KRÓL UMARŁYCH
W USA właśnie wyszedł finałowy zeszyt „Secret Wars” więc zmobilizowałem się nieco i sięgnąłem po siódmy, by w końcu doczytać serię do końca. Przede mną więc jeszcze dwa zeszyty, ale mogę mieć tylko jedną nadzieję – że będzie lepiej, niż w tej części.
A co jest nie tak? Niby nic, ale zarazem nie ma tu także niczego, co wybiłoby ten numer ponad przeciętność.
Pojawia się nowy prorok, który porywa ludzi do walki przeciw Doomowi. Z powodu obaw podsycanych przez córkę Susan, Doom wysyła do pacyfikacji Thorów. Niestety Asgardczycy (a właściwie Doomgardczycy) buntują się przeciw jego rozkazom, opowiadając się po stronie przeciwników. Tymczasem w kolejnych miejscach stworzonego przez niego świata rodzi się coraz więcej buntowniczych armii…
I nie ma tu nic więcej. Żadnych zaskoczeń, żadnych rewolucji. Nawet wątków z finału poprzedniego zeszytu nie spróbowano rozwinąć. Zupełnie jakby tą częścią chcieli i twórcy i Marvel przeciągnąć jeszcze o jeden choćby numer serię. Sztuczka stara jak świat, szczególnie, że rzeczywiście 8-częściową opowieść rozciągnięto na części 9. Efekt więc, choć lekki i przyjemny, pozostawia wiele do życzenia, bo 25 stron buntowania się kolejnych bohaterów i zbierania wojowników to naprawdę za mało by wyszedł dobry zeszyt.
Komentarze
Prześlij komentarz