Zagubiony autobus - John Steinbeck


ZAGUBIENI W AUTOBUSIE


Kolejne wielkie dzieło Steinbecka wraca na nasz rynek w pięknym wydaniu. Co jednak w nim najpiękniejsze to głęboka, mocna treść, której siła nie zmalała przez lata, jakie dzielą nas od jej pierwszego wydania.


Witajcie w Rebel Corners, w niewielki, wyspiarskim miasteczku, w którym pozornie nie dzieje się nic. Założone przez rodzinę Blankenów niszczało już, kiedy wszystko odmieniło przybycie wiele dziesięcioleci później rodziny Chickoyów. Dzięki nim Rebel Corners wreszcie nabrało barw, a życie towarzyskie zaczęło się toczyć. Choć właściwie toczy się przede wszystkim w starym, nie zawsze sprawnym autobusie, który prowadzi Juan Chickoy. To w nim, przemierzając kalifornijskie drogi spotykają się pasażerowie wszelkiej maści. Ludzie najróżniejszych profesji, przekonań czy poziomu inteligencji. Odmiennego wyglądu, odmiennych charakterów i moralności. Jedni jeżdżą dla przyjemności podróży, inni z konieczności, jeszcze inni z przyczyn stricte towarzyskich, ale niezależnie od motywów każdy z nich wnosi coś ze sobą do życia i skłania do refleksji…


W komiksie i filmie „Ghost World” znajduje się scena, która zawsze mnie porusza. W owej finałowej sekwencji główna bohaterka widzi, że człowiek, który czekał na od dawna niejeżdżący autobus, nie siedzi już na ławce przystanku. Sam autobus zaś znów krąży. Wsiada więc do niego i odjeżdża. Ta przesycona symboliką scena to najmocniejszy i najbardziej wymowny moment całego „GW”. Dlaczego przytaczam ją w tym momencie, nie muszę chyba mówić. Skojarzenia z powieścią Steinbecka są oczywiste, ale co muszę zaznaczyć – siła wymowy całej powieści jest równie przejmująca jak wspomniany fragment.


U Steinbecka próżno szukać monumentalnych scen. Nie pisał on o rzeczach niezwykłych, choć zdarzało mu się popełnić teksty z gatunku fantastyki, nie tworzył misternie skonstruowanych fabuł, w których ciężko było znaleźć sens nim nastąpiło finałowe olśnienie. Jego wielkość polegała na czymś innym. Na przedstawieniu prozaicznych, codziennych spraw, które mogłyby dotyczyć każdego z nas, w sposób, który zdumiewa, zachwyca, porusza i urzeka. Tu nie ma wielkich wydarzeń, są za to wielkie momenty, wielka siła i wielka głębia.


Podobnie jest ze stylem. Niby minimalistyczny, niby prosty, a zarazem piękny, bogaty i nade wszystko niezwykle sugestywny. To jak przedstawia autor bohaterów, jak wplata humor i jak prowadzi opisy, to prawdziwe mistrzostwo. Wywoływane emocje, trafność społeczno-obyczajowego portretu i realizm tylko dodają wartości do i tak już wspaniałej jego literatury. Dlatego jeśli się zastanawiacie czy warto sięgnąć po powieści Steinbecka, odrzućcie wszystkie wątpliwości i sięgnijcie koniecznie. Polecam.

Komentarze