1001 albumów muzycznych. Historia muzyki rozrywkowej - Robert Dimery (i inni)


1001 DŹWIĘKÓW


Kolejna, obok „1001 filmów, które musisz obejrzeć” oraz „1001 książek, które musisz przeczytać” propozycja od wydawnictwa Elipsa zabiera nas w świat muzyki rozrywkowej. Na 960 stronach pięknie wydanego tomu twórcy omawiają ponad tysiąc albumów muzycznych wydanych od roku 1955 do 2010, przybliżając nam dzieła znane wszystkim, jak również zespoły, o których słyszeli nieliczni.


W 1955 roku pojawiła się płyta „In the Wee Small Hours” Franka Sinatry. Artysty, którego czas i kariera praktycznie się skończyły, a który nagle otrzymał drugą szansę i zdołał ją wykorzystać. I to właśnie od niej zaczyna się ten album, krok po kroku wiodący nas przez kolejne muzyczne dekady i artystów. Miles Davies, Elvis Presley, Simon and Garfunkel, Queen, Rolling Stones, Beatles, Abba, Eagles, The Offspring, Eminem, Green Day, Coldplay, Nirvana… Aż po płytę „The Suburbs” Arcade Fire, przemierza najróżniejsze tracklisty, obserwuje narodziny gatunków i ich rozwój, a także zagląda za kulisy powstawania albumów i życia artystów.


Seria „1001…” jak zwykle nie zawodzi. Nie jestem jakimś wielkim fanem muzyki, mam swoje ulubione zespoły, których słucham, chętnie odkrywam nowe, ale nie jest to pasja, która miałaby wielkie znaczenie dla mojego życia. A jednak po album sięgnąłem z ochotą i z wielką przyjemnością przeczytałem. Bo jak zawsze w przypadku tych publikacji od Elipsy, książka przedstawia rzetelny (choć dyskusyjny) przegląd muzyczny, napisany ciekawie i przede wszystkim z profesjonalną znajomością tematu.


Bardzo przyjemnie prezentuje się także oprawa graficzna. Większość opisywanych albumów zdobią ilustracje z ich okładek, nie zabrakło również zdjęć wykonawców, często także koncertowych. Teksty na dodatek pełne są ciekawostek, a przed każdym rozdziałem obejmującym kolejną dekadę podane zostały najważniejsze wydarzenia historyczne, które miały miejsce w danym okresie. Dzięki temu otrzymujemy kontekst historyczno-kulturowy, stanowiący przyjemną ciekawostkę. Do tego dochodzi jeszcze tradycyjnie rewelacyjne wydanie, które bardzo ładnie prezentuje się na półce.


Dlatego polecam gorąco Waszej uwadze niniejszą propozycję. Jeśli fascynujecie się muzyką, koniecznie powinniście ją poznać. Nieważne, czy zgodzicie się z autorami czy nie (podobne zestawienia zawsze będą subiektywne i wywołujące kontrowersje, ale to jeden z ich uroków), możecie dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. I kto wie, może poznacie przy okazji kilka wartych przesłuchania zespołów? Poza tym muzyka to w końcu język uniwersalny, o czym mogliśmy przekonać się na różnych polach, nawet w kinie, kiedy w „Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia” to za jej pomocą kosmici kontaktowali się z Ziemianami, więc nawet ci, których ciężko nazwać jej fascynatami znajdą tutaj coś dla siebie.

Komentarze