieliśmy event „DC vs. Marvel”,
mieliśmy spotkania Batka i Punishera czy Supermana i Fantastycznej Czwórki. W
trakcie trwania tych crossoverów powstały jednak dwa komiksy ze scenariuszami
DeMatteisa, w których Batman i Spider-Man muszą działać razem. W pierwszej z
nich, fajnie pokazującej podobieństwa i różnice między bohaterami i ich
wrogami, obaj stawiają czoła Jokerowi i Carnage’owi, w drugiej z jam łazarza
chce skorzystać umierająca żona Kingpina i…
10. Amazing
Spider-Man: Gathering of Five – Wielkie przygotowanie
do wielkiego finały „Amaizng Spider-Mana”. Tak to wtedy wyglądało, Spider ze
swoją regularną serią miał zniknąć z rynku, a potem wrócić nowy i odświeżony. W
„Gathering of Five” Osborn, po zamachu na jego życie, postanawia przeprowadzić
Zgromadzenie Pięciu – tajemniczy rytuał, którego ważną częścią będzie Madame
Web. Sama historia jest niczego sobie, choć rysowana niestety w sposób daleki
od satysfakcjonującego. Poza tym to zaledwie wstęp do właściwiej opowieści,
jaką jest „Final Chapter”, ale doskonale robi to, co miał zrobić: zaciekawia i
zaostrza apetyt.
11. Amazing
Spider-Man: Final Chapter – Czyli wielki finał
pierwszego volume’u „Amazing Spider-Mana”. Gdy ostatni element niezbędny do
przeprowadzenia Zgromadzenia Pięciu trafia na miejsce i wszystko się zaczyna.
Wydarzenia zaś zmierzają nie tylko do wielkiego starcia Goblina i Spidera, ale
też odkrycia, że ciocia May wciąż żyje, a także porzucenia, jak się wydawało,
ostatecznie, kostiumu Pająka i przejście przez Petera do cywila. Co z tego
wyszło, wiadomo.
12. Spider-Man:
Chapter One – To było tak. Pod koniec
lat 90., już po skończeniu „Sagi klonów”, Marvel postawił na odświeżenie
Spider-Mana. W opowieści „The Last Chapter” zakończono serię, zamykając ją na
441 numerach. Skasowało też część tytułów. A potem zaczęto nowy rozdział, od nowa
numerując główne serie. Wtedy też powstało to dzieło. John Byrne, który
pracował przy fabule „Ostatniego rozdziału”, a także został rysownikiem nowych
przygód Pająka, w międzyczasie stworzył liczącą 13 zeszytów serię „Chapter
One”, czyli po prostu na nowo opowiedział losy Petera, opierając się na
pierwszych dwudziestu numerach klasycznego „Amazinga”. I chociaż rzecz nie była
ani takim sukcesem, jak jego wcześniejsze odświeżanie początków herosów
(„Superman: Człowiek ze stali”), ani późniejszy „Ultimate Spider-Man”, wciąż
warta jest uwagi.
13. Spider-Man:
The Next Chapter #1-3 i Revenge of the Green Goblin – Czyli cztery tomy zbierające pierwsze 29 numerów
drugiej serii „Amazing Spider-Mana” plus powiązane z nim zeszyty serii „Peter
Parker: Spider-Man”, „Spider-Woman” czy nawet „Thor”. Peter przestał być
Spider-Manem, zaczął normalne życie, ale zniknięcie Pajęczaka odbija się echem
i Fantastyczna Czwórka rusza na jego poszukiwania. Oczywiście, wiadomo, Peter w
cywilu długo być nie może, więc co z tego wszystkiego ostatecznie wynika, każdy
się domyśla. A tu przecież jeszcze pojawia się nowy Spider, a jakby tego było
mało, zaczyna się dziać dużo i niebezpiecznie. No i jeszcze ten wątek z MJ,
niby pod pewnymi względami wtórny, jednak potrafiący wywołać sporo emocji.
14. Spider-Man:
Return of the Goblin – Jenkins i Ramos
opowiadają o powrocie Goblina. Nic dodać, nic ująć. Niby temat ograny do bólu,
a jednak z takim scenarzystą u steru zyskuje coś fajnego.
15. Spectacular
Spider-Man #4: Disassembled – Kolejny Pająk od Jenkinsa,
tym razem dziejący się w okolicach wydarzenia „Upadek Avengers”. Spider-Man,
Kapitan Ameryka, wielka tajemnica z przeszłości i… Pajęcza Królowa. Jest
dynamicznie, jest klimatycznie – i całkiem mrocznie – a przede wszystkim
opowieść wnosi coś do wielkiej sagi o Spider-Manie i to w dobrym stylu.
16. Trouble – kolejny znienawidzony komiks, który ja osobiście
bardzo sobie cenię. Historia dwóch dziewczynach, dwóch chłopakach, ich romansów
i wpadki jednej pary. Żadnych łotrów, żadnego Spider-Mana. Po prostu romantyczna
teen drama, która z Pajęczakiem ma jeden konkretny związek: gdy uświadomimy
sobie, że imiona bohaterów coś nam mówią, że te dwie dziewczyny i ich chłopaki
to nikt inny, jak ciocia May, matka Petera, jego ojciec i wujek Ben, gdy byli
nastolatkami. I wszystkie te smaczki, iście freudowskie sugestie dlaczego
Peterowi potem podoba się Gwen. Jak gdzieś czytałem, fani nie byli gotowi
zobaczyć młodą May uprawiającą seks i chcieli te obrazy wyrzucić z pamięci.
Komiks znienawidzili. Ja lubię. za odwagę. Za fajne ukazanie relacji. Za
nieoczywiste podejście, które ma wywrócić wszystko, co o relacjach między
bohaterami wiedzieliśmy do tej pory i za fajne nakreślenie postaci. Są emocje,
są trafne momenty, jest coś do przemyślenia. I, niestety, brzydkie rysunki (plus
celowo kiczowate fot-okładki, mające imitować okładki romansów dla nastolatek)
też niestety są.
17. Carnage
vs. Venom – Wielki scenarzysta,
jakim bez dwóch zdań jest Peter Millligan, bierze się za rozbudowanie mitologii
pajęczych symbiontów. A chociaż stawia na rozrywkę i akcję, cała opowieść służy
mu do przekazania pewnych oczywistych, ale nie dla wszystkich, prawd o życiu.
Abstrahując od tego to też kawał dobrego, klimatycznego akcyjniaka, który może
i jest specyficznie narysowany (Crain i jego komputerowe fajerwerki), ale
pozostawia po sobie dobre wrażenie.
18. Spider-Man
Loves Mary Jane – Przyjemna odskocznia od
superbohaterszczyzny. Czyli teen drama skupiona na romansach, szkole i życiu
nastolatków. Twórca, Sean McKeever, zaczął całość jako „Mary Jane”, potem
powstał ciąg dalszy „Mary Jane” Homecoming”, a wreszcie przerodziło się to w
serię „Spider-Man Loves Mary Jane” i pod takim tytułem wznawiane są zbiorczo
wszystkie te opowieści. Lekka, zabawna i skierowana do młodszego czytelnika,
ale jednak nie infantylna (przynajmniej nie w warstwie fabularnej, bo
graficznie jest jednak do bólu kolorowo i naiwnie) i bardzo sympatyczna rzecz.
A to, co najlepsze, czyli drugi volume tytułowej opowieści stworzył sam Terry
Moore (ten od „Strangers in Paradise” czy „Rachel Rising”) i dodatkowo
zaserwował jeszcze sporo podkręconych emocji. W skrócie: dobra zabawa i nieco
inne spojrzenie na Spidera i wczesne lata jego działalności.
19. Spider-Man/Human
Torch – Pajęczak i Ludzka Pochodnia. Dwaj
bohaterowie, którzy lubią sobie pożartować i ich losy dziejące się na
przestrzeni lat i różnych komiksowych er. Sentymenty, nostalgia i dobra zabawa,
najlepsza dla fanów, którzy w tym siedzą i wiedzą, co i jak, ale i dla nowych
sporo się znajdzie.
20. Amazing
Spider-Man: Brand New Day – Trochę tego mieliśmy po
polsku, jeden album w kolekcji testowej jednak jedynie zaostrzył apetyt, a
gdyby tak wydać całe „BND”… To w zasadzie tylko cztery tomy (chociaż gdyby tak
się postarać i zebrać numery #602-647, żeby domknąć opowieść i zakończyć pewien
etap, nikt by się nie pogniewał), takie jak te z „Epic Collection”, a jest tu
bardzo ciekawy etap życia Petera. Ogólnie dzieje się tam dużo i mocno, Parker
po wydarzeniach z runu Straczynskiego szuka nowej miłości, nowych zajęć, a tu
jeszcze władze polują na herosów, którzy nie poddali się rejestracji… No a
Spider-Man dodatkowo zostaje wrobiony w serie morderstw, na scenie pojawia się
bohaterka, która dziwnie przypomina MJ, a dodatkowo Osborn dorywa się do
władzy… Jest naprawdę ciekawie, sporo czytania, bo twórcy rozpisują się na
stronach, fajnie graficznie i czasem klasycznie, czasem szalenie, ale w ogólnym
rozrachunku bardzo przyjemnie. A z takich najlepszych opowieści z tego okresu
warto wspomnieć
·
Amazing Spider-Man: New Ways
to Die – Najbardziej pokręcony etap jednego z
najbardziej pokręconych etapów w życiu Pająka. Peter na tym etapie miał tylko
pod górkę i to jak nigdy. Szukał pracy, nie był znów z MJ, za to na scenie
pojawiła się superbohaterka ją przypominająca, do tego ktoś wrabia Spider-Mana
w seryjne morderstwa, działa nowy wróg, Menace… A to tylko niektóre z wydarzeń
tła. Ta opowieść, czystej wody akcyjniak z wyśmienitymi, nastrojowymi
ilustracjami, to zabawa na najwyższych obrotach. Menace wraca i atakuje, wraca
też Osborn, a wraz z nim złożeni z superłotrów Thunderbolts, którzy na cel
obrali Parkera. Mr. Negative nadal działa, a tu jeszcze Anty-Venom, uznanie
Pajęczaka za wroga kraju i parę innych rzeczy. Wygląda jak pomieszanie z
poplątaniem, ale Slottowi serio udało się zrobić świetną, pełną zwrotów akcji i
niesamowitego tempa rzecz.
·
Amazing Spider-Man: Unscheduled Stop – Dwuzeszytowa historia, w której Mark Waid, puszczając
oko do fanów klaski i filmów („Tunel”), serwuje nam całkiem sporo emocji. Peter
ma szczęśliwy dzień, wszystko mu się układa, a z nim, jak z Alem Bundy, jeśli
coś idzie dobrze, wiadomo, że zmieni się w katastrofę. I zmienia, gdy pociąg
metra wykoleja się w tunelu, który zalewa woda. Walka o przetrwanie, Shocker i…
J. Jonah Jameson Senior!
21. Amazing
Spider-Man: Shed – Definitywnie najlepsza
opowieść o Jaszczurze, jaka powstała. Zapomnijcie o „Torment” i jemu podobnych,
„Shed” (że też Zeb Wells napisał coś takiego) to coś, o czym się nie zapomina.
Zdawało się, że Lizard jest opanowany, ale gdy Connors znów dopuszcza go do
głosu, Jaszczur staje się gorszy, bardziej zwierzęcy i okrutniejszy niż
kiedykolwiek dotąd. I jest gotów zabić każdego – a swoich bliskich zwłaszcza.
Finał tej historii nie tylko wywraca życie bohaterów do góry nogami, ale
jednocześnie pozostaje jednym z najbardziej zapamiętywanych, emocjonalnych i
wstrząsających spiderowych finałów w dziejach.
22. Amazing
Spider-Man: Grim Hunt – Przez kilkadziesiąt
zeszytów rodzinka Kravenów męczyła Spider-Mana z ukrycia, nasyłając na niego
jego największych wrogów. Teraz zaś zaczyna polowanie na pajęczą rodzinę, żeby
dokonać zemsty, ale i przywrócić Kravena do życia. Świetny scenariusz, zwarty,
konkretny (tylko 4 numery), wyładowany akcją i zaskoczeniami. A wszystko to z
fajnym pomysłem i miażdżącym klimatem, który zawdzięczamy wyśmienitym, brudnym
i mrocznym ilustracjom.
23. Amazing
Spider-Man: One Moment in Time – Jedna z tych historii,
których fani nienawidzą, ale… Po tym, jak w „One More Day” wymazane zostało
małżeństwo Petera i MJ, pozostało wiele pytań bez odpowiedzi. Jak to się stało,
że nie wzięli ślubu? Co się wydarzyło tamtego dnia? Itp. itd. „One Moment in
Time” odpowiada na wszystkie z nich, ukazując nam rozmowę Petera i MJ, którzy
chcą sobie wszystko poukładać, a jednocześnie wspominają to, co się wydarzyło.
Kiedyś, dekady temu, „Amazing Spider-Man” był jednym z nielicznych tytułów,
które mogły sobie pozwolić na takie przegadane, skupione na bohaterach, ich
uczuciach i emocjach zeszyty (spójrzcie tylko na numer #259), a ta opowieść
jest utrzymana w takiej właśnie tradycji. I można jej nienawidzić, ze względu
na to, z jakimi znienawidzonymi zmianami się łączy, ale nie można jej odmówić
dobrego wykonania i naprawdę fajnych emocji.
24. Spider-Man:
Origin of the Species – Wielkie zakończenie
pewnego okresu wydawania „Amazing Spider-Mana”. Historia ta to nic innego, jak
jeden wielki akcyjniak, gdzie w końcu dziecko Lily przychodzi na świat, a złole
zrobią wszystko, by je dorwać. Spider zaś musi je, wiadoma sprawa, ratować.
Szybka akcja, plejada badassów i widowiskowa, choć nietypowa szata graficzna.
25. Amazing
Spider-Man: Big Time #1-4 –
„Big Time”, czyli kolejny etap losów Spider-Mana, wypełniający lukę pomiędzy „Origin
of the Species”, a „Superior Spider-Manem”. Nie jest to największe
dzieło w serii, ale ciekawy etap, w którym Peter zyskuje nowy kostium, wyrusza
z Fantastyczną Czwórką w podróż, traci swój pajęczy zmysł etc. To tu Ock
próbuje zniszczyć Ziemię w „Ends of Earth”, a Anty-Venom wraca do akcji. Kilka
historii z tego okresu czytaliśmy po polsku – „Pajęcza wyspa” czy crossover
znany z „Daredevila” Marka Waida to właśnie ten etap serii – ale całość warta
jest uwagi, choćby żeby dopełnić chronologii.
A z takich najlepszych historii nieznanych po
polsku z tego okresu szczególnie warto wspomnieć:
·
Amazing Spider-Man: No One Dies – Slott jak chciał, to potrafił. W tej opowieści,
chociaż jest tu akcja z zakładnikami i Massacre’em, skupia się w piękny sposób
na tematyce straty i tego, jak Spider-Man i J. Jonah Jameson, każdy na swój
sposób, starają się poradzić sobie ze śmiercią Marli.
·
Amazing Spider-Man: The Return Of Anti-Venom – Jak w tytule, powrót Anty-Venoma, ale i… Jean
DeWolf?
·
Amazing Spider-Man: Ends of Earth – Epicka opowieść, w której Otto, umierając, chce
zniszczyć cały świat.
26. Spider-Man:
With Great Power – Kolejna próba
opowiedzenia o początkach Spider-Mana. Tym razem w ramach imprintu dla
dojrzalszych czytelników – „Marvel Knights”. Rzecz w skrócie opowiada o losach
Petera pomiędzy ugryzieniem przez Pająka, a śmiercią wujka Bena, czyli jeszcze
zanim został bohaterem.
27. Spider-Man:
The Real Clone Saga – Nie, to nie to samo, co
„Saga klonów”. To sześcioczęściowa opowieść o tym, jak „Saga klonów” miała
wyglądać naprawdę. Okej, twórcy pozmieniali tu sporo – każdy, kto zna trochę
informacji zza kulis powstawania tamtej opowieści wie, w którym momencie i jak
to się miało kończyć naprawdę, ale i tak mamy tu zwartą, fajną, choć brzydko
narysowaną wersję wielkiego klonowania.
28. Carnage,
U.S.A. – Zeb Wells zanim pisał złego „Amazing
Spider-Mana”, pisał fajnego „Carnage'a”. No i napisał też tę kontynuującą go
miniserię, w której Pająk i Avengers łączą siły by powstrzymać Carnage’a przez
kolejną masakrą, w której zagrożone jest całe miasteczko. Niby fabuła standard,
ale dzięki widowiskowemu podejściu i paru fajnym pomysłom rzecz robi wrażenie.
29. Edge of
Spider-Verse – Dziś „Spiderversum” to
już szczyt kiczu i nudy. Każde kolejne odtwarzanie tego motywu żenuje coraz
bardziej, ale pierwsze wejście Slotta do tej rzeki było udane, a towarzyszyła
mu miniseria przedstawiająca różne wersje Pająków i była naprawdę świetna.
Historie mają różny poziom, ale wszystkie są satysfakcjonujące. Po polsku
dostaliśmy część, jako dodatki do różnych komiksów („Spider-Gwen: Ścigana”,
„Spider-Man: Noir”), ale to była tylko część, a całość jest naprawdę warta
uwagi. Szczególnie horrorowa historia o Peterze zmienionym w ludzkich rozmiarów
pająka. Zresztą w ogóle żal jest, że tak mało dodatków do „Spiderversum” wyszło
po polsku, bo dopiero ze wszystkim tie-inami ta opowieść nabiera rozmachu,
który się jej należy.
Dobra zabawa dla fanów obu postaci, mroczna,
klimatyczna, świetnie rysowana (Bagley i Nolan) plus parę fajnych momentów
wnikania w potrzaskane psychiki.
30. Spider-Man:
Family Buisness – Historia, przed
przeczytanie której długo się wzbraniałem, a kiedy już usiadłem, wciągnęła jak
cholera i okazała się naprawdę dobrze pomyślaną rzeczą. Fabuła w skrócie
wygląda prosto: oto Peter, któremu w życiu wali się, jak zawsze, zostaje
zaatakowany przez komandosów. I to właśnie jego, nie Spider-Mana, a Petera. Do
tego z pomocą przychodzi mu dziewczyna, która twierdzi, że jest jego siostrą –
rodzice mieli drugie dziecko, ale nigdy się z tą tajemnicą nie wydali. Parker
zostaje więc nie tylko wkręcony w sensacyjny spisek rodem ze szpiegowskich
thrillerów, ale musi stawić czoła sekretowi, który może wywrócić do góry nogami
jego życie. I jak pomysł, by miał siostrę uważam za strzał w kolano, tak
wykonanie całej tej opowieści kupiło mnie, bo nawet tak bzdurną ideę zdołało
ubrać w przekonujące ciuszki. No i jeszcze znakomite ilustracje plus filmowe
tempo.
31. Spider-Man:
Bloodline – Komiks specyficzny,
komiks, który nie jest wielkim dziełem, ale też komiks, który stanowi
(szczególnie dzięki jego twórcom) taką ciekawostkę, że warto ją poznać. Oto
jeden ze współtwórców serialu „Lost: Zagubieni”, J.J. Abrams, wraz ze swoim
synem Henry, zabierają się tu za opowiedzenie historii o ojcu i synu – Peterze,
który dwanaście lat wcześniej stracił MJ i rękę i jego potomku, Benie,
chłopaku, jakich wiele, który pewnego dnia odkrywa sekret ojca i… Prosta,
niewymagająca, ale sympatyczna i bardzo fajnie narysowana robota, nic
szczególnego, acz i tak wypada to lepiej, niż Pająki Spencera czy Wellsa.
32. Extreme
Carnage – Czyli próba ustalenia nowego statusu quo
symbiontów po „Królu w czerni”. Sporo postaci, szybka akcja i, wiadomo, skoro
Carnage, to i rozwałka. Wszystko całkiem fajnie, mimo Johnsona w roli gościa
czuwającego nad całą opowieścią i mające w sobie to, co cenię w opowieściach o
symbiontach – klimat.
33. Ben
Reilly: Spider-Man – J.M. DeMatteis i
wszystko jasne. Legendarny scenarzysta wraca do czasów drugiej „Sagi klonów” i
w liczącej ledwie pięć numerów miniserii dopowiada to i owo z okresu, gdy Ben,
klon Petera, sądził, że jest prawdziwym Parkerem, a tu jeszcze jeden z wrogów
odkrywa jego tożsamość i... I chociaż najlepsze lata DeMatteis ma już dawno za
sobą, udowadnia po raz kolejny, że wie, co i jak robić.
34. Spider-Man:
The Lost Hunt – Jeszcze jeden powrót
DeMatteisa do przeszłości. Tym razem rzecz dzieje się w trakcie okresu, kiedy
Peter za „Sagi klonów” nie miał swoich mocy i wyprowadził się z MJ do Portland.
Ale nawet tu nie mają spokoju, bo ktoś związany z Kravenem pojawia się w ich
życiu i…
Jak zwykle DeMatteis pokazuje, że wie, co i jak
robić. I że nadal wszystko to czuje. Takie retconowanie aż chce się czytać i
fajnie jest w sentymentalnym, dobrym stylu wracać do przeszłości.
35. Ultimate
Spider-Man (Hickman) – Wielki hit ostatnich
miesięcy. Nowe uniwersum Ultimate i nowy Spider-Man. Ale inaczej. Ot świetna
historia pokazująca nam co by było, gdyby Petera pająk ugryzł nie w
nastoletniości, a średnim wieku, kiedy ma żonę, dzieci i zdawałoby się
poukładane życie. I niby wszelkich wariacji o Pająku już było, niby wszystko w
zasadzie znamy, ale Hickman zrobił z tego coś absolutnie ujmującego i tylko
zostaje mieć nadzieję, że rzecz jednak po polsku się pojawi i to w niedługim
czasie.
Komentarze
Prześlij komentarz